Kto może, kto musi?

Fot. M.Kostrzewa/legia.com

W piątek rozpoczął się nowy sezon w trzech pierwszych polskich ligach. Zdecydowanie najbardziej ciekawił mnie mecz akurat nie w tej najważniejszej.

Jak zawsze przed rozpoczęciem sezonu w mediach nastąpił prawdziwy wysyp tekstów zawierających prognozy i przewidywania – kto zostanie mistrzem, kto spadnie, itp. itd. Choćby z pobieżnej lektury widać, że broniący tytułu Raków Częstochowa nie ma najlepszych notowań. To chyba dobrze dla… Rakowa. Bo zawsze łatwiej grać, gdy ciśnienie jest mniejsze, a to jeszcze przed startem rozgrywek zostało nieco zdjęte z nowego trenera drużyny Dawida Szwargi i jego piłkarzy.

Czyli w walce o tytuł oni tylko mogą, inni muszą. Lista tych innych jest dość krótka, znalazły się na niej bowiem Lech Poznań i Legia Warszawa. Piotr Rutkowski, prezes i właściciel pierwszego klubu, zapytany o mistrzostwo, odpowiedział (za: przegladsportowy.onet.pl):

„To jest nasz cel, mamy takie ambicje, czujemy się mocniejsi niż w poprzednim sezonie. A czy jego brak będzie porażką? Najprościej można stwierdzić, że tak, ale trzeba poczekać na kontekst, zobaczyć, jak potoczy się rywalizacja, jak będziemy sobie radzić w Europie. I przede wszystkim jak będą radzić sobie w rozgrywkach europejskich nasi rywale. Wiele czynników wpłynie na ocenę sezonu”.

Czyli bez wielkiego ryzyka można stwierdzić, że w rozpoczynającym się sezonie będzie co najmniej jeden wielki przegrany, bo Legia też musi. I z lektury przeprowadzonych w mediach sond i wywiadów wynika, że kreowana jest zdecydowanie na głównego faworyta do tytułu. W ten trend wpisuje się choćby opinia Cezarego Kucharskiego, byłego zawodnika między innymi warszawskiej drużyny, a dziś piłkarskiego agenta, który odpowiadając na pytanie kto będzie mistrzem, stwierdził (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Postawię na Legię. Wydaje mi się, że zrobiła bardzo dobre transfery, wróciła na swoje tory i jest najbardziej głodna tytułu z tych drużyn, które będą walczyły o mistrzostwo, mam na myśli Lecha Poznań i Raków Częstochowa. Przy wyrównanych składach może zaważyć fakt, że Legia jest spragniona sukcesu po kilku chudych latach. Zdobycie Pucharu Polski i Superpucharu Polski pokazało, że wrócili do zdobywania trofeów”.

Po piątkowym meczu pierwszej kolejki nowego sezonu, w którym Legia pokonała w Warszawie ŁKS Łódź 3:0, w mediach rozpoczął się już wręcz jej „marsz po tytuł”. Czy takie wnioski są uzasadnione? Wygrała pewnie i zasłużenie po hat-tricku Tomáša Pekharta w meczu toczonym w szybkim tempie przy pełnych trybunach. Rywale starali się jej stawiać opór na ile mogli, ale w piątkowy wieczór więcej nie mogli.

Inauguracja sezonu wypadła więc w Warszawie okazale, jednak kreowanie kogoś na mistrza już po pierwszej kolejce byłoby przesadą. Teraz trzeba taką formę utrzymać w kolejnych meczach, także w tych z mocniejszymi rywalami. Bo w piątek Pogoń Szczecin pokazała, że w walce o czołowe miejsca w lidze też wcale nie jest bez szans, pokonując na wyjeździe Wartę Poznań 1:0.

Mnie jednak bardziej od dwóch meczów w Ekstraklasie intrygował ten w drugiej lidze zwanej pierwszą, pomiędzy Arką Gdynia i Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Zakończył się remisem 2:2, choć ciekawsze od boiskowych wydarzeń były te towarzyszące mu już od kilku tygodni (za: sport.pl):

„W Arce Gdynia od jakiegoś czasu trwa konflikt pomiędzy właścicielami a kibicami, sponsorami i mniejszościowymi udziałowcami klubu. Pojawiał się temat sprzedaży klubu, ale ciągle nic z tego nie wyszło. Całe zamieszanie doprowadziło do tego, że miasto Gdynia przestanie finansowo wspierać klub, a to oznacza około 4,5 mln zł mniej w kasie.

Jakby tego było mało, to na początku czerwca grupa 11 sponsorów poinformowała, że rezygnuje z dalszego wspierania klubu. »Jesteśmy gotowi do powrotu do sponsorowania Arki, którą w różnych rolach wspieramy od ponad 20 lat. Oczekujemy nowej, silnie związanej z regionem struktury własnościowej, dbającej o dobre relacje z lokalną społecznością, gotowej do sfinansowania rozwiniętej infrastruktury sportowej oraz otwartej do współpracy z różnymi grupami kibiców stanowiących siłę naszego klubu« - czytamy w oświadczeniu”.

Zapowiadany totalny wręcz bojkot nie okazał się tylko deklaracją, bo puste trybuny wyglądały przygnębiająco. Kibice w tym samym czasie zebrali się na terenie dawnego stadionu Arki (za: trojmiasto.pl):

„Na legendarnej „Górce” przy ul. Ejsmonda rozpoczęło się X Międzypokoleniowe Spotkanie Kibiców Arki Gdynia. Wydarzenie to zgromadziło ponad 2 tys. osób. W tym samym czasie na I-ligowym meczu przy ul. Olimpijskiej na tamtejszym sektorze „Górka” były wolne wszystkie miejsca. (...)

Spotkanie rozpoczęło się od przemówienia Wojciecha Szczurka, który na spotkanie przybył także w towarzystwie miejskich urzędników. Prezydent miasta podkreślił historię Arki oraz samej „Górki”, a także zaznaczył, że wierzy w pozytywne zakończenie obecnego sporu”.

Paradoksalnie w rozpoczętym sezonie w Gdyni aktualne pozostaje to samo pytanie (patrz tytuł), co w przypadku walki o mistrzostwo Polski, tylko znacznie trudniej znaleźć na nie odpowiedź.

▬ ▬ ● ▬