Kogo zgubiła pazerność?

Fot. Trafnie.eu

Zakończyły się rozgrywki Ekstraklasy w sezonie 2019/20 z wymuszoną przerwą. To dowód, że pora przyznać się do pomyłki, co czynię z największą rozkoszą.

Często zdarza mi się pisać na jakiś temat z uwagą na końcu – „choć bardzo chciałbym się mylić”. Czyli wnioski nie są zbyt optymistyczne, dlatego mam nadzieję, że nie okażą się słuszne. Niestety najczęściej się okazują.

Gdy więc wyjątkowo zdarzyła się sytuacja, że się pomyliłem, z prawdziwą rozkoszą się do tego przyznam. Sprawa dotyczy wznowienia rozgrywek po okresie przerwy spowodowanej koronawirusem i braku mojej wiary, że uda się je szczęśliwie dokończyć, czemu dałem wyraz na początku maja pisząc:

„Wątpię, by się udało, choć naprawdę szczerze życzę powodzenia! Czyli bardzo chciałbym się mylić i chętnie do pomyłki się przyznam, jeśli tylko dostanę taką szansę”.

Szansę właśnie dostałem, więc z rozkoszą do pomyłki się przyznaję. Cieszę się, że rozgrywki udało się dokończyć, bo gdyby zostały nagle przerwane, pewnie towarzyszyłoby temu wiele pretensji z różnych stron, bo wszystkich nie udałoby się raczej zadowolić.

Chyba warto wspomnieć choć słowem dlaczego byłem pesymistą. Otóż prawdopodobny wydawał mi się scenariusz przerabiany niedawno w lidze żużlowej. Przed kilkoma dniami zdarzyło się tam zakażenie koronawirusem w parku maszyn podczas meczu ROW Rybnik a Fogo Unią Leszno. Od razu przełożono dwa kolejne mecze, w których mieli wystartować zawodnicy wymienionych drużyn.

Żużlowcy mogą częściej jeździć na torze, niż piłkarze występować na boisku. Dlatego łatwiej nadrobić ewentualne zaległości powstałe na skutek ataku wirusa i przełożeniu meczów. Obawiałem się podobnych problemów także w lidze piłkarskiej. Wydawały się nawet bardziej prawdopodobne, bo bierze w nich udział więcej drużyn, a w każdej jest więcej zawodników i towarzyszących temu osób. A gdyby do tego doszło, mógłby zadziałać efekt domina i dokończenie sezonu byłoby niemożliwe. Na szczęście nie doszło, z czego należy się cieszyć.

Mistrzem została Legia Warszawa. Sensacją by było, gdyby nie została, czemu poświęciłem odrębny tekst, więc już nie będę do tematu powracał. Z tej okazji został przepytany w telewizji Polsat prezes mistrzowskiego klubu Dariusz Mioduski. Opowiadał nie tylko o Legii, ale zdobył się też na refleksję ogólniejszej natury związanej z Ekstraklasą:

„Nie zgadzam się z podstawowym założeniem, że polska liga jest słaba. Polska liga nie jest słaba. To realistyczne spojrzenie. Ludzie postrzegają siłę ligi poprzez ranking klubowy [UEFA]. (…) Jak popatrzymy na większość lig poza topową siódemką, czy ósemką, to większość tych lig, ich ranking wynika z tego, że mają jedną drużynę, która się wybija. A jak się rozmawia z piłkarzami, którzy grają w tych ligach pozostałych, każdy, który przychodzi do polskiej ligi zawsze powie, że nasza liga jest silniejsza. Jest trudniej grać. Jest wyrównana, każdy mecz jest o stawkę, szczególnie przy tym systemie, który mieliśmy, gdzie rzeczywiście każdy mecz był o stawkę. My po prostu nie mamy doświadczenia i umiejętności, i może takiego poziomu po wyczerpaniu sezonem ligowym i walką o każde jedno miejsce, o każdy jeden punkcik i braku komfortu, żeby piłkarze mogli być przygotowani i tak dalej… Że te drużyny, które już dochodzą do tych pucharów, rzeczywiście są w stanie przejść przez ten próg. I to jest to, co ma już większość lig innych. One mają jedną czy dwie drużyny, które mają mistrzostwo wiele wcześniej”.

Konkluzja była taka:

„Uważam, że mamy za trudną ligę”.

Podziwiam wiarę pana prezesa w teorię, ze ranking UEFA nie jest najlepszym miernikiem wartości poszczególnych lig. Radziłbym wspólnie z Ekstraklasą S.A. zażądać od UEFA, by przyznała Polsce z urzędu miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów ze względu na mocną, choć coraz słabszą w jej rankingu ligę.

Natomiast na stwierdzenie, że polska liga jest za trudna, można odpowiedzieć tylko tak – jest taka, jaką sami sobie ją stworzyliście. Akcjonariuszami spółki rządzącej rozgrywkami są przecież kluby. A ich prezesi zgodzili się na absurdalny system rozgrywek ESA37 skuszeni, tak uważam, głównie obietnicą otrzymania trochę więcej pieniędzy, gdy ich zawodnicy rozegrają więcej meczów. Zgubiła ich pazerność, to teraz mają za swoje…

▬ ▬ ● ▬