Kompromitacje, demony i co jeszcze?

Fot. Trafnie.eu

Polskie drużyny nie zameldowały się w komplecie w trzeciej rundzie kwalifikacji europejskich pucharów. Trudno to jednak uznać za niespodziankę.

Zabraknie w niej Jagiellonii, więc wystąpi tylko trójka. Arka, bo szczęśliwie była losowana dopiero od trzeciej rundy, oraz Lech i Legia. Ta ostatnia dostała prezent, czyli drużynę z Finlandii - IFK Marienhamn, z którą mogła zagrać dwa potrzebne na początku sezonu sparingi w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. W sumie nastrzelała jej dziewięć bramek. Po pierwszym meczu na wyjeździe wygranym 3:0, nikt nie miał wątpliwości, co może wydarzyć się w rewanżu.

Dlatego trener Jacek Magiera dostał bezcenną okazję, by posłać do boju młodziaków stanowiących z pół drużyny. Niby mecz o stawkę, ale bez specjalnego ciśnienia, więc mógł się każdemu przyjrzeć. Na zachwyty jednak zdecydowanie za wcześnie. Gdyby ktoś na tle Finów wypadł beznadziejnie, powinien natychmiast zmienić zawód. Niech ci młodzi pokażą to samo w meczu z poważniejszym rywalem. Najlepiej z Astaną już za tydzień. Jeśli Magiera któremuś pozwoli zagrać, to będzie największa pochwała.

W komentarzach do meczów Lecha pojawiało się pokreślenie - „kompromitacja”. Miało być nią właśnie ewentualne odpadnięcie z norweskim FK Haugesund, bo najpierw na wyjeździe przegrał 2:3. Dwie bramki w rewanżu dały mu jednak awans.

Jaka kompromitacja? Kompromitacja może być wtedy, gdy drużyna lejąca wszystkich seryjnie nagle przegrywa. A Lech to kto? Europejski mocarz, żeby hańbą dla niego była porażka z drużyną z Norwegii? Do tego jeszcze Lech jest w totalnej przebudowie. Więc jak ktoś twierdzi, że potrzebuje czasu, niech w następnym zdaniu nie dodaje, że w rewanżu będzie się starał uniknąć kompromitacji.

Zaraz po losowaniu przeczytałem, że trafił szczęśliwie w trzeciej rundzie, bo prawdopodobnie zagra z holenderskim Utrechtem. To raczej Utrecht się cieszy, choć nie mam najmniejszego zamiaru Lecha skreślać. Skoro czas gra na jego korzyść, więc…

I na koniec Jagiellonia, czyli „wróciły stare demony”. Przed tygodniem uzyskała wyjątkowo cenny remis w Azerbejdżanie z Qabalą, drużyną teoretycznie od niej silniejszą. W rewanżu rywale pokazali niestety, że silniejsi są nie tylko w teorii, wygrywając 2:0.

Jagiellonia tradycyjnie więc nie zawojowała Europy, żegnając się z rozgrywkami Ligi Europejskiej zawsze w środku lata. Nie wróciły jednak żadne demony. To szara rzeczywistość. Przeklęte puchary w bezwzględny sposób weryfikujące co roku wartość Ekstraklasy!

▬ ▬ ● ▬