Komu potrzeba trochę wyobraźni?

Fot. Trafnie.eu

Trafiłem na bardzo obiecujący tytuł. Ucieszyłem się, że wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy. Niestety moja naiwność została szybko obnażona.

Sprawa dotyczy podziału pieniędzy za prawa telewizyjne do pokazywania Ekstraklasy. Tytuł, a przynajmniej jego pierwsza część na przegladsportowy.pl, była naprawdę obiecująca: „Europa odjeżdża, polskie kluby reagują”. Pierwsza reakcja - nie mogłem uwierzyć, że jednak zdecydowali się na ten krok.

Zacząłem się wczytywać w treść artykułu:

„Po tegorocznej kompromitacji w europejskich pucharach najwięksi w Lotto Ekstraklasie zastanawiają się, jak poprawić beznadziejną sytuację. Nie trzeba być wielkim myślicielem, żeby zrozumieć iż do zmniejszenia przepaści pomiędzy nami a odjeżdżającą Europą potrzebne są pieniądze. W związku z tym najprawdopodobniej dojdzie do zmiany dystrybucji środków z praw telewizyjnych. Więcej kasy za wyniki, mniej z urzędu”.

W tym momencie mój entuzjazm zaczął raptownie gasnąć. Generalny wniosek bijący z artykułu był taki, by nie nagradzać przeciętności. Za dużo pieniędzy dzielonych jest po równo pomiędzy wszystkie kluby (55 procent ogólnej sumy). Więcej powinny dostawać te, które wywalczyły awans do europejskich pucharów. Orędownikiem takich zmian jest Dariusz Mioduski (za: przegladsportowy.pl):

„Właściciel Legii chciałby przedyskutować zmiany w obowiązującym modelu, aby jeszcze mocniej promować sportową jakość”.

Można ironicznie zapytać, czy więcej kasy dla pucharowiczów nie jest właśnie promowaniem przeciętności? Gdyby na pytanie odpowiadał prezes jednego z klubów startujących w europejskich rozgrywkach, z pewnością zacząłby przekonywać, że proponowane zmiany mają zapobiec podobnej kompromitacji w przyszłości.

Tylko że to opowiadanie bajek. Piłkarska Europa już tak odjechała, że nie ma szans, by ją dogonić. W ostatnim rozdaniu najwięcej z praw telewizyjnych dostała Legia - 16 milionów. Załóżmy, niezwykle optymistycznie, że zmienią się zasady podziału i w następnym rozdaniu dostanie nawet 25 procent więcej. Co zrobi z czterema milionami złotych, czyli mniej niż milionem euro? Jak za te pieniądze zacznie gonić Europę? Kogo kupi? Drugiego Hilberto Pereirę czy Criatiana Pasquato, którzy nie łapią się do podstawowego składu w Warszawie?

Jako jeden z argumentów potrzebnych zmian podziału telewizyjnych zysków pojawił się w tekście taki argument:

„Bundesliga w ogóle odeszła od stałej premii”.

Świetny argument, tylko wymaga rozwinięcia. Bo w tym samym tekście znajduje się wyliczenie, jak tam dzieli się pieniądze:

„Bundesliga

1,55 mld euro za sezon

1. 70% 5-letni ranking historyczny (osobno 1. i 2. Bundesliga).

2. 23% 5-letni ranking historyczny (wspólny dla 36 drużyn 1. i 2. Bundesligi).

3. 5% 20-letni ranking historyczny (wspólny dla 36 drużyn 1. i 2. Bundesligi).

4. 2% ranking wychowanków”.

Niemcom starczyło wyobraźni, by pomyśleć o mocnych fundamentach. Dlatego dzielą pieniądze także pomiędzy kluby drugiej ligi. To jest bowiem naturalne zaplecze pierwszej. Prosty mechanizm – czym silniejsza 2. Bundesliga, tym automatycznie silniejsza i 1. Bundesliga!

Czytając tytuł „Europa odjeżdża, polskie kluby reagują” miałem nadzieję, że Ekstraklasa skopiuje właśnie ten sprawdzony model, że da trochę pieniędzy klubom występującym w drugiej lidze szumnie nazywanej pierwszą.

Oczywiście niczego to nie zagwarantuje. Ale pół miliona złotych, które dla większości klubów w pierwszej lidze jest już sumą całkiem wymierną, może im pomóc w stabilnej egzystencji. Tylko przypomnę, że w lutym ubiegłego roku Dolcanowi Ząbki zabrakło trzystu tysięcy, by dokończyć w niej sezon. PZPN nie znalazł podstaw, by udzielić mu pożyczki.

Czym silniejsza i stabilniejsza pierwsza liga, tym wyższy i poziom Ekstraklasy. Ale nikt pierwszoligowcom pieniędzy nie da. Czyli Europa pewnie jeszcze bardziej nam odjedzie. Paradoksalnie powielony będzie schemat, który lansują najbogatsze kluby na kontynencie. Chcą więcej pieniędzy i od najbliższego sezonu (zmiana systemu kwalifikacji do Ligi Mistrzów dająca więcej możliwości tym z najsilniejszych lig) z pewnością je dostaną. Reszta ich nie obchodzi. I z tym właśnie chce próbować walczyć Mioduski i inni prezesi polskich najsilniejszych klubów robiąc to samo, tylko w skali mikro.

▬ ▬ ● ▬