Kibole rządzą

Po emocjonującym finale Pucharu Polski w Lublinie następnego dnia w polskiej piłce znów wiele się działo. Niestety tymi wydarzeniami trudno się chwalić.

Muszę przyznać, że przebieg finału w Lublinie mnie zaskoczył. Oczekiwałem raczej gry zachowawczej, bo finały trzeba przede wszystkim wygrywać, bez względu na styl. Za same piękne akcje nikt pucharów nie daje. Obstawiałem rzuty karne, po niezbyt porywającym remisowym meczu, ale na szczęście mocno się pomyliłem.

Za to moje prognozy przed finiszem trzeciej ligi, zwanej tylko drugą, okazały się znacznie bardziej trafne. Obstawiałem, że cała trójka bezpośrednio walcząca o awans bez konieczności gry w barażach – Górnik Łęczna, Widzew Łódź i GKS Katowice – straci punkty w ostatniej kolejce. A obstawiałem tak dlatego, bo kilka meczów tej ligi w obecnym sezonie widziałem i wiedziałem, że wiele się w nich może wydarzyć, niekoniecznie zgodnie z aktualnymi pozycjami w tabeli walczących ze sobą drużyn. I pomyliłem się tylko w przypadku jednej w wymienionej trójki.

Górnik wygrał w Legionowie z Legionovią 2:0 i z pierwszego miejsca wywalczył bezpośredni awans do drugiej ligi, zwanej pierwszą. GKS Katowice zremisował u siebie z Resovią Rzeszów 1:1 i zagra w barażach. Największą uwagę skupił jednak Widzew.

Nie wiem, czy jego porażkę na własnym stadionie ze Zniczem Pruszków, choć walczącym o utrzymanie, można nazwać kompromitacją, bo takie komentarze znalazłem. Po wznowieniu rozgrywek drużyna spisywała się słabiutko, chyba tylko poza wygranym pewnie meczem ze Stalą Stalowa Wola, więc jak można oczekiwać, że w ostatnim spotkaniu, gdy ciśnienie zdecydowanie wzrośnie, zacznie nagle grać koncertowo i wygra?

Przerwa spowodowana pandemią koronawirusa wyraźnie Widzewowi nie służyła. Dlatego doczołganie się do drugiej ligi, zwanej pierwszą, mimo porażki 0:1 w ostatnim meczu ze Zniczem, należy uznać za wielki sukces, biorąc pod uwagę formę w końcówce ligi. Choć naprawdę było bliziutko kolejnej katastrofy, jak przed rokiem. Sztab szkoleniowy łódzkiego klubu ma bezcenny materiał do analizy i wyciągania wniosków.

Po końcowym gwizdku atmosfera na trybunach łódzkiego stadionu przypominała stypę. Irytację słabą grą jeszcze potrafię zrozumieć, ale tego, co działo się na murawie już nie. Wbiegli na nią kibice Widzewa, zdzierali z zawodników koszulki. Zanim na boisku pojawili się policjanci bandyci zdążyli jeszcze pobić dwóch piłkarzy.

Tego samego dnia na autostradzie A4 w okolicach Brzeska doszło do kibolskiej ustawki, nie pierwszej i pewnie nie ostatniej w tym roku (za: wp.pl):

„Na Twitterze pojawiło się wideo, na którym widać bijatykę, w której udział biorą pseudokibice. Nagrał je Patryk Tomczyk, piłkarz V-ligowego Sokoła Maszkienice, jadący akurat w przeciwnym kierunku do tego, na którym rozgrywały się dantejskie sceny.

W komentarzach internauci sugerują, że w bijatyce starli pseudokibice Karpat Krosno, Stali Rzeszów, Stali Stalowa Wola z pseudokibicami Resovii Rzeszów i JKS-u Jarosław. Ci drudzy jechali do Katowic na mecz GKS – Resovia”.

Jedne i drugie wydarzenia prowadzą do smutnego wniosku na zakończenie sezonu, że bandyci wciąż są wielkim problemem polskiej piłki. Bo przecież piłka to nie tylko wydarzenia na boiskach, ale też na trybunach, a nawet… autostradach. Choć pewnie za moment jakiś mądrala będzie znów próbował nas przekonywać, że wybryków dopuszczają się „tylko jednostki”...

Nawet nie trzeba było długo czekać. Oto fragment oficjalnego oświadczenia Widzewa po sobotniej rozróbie:

„Negatywne zachowania jednostek rzutują na opinię o całej widzewskiej społeczności, która od lat pracowała na miano najlepszej w kraju, a jej dokonania oceniane były przede wszystkim przez pryzmat znakomitej atmosfery na stadionie przy al. Piłsudskiego 138, a także kolejnych rekordów frekwencji”.

A oto, co powiedział o tych „jednostkach” i „znakomitej atmosferze” (w gabinetach) na stadionie w Łodzi dziennikarz Szymon Jadczak w programie emitowanym przez stację TVN24:

„Sytuacja w Widzewie jest taka, że władze klubu niestety boją się kiboli. A kibole, de facto, rządzą tym klubem. I jest tam sytuacja nie do pozazdroszczenia dla tych prawdziwych kibiców, bo o tym co się dzieje w Widzewie tak naprawdę decyduje bandyterka, która zasiada na trybunach”.

▬ ▬ ● ▬