Kapralu, proszę wyznaczyć ochotnika

Fot. Jacek Szustakowski

Reprezentacja Polski w piłce nożnej rozegrała pierwszy mecz w tym roku. Na dodatek to był inauguracyjny mecz w finałach mistrzostw świata!

Gdyby Adam Nawałka to przeczytał, mógłby dostać zawału myśląc, że ktoś po cichu odstawił go od drużyny. Nie tylko z dbałości o zdrowie selekcjonera od razu więc wyjaśnię, że istotnie chodzi o reprezentację Polski, ale Wojska Polskiego. Jej wyczyny w ojczyźnie niestety mało kogo obchodzą, a szkoda.

Pisałem już o żołnierzach ganiających za piłką w lecie, napiszę jeszcze raz, bo warto. W ubiegłym roku wywalczyli awans do finałów mistrzostw świata. Dlatego przed kilkoma dniami polecieli do Omanu, by w nich wystąpić.

Drużynę zapakowano w wojskową Casę i wysadzono nad Zatoką Perską. Przy tym transportowym samolocie nawet podróże tanimi liniami są istną biznes klasą. Gdyby ligowym piłkarzom zafundować przelot na zimowy obóz tym samym środkiem transportu, pewnie wybuchłaby ogólnonarodowa afera. Po szczęśliwym lądowaniu w Omanie nikt jednak nie narzekał.

Po inauguracyjnym meczu z Egiptem też nie. Polscy żołnierze zremisowali go we wtorek 1:1. Cenny wynik z dwóch powodów. Po pierwsze, Egipcjanie byli uważani za faworytów polskiej grupy, ponieważ w poprzednich mistrzostwach zajęli czwarte miejsce. Po drugie, polska drużyna przygotowując się do turnieju nie rozegrała niestety żadnego sparingu, więc jej forma była wielką niewiadomą.

W mistrzostwach bierze udział szesnaście reprezentacji podzielonych na cztery grupy. Terminarz ustalono dla nich wręcz… bandycki. W ciągu pierwszych pięciu dni muszą rozegrać trzy mecze! Od razu przypomniało mi się ulubione powiedzenie z wojska – kapralu, proszę wyznaczyć ochotnika. Nikt nie pytał żołnierzy, czy ich organizmy wytrzymają turniejowe obciążenia. Muszą, nie mają wyboru, bo zostali wyznaczeni jako ochotnicy, by na sobie to sprawdzić.

Polacy w czwartek grają z Syrią, a już w sobotę z Kanadą. Gdyby wyszli w grupy, tempo imprezy będzie takie samo. Na przyszły tydzień zaplanowano ćwierćfinały, półfinały i finał, znów co dwa dni! Biorąc pod uwagę intensywność meczów, mam nadzieję, że wszyscy wrócą z Omanu żywi.

Awans do ćwierćfinału byłby wielkim sukcesem. Wojskową reprezentację Polski reaktywowano po 22. latach w ubiegłym roku. Wyselekcjonowano ją spośród 150 zawodników. Wszyscy są zawodowymi żołnierzami, a w piłkę grają jako amatorzy. Dlatego nazwy wielu ich klubów niewiele powiedzą nawet osobom mocno interesującym się futbolem - Biebrza Goniądz, Vineta Wolin, Biały Orzeł Koźmin Wielkopolski, Zorza Dobrzany, Apis Jędrzychowice…

Bramkę dającą prowadzenie w meczu z Egiptem (można ją zobaczyć klikając w ten link) zdobył Mateusz Łuczak, prawdziwy profesjonalista w kadrze. Zaliczył nawet kilka występów w Ekstraklasie w barwach Lechii Gdańsk i Korony Kielce. Teraz gra w trzeciej lidze w Gminnym Klubie Sportowym Przodkowo. To najwyższy (czwarty) poziom rozgrywek, na którym występują reprezentanci Polski. Czyli grając nawet w trzeciej lidze można zostać piłkarskim mistrzem świata. Oby nie tylko w teorii, ale i w praktyce.

▬ ▬ ● ▬