Kto się kogo obawia?

Fot. Trafnie.eu

Przed meczem eliminacyjnym z Polską w Glasgow Szkoci wierzą, że są w stanie go wygrać i zachować szanse na awans. Ktoś jednak mocno osłabia te nastroje.

Zanim o meczu, zacznę od czegoś innego, bo mam dług wdzięczności do spłacenia. Gdy wylądowałem w Glasgow, poszedłem do autobusu, żeby pojechać do centrum miasta. Bilet kosztował 4,95 funta. Wygrzebałem ponad cztery funty drobnych, ale niestety brakowało mi kilkadziesiąt pensów. Wyjąłem więc banknot dwudziestofuntowy. Kierowca nie pozostawił mi jednak złudzeń, mówiąc:

„Tylko drobne”.

Zacząłem wychodzić z autobusu, by na lotnisku spróbować rozmienić pieniądze, gdy zaczepiło mnie starsze małżeństwo. Chyba wracali z urlopu, sądząc po sporych walizkach. Kobieta powiedziała:

„Poczekaj, pomożemy ci”.

Ucieszyłem się, myśląc, że rozmieni mi dwadzieścia funtów. Chciałem jej wręczyć banknot, ale nie wzięła go do ręki. Pomyślałem, że nie jestem w stanie zrozumieć szkockiego akcentu. Zrobiłem kolejny krok w kierunku wyjścia, ale znowu usłyszałem:

„Poczekaj...”

Kobieta poprosiła, żebym wrzucił wszystkie drobniaki do otworu w przezroczystej skrzynce. Gdy ktoś kupuje bilet, robi to samo, a kierowca liczy pieniądze i jeśli wszystko się zgadza, delikwent może jechać autobusem.

Kobieta przeliczyła monety za szybką i wrzuciła resztę. Powiedziałem, że to nie w porządku, bo chciałem iść rozmienić pieniądze, a teraz już nie będę miał jak oddać. Odpowiedziała z uśmiechem:

„Nie przejmuj się, przecież to tak niewiele”...

Jak niewiele? Wielka demaskacja wielkiego oszustwa, jakim jest nazywanie Szkotów skąpcami. Znacie te wszystkie dowcipy? Teraz już wiem, że muszą je wymyślać Anglicy, nie mogąc znieść, że mają na północy tak sympatycznych sąsiadów.

Szkoci są fantastycznymi ludźmi. Nie sądzę tak tylko dlatego, że trafiłem akurat na tę życzliwą parę. Na każdym kroku przekonuję się jak są niezwykle otwarci, zawsze przyjaźnie nastawieni do obcych i do tego mają wielkie poczucie humoru. Moja sympatia do nich rośnie z każdą godziną pobytu w ich pięknym (och, gdyby tylko nie pogoda!!!) kraju.

I mam problem. Przecież w czwartek będę musiał wyrzucić z głowy tę sympatię, przynajmniej na kilka godzin, zanim zacznie się mecz w Glasgow. Najpierw zacząłem o nim rozmawiać po ostatniej kolejce ligowej z zawodnikiem Dundee United, Michałem Szromnikiem. To młody polski bramkarz. Humor miał wisielczy:

„Chyba nie będziemy mówić o dzisiejszej porażce? Jesteśmy na ostatnim miejscu. Masakra!”

Jego drużyna przegrała w Glasgow z Partick Thistle 0:3 i spadła na sam dół tabeli szkockiej ekstraklasy. Szromnik był dodatkowo zdołowany, bo cały mecz przesiedział na ławce, ale nie chciał rozwijać tematu. Za to opowiedział o swoich oczekiwaniach przed meczem ze Szkocją:

„W ubiegłym roku, przed pierwszym spotkaniem w Warszawie, mieliśmy silną polską grupę w szatni. Oprócz mnie w kadrze Dundee United był też Jarek Fojut i Radek Czierzniak. Teraz zostałem sam, więc jeśli będą jakieś zakłady, a będą na pewno, jako jedyny postawię na Polaków”.

Szromnik chce przyjechać na czwartkowy mecz:

„Z Dundee do Glasgow jest kawał drogi. Ale to nie ma znaczenia. Nie codziennie przecież nasza reprezentacja gra tu ze Szkocją”.

Polski bramkarz nie ma wątpliwości, kto budzi największy respekt:

„Po ostatnich meczach Roberta Lewandowskiego trochę się go boją. Widzą, że jest w bardzo wysokiej formie”.

Ja bym powiedział, że nie tyle trochę się boją Lewandowskiego, co OBAWIAJĄ SIĘ STRASZNIE! Przykładów można znaleźć więcej. W programie BBC podsumowującym ostatnią kolejkę w lidze szkockiej, prowadzący zapytał na koniec gości w studiu o... Lewandowskiego.

Trener reprezentacji Szkocji Gordon Strachan udzielił obszernego wywiadu gazecie „Scotland on Sunday” i zauważył:

„Nie mamy piłkarzy typu Bale czy Lewandowski, dlatego musimy być silni jako grupa”.

Ta sama gazeta zamieściła obok tekst pod tytułem: „Cała Polska kocha teraz wielkiego Lewandowskiego”.

I mam nadzieję, że po czwartkowym meczu będzie kochała jeszcze bardziej.

▬ ▬ ● ▬