Krok we właściwą stronę?

Fot. Trafnie.eu

Ariel Borysiuk po raz czwarty wrócił do polskiej ligi. Tym razem do Jagiellonii Białystok udzielając od razu wywiadu. Zaciekawiły mnie jego dwa fragmenty.

Borysiuk pojawia się i znika. A skoro znów się pojawił, jego kolejny zagraniczny wojaż nie mógł być zbyt udany. Po występach w Niemczech, Anglii, Rosji i Mołdawii tym razem zakotwiczył w Białymstoku, choć nie wiadomo na jak długo, bo kluby lubi zmieniać wyjątkowo często. 

W tym ostatnim, mołdawskim Sheriffie Tyraspol, teoretycznie pobyt był udany, bo zakończył się zdobyciem tytułu mistrzowskiego. Ale Borysiuk nie chciał w nim dalej grać, więc przeniósł się do Jagiellonii. A po powrocie do ojczyzny chyba chciał odreagować stresy i pokazać, że zrobił krok we właściwą stronę, bo przejechał się straszliwie po lidze, w której jeszcze niedawno występował (za: przegladsportowy.pl):

„Zupełnie inaczej wyobrażałem sobie tamte rozgrywki, ich otoczkę. Między naszą a mołdawską ekstraklasą jest taka przepaść, jak między polską ligą a Premier League. Mają infrastrukturę sportową na poziomie naszej klasy okręgowej. Ostatni mecz graliśmy u siebie w listopadzie. Zdobyliśmy mistrzostwo, mieliśmy zaplanowaną fetę. Z tej okazji na trybunach zasiadło 300–400 osób. Piłka nożna nie jest w Mołdawii popularna, na pewno nie jest szczytem marzeń dla piłkarzy”.

Z tą przepaścią to chyba go troszkę poniosło, skoro nie tak dawno Sheriff odprawił w europejskich pucharach Legię. Jeśli więc mołdawska liga jest tak słaba, jak słaba musi być polska, skoro nasza „eksportowa drużyna” jest lana przez jedną z jej drużyn?

Zupełnie inne zdanie w tej kwestii miał nie tak dawno Jarosław Jach, gdy po zagranicznych wojażach również wrócił do ojczyzny, a wcześniej razem z Borysiukiem grał w Sheriffie (za: dziennikzachodni.pl):

„Nie ma zbyt dużej różnicy pomiędzy polską i mołdawską ligą”.

Intrygująca jest opinia Borysiuka o mołdawskiej infrastrukturze „na poziomie okręgówki”. A pewnością w przypadku większości miejscowych klubów nie należy do europejskiej czołówki, ale Sheriff bije na głowę pod tym względem wszystkie polskie kluby, o czym pisałem w 2013 roku przy okazji wyjazdu do Tiraspola:

„W otaczającej go [stadion] rzeczywistości wygląda jak obiekt z Kosmosu. Za starannie wykonanym czarnym ogrodzeniem widać równie starannie przystrzyżony trawnik i krzewy. W samym środku wyrasta niczym pałac błękitna fasada piłkarskiego stadionu. To najnowocześniejszy obiekt w obu częściach podzielonej Mołdawii. Obok znajduje się stary stadion i cały kompleks boisk wielkiego ośrodka treningowego”.

Zresztą Borysiuk sam sobie zaprzecza, skoro w dalszej części wywiadu mówi tak:
„Sheriff ma jedną z najlepszych baz treningowych w Europie. 12 boisk naturalnych, hala ze sztuczną nawierzchnią na 4 tysiące widzów pod balonem, co daje dwa stadiony. Zbudowali ją nieco na pokaz, bo to wszystko dla pierwszej drużyny. Niektóre mecze graliśmy na jednym stadionie, inne na drugim”.

Borysiukowi życzę, by już do końca kariery występował wyłącznie w klubach, które mają taką bazę treningową jak Sheriff, a nie Jagiellonia. A polskim drużynom życzę, by już nigdy nie przegrywały w europejskich pucharach z mołdawskimi, skoro miejscowa liga jest podobno tak przerażająco słaba.

▬ ▬ ● ▬