Komu potrzebne trzeźwe spojrzenie?

Fot. Mateusz Kostrzewa/legia.com

Tylko jedna polska drużyna zagra w tym sezonie w fazie grupowej europejskich rozgrywek. Liczenie, że będą dwie, stanowiło typową walkę serca z rozumem.

Zacznę od tej drugiej, czyli Rakowa Częstochowa. Jego pucharowy sen został brutalnie przerwany w Gandawie. Przegrał w ostatniej rundzie kwalifikacyjnej do Ligi Konferencji z miejscowym KAA Gent 0:3, choć miał szansę na strzelenie bramki już w pierwszej minucie. Z każdą następną dominacja gospodarzy była coraz większa, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę przebieg pierwszego meczu przed tygodniem w Bielsku-Białej wygranego przez Raków 1:0.

To był wręcz kosmiczny wynik w starciu z zespołem o dużo większym potencjale, który przegrał, choć dominował przez cały mecz. I z reguły w takich sytuacjach zaczyna się walka serca z rozumem – a może w rewanżu też się uda? A dlaczego nie miałoby się udać, skoro Raków w swoim pierwszym starcie w pucharach w pięciu meczach nie stracił jeszcze bramki?! Sam życzyłem mu jak najlepiej, mając nadzieję, że może się jednak uda, choć miałem też w głowie obraz pierwszego meczu.

Zderzenie teorii z praktyką w pięknej belgijskiej Gandawie nie było tak piękne, oczywiście tylko dla gości. Gent nie pozostawił najmniejszych wątpliwości kto powinien zagrać w fazie grupowej nowych rozgrywek wprowadzonych w tym sezonie przez UEFA.

Piłkarze Marka Papszuna i tak osiągnęli w swym pierwszym pucharowym starcie więcej niż można się było spodziewać, szczególnie po mało udanych występach polskich drużyn w Europie w poprzednich latach. Raków, choć nieco siermiężny, był do bólu pragmatyczny na boisku, co wystarczało w pięciu poprzednich meczach. W szóstym już nie, gdy górę wzięły piłkarskie umiejętności drużyny klubu o nieporównanie większym potencjale.

Trzeba też uczciwie przyznać, że być może na ocenie występu Rakowa zaważyła inauguracja nowych rozgrywek wprowadzonych przez UEFA dla tych najsłabszych w piłkarskiej Europie. Czy gdyby nie Liga Konferencji nie musiałby grać na przykład z takim Gentem już w pierwszej rundzie kwalifikacyjnej Ligi Europejskiej, zamiast w ostatniej? Wtedy pewnie inaczej ocenialibyśmy jego występ.

W pucharach pozostała więc tylko Legia. To było zresztą wiadomo przed kilkoma tygodniami, niewiadomą pozostawały jedynie rozgrywki, w których zagra. W czwartkowy wieczór zapewniła sobie ostatecznie udział w Lidze Europejskiej pokonując w Warszawie Slavię Praga 2:1.

Mimo wyjazdowego remisu w pierwszym meczu 2:2, nie był to wynik przez wszystkich oczekiwany, biorąc pod uwagę klasę rywali, czyli uzyskiwane w ostatnich latach znacznie lepsze wyniki od Legii w europejskich pucharach. Pokazali ją w pierwszej połowie meczu w Warszawie, gdy musieli grać w osłabieniu już od trzeciej minuty po brutalnym faulu Tomáša Holeša na André Martinsie. Na przerwę schodzili prowadząc 1:0, a mogli nawet wyżej. Zupełnie nie było widać w ich drużynie braku jednego zawodnika.

Jednak duża intensywność gry sprawiła, że grając w osłabieniu w drugiej połowie zaczęli wyraźnie opadać z sił. Legia to wykorzystała, dobijając rywali dwoma bramkami. Osłabiona Slavia (dotknięta dodatkowo plagą kontuzji) potrafiła jeszcze w końcówce zdominować grę, wręcz nie wychodząc z połowy gospodarzy, ale wyrównującej bramki nie potrafiła zdobyć. Zwycięstwo 2:1 dało awans Legii.

Nie zgodzę się z twierdzeniem, że ta dostała prezent na początku meczu w postaci czerwonej kartki dla Holeša. To nie był prezent, ale raczej konsekwencja określonej taktyki. Trener Czesław Michniewicz kazał swoim piłkarzom grać znacznie bardziej agresywnie i atakować rywali już na ich połowie. Zupełnie inaczej niż na przykład w meczu u siebie z Dinamem Zagrzeb, gdy oddali pole gry rywalom. I czerwona kartka stanowiła moim zdaniem tego pośredni efekt.

Choć obie bramki dla Legii zdobył Mahir Emreli, awans zawdzięcza głównie Arturowi Borucowi. Obronił dwa strzały, po których mogły paść bramki dla Slavii. To powinno pozwolić, podobnie jak dominacja w końcówce osłabionych rywali, trzeźwo spojrzeć na możliwości drużyny, której bramki strzeże. Trzeźwe spojrzenie powinno się przydać, tym bardziej, że losowana w piątek z najsłabszego czwartego koszyka, zagra w grupie Ligi Europejskiej z: Napoli, Leicester City i Spartakiem Moskwa.

▬ ▬ ● ▬