Komu i za co dziękować?

Myślałem, że już nic mnie w piłce nie zaskoczy. Pycha została przykładnie ukarana! Aż oniemiałem z wrażenia po przeczytaniu odpowiedzi na pewne pytanie.

Oto ta odpowiedź (za: onet.pl):

„Przede wszystkim chciałbym podziękować ludziom, którzy mi pomagają - menedżerowie, rodzina, która mnie wspiera w ciężkich momentach, dziewczyna, która jest ze mną na dobre i na złe, i inni, którzy mnie przygotowywali i poświęcali swój wolny czas na pomoc dla mnie. Dziękuję wam wszystkim. Super robota”.

Czego dotyczyło pytanie? W czym pomogły wymienione osoby? Może w zdobyciu tytułu mistrzowskiego? Albo jakiegoś pucharu? A może w debiucie w reprezentacji? Przychodzi mi do głowy jeszcze jedna sugestia – pomoc w zdobyciu jakieś indywidualnej nagrody? Odpowiedź zawsze ta sama – NIE. Pytanie brzmiało:

„Komu zawdzięczasz transfer do RB Salzburg?”

Kiedyś piłkarze cieszyli się ze zdobycia któregoś z trofeum, powołania do reprezentacji. Wtedy dziękowali tym, którzy im w drodze do tego pomagali. Wychodzi więc na to, że teraz największym sukcesem w karierze, wręcz szczytem marzeń, jest transfer do zagranicznego klubu! A relacjonowany bywa w mediach niczym zdobycie mistrzostwa. Świadczy o tym dobitnie cytowane pytanie i odpowiedź.

Albo piłkarskie realia w mojej ojczyźnie są nienormalne, albo ja jestem nienormalny i nie nadaję się do funkcjonowania w takiej rzeczywistości. Bo trzeba być straszną piłkarską prowincją, by reagować właśnie w taki sposób na zwykły transfer.

Pewnie już część się domyśliła kto jest bohaterem wspomnianego wywiadu. To także nowy bohater polskiej piłki ostatnich dni. Okazuje się, że coraz mnie trzeba, by w niej wykreować się na bohatera właśnie. I Kamil Piątkowski z Rakowa takim się stał. Już czytam długie artykuły o nim z dokładnym opisem kolejnych kroków w karierze. Problem polega na tym, że ta kariera tak na dobre jeszcze się nie zaczęła. Mam nadzieję, że zacznie się za chwilę w Salzburgu, ale...

Przypomniały mi się podobne artykuły o Macieju Rosołku, gdy w barwach Legii strzelił w ligowym debiucie bramkę Lechowi Poznań dosłownie chwilę po wejściu na boisko. Czy wszyscy wiedzą jakiego klubu jest teraz zawodnikiem? Czy wszyscy by wiedzieli w jakim gra Piątkowski, gdyby nie transfer do Salzburga?

Ten obrońca, który w czerwcu skończy 21 lat, od początku sezonu był kilka razy chwalony za swoje występy. Ale pamiętajmy, że były to występy w lidze, w które wcale nie tak trudno zabłysnąć. A on ma na koncie raptem 35 ligowych meczów. Choć będzie miał trochę więcej, bo do czerwca, na zasadzie wypożyczenia, pozostanie w Rakowie.

Szczerze mówiąc na razie nie osiągnął absolutnie nic. Zamiast więc robić z niego bohatera, zamiast relacjonować jego transfer w kategoriach nie wiadomo jakiego sukcesu, może warto mu pozwolić najpierw normalnie pograć trochę w piłkę, by zdobyć więcej doświadczenia?

Chyba warto, by Piątkowski porozmawiał z klubowym kolegą Jarosławem Jachem, który miał kiedyś podbić Premier League, w co jakoś nie miałem ochoty uwierzyć. Nie tylko nie podbił, ale nawet nie zdążył w niej zadebiutować. Zdążył za to zwiedzić kilka krajów i kilka klubów zanim znów został wypożyczony do Rakowa. Może da kilka cennych rad?

Piątkowski sprawia wrażenie rozsądnego chłopaka, więc powinno szybko do niego dotrzeć, że nie ma komu i za co dziękować. Nie ma, bo na pewno nie trafi do raju. Raj to ma w Polsce, gdzie dostaje się plac do gry za darmo, nawet gdy się na to nie zasłuży, bo tak interpretuję przepis o młodzieżowcu.

W czerwcu opuści raj, by zębami walczyć o swoje w zdecydowanie bardziej konkurencyjnych realiach. Na razie jest kandydatem na piłkarza i jedynie dostał szansę, by udowodnić swoją wartość. Do prawdziwych sukcesów jeszcze trudna droga, choć szczerze mu życzę, by je osiągnął.

▬ ▬ ● ▬