2016-09-22
Kto zna swoją wartość?
Legię w ostatnim meczu prowadził trener już zwolniony. Teraz ma nowego, ale ten nie poprowadzi jej jeszcze w kolejnym ligowym spotkaniu.
Przez kilka dni trwały spekulacje dotyczące nowego trenera Legii. Jedni wymieniali jeszcze listę kandydatów, gdy drudzy zastanawiali się już, czy Jacek Magiera przyjmie złożoną mu ofertę. Teraz właściwie wszyscy piszą w trybie oznajmującym, że jest trenerem warszawskiej drużyny, choć oficjalnego komunikatu na ten temat jeszcze nie było. Podobno będzie w sobotę...
Pojawiały się argumenty za i przeciw. Z jednej strony, że takiej szansy Magiera może już nie dostać. Z drugiej, że sporo ryzykuje. Sporo? Mało powiedziane. Może ryzykuje całą swoją szkoleniową karierę, która dopiero się rozkręca.
Co doradziłbym Magierze, gdyby mnie zapytał o radę? Nie słuchaj doradców, posłuchaj samego siebie. Jak mało kto zna Legię, w której spędził wiele lat. Wie jak funkcjonuje klub i jak się tam traktuje takich jak on.
Czy prawdą jest, że kandydat na nowego trenera postawił szefom klubu twarde warunki? Chodzi o rozstanie się z dyrektorem sportowym Michałem Żewłakowem i kierownikiem ds. rozwoju Legii Dominikiem Ebebenge. Można się tylko domyślać, że obaj musieli nastąpić Magierze na odcisk, gdy jeszcze pracował w Legii albo pomogli mu się z nią rozstać.
Nie będę rozstrzygał tej kwestii, mam za mało danych, by zająć stanowisko. Jedno nie ulega dla mnie wątpliwości – Magiera zna swoją wartość. Nie rzuca się do nóg prezesowi Legii tylko dlatego, że chce go znów zatrudnić w klubie, z którego przed rokiem pogonił. Czyli próbuje go poustawiać tak, jak z jego perspektywy powinien wyglądać, jeśli znów miałby w nim pracować.
Tak musi być, bez względu na szczegóły, skoro nazwiska nowego trenera nie podano do publicznej wiadomości już w poniedziałek, skoro wszystko trwa tak długo. W kolejnym meczu Ekstraklasy, w piątek z Wisłą w Krakowie, drużynę poprowadzi jeszcze Aleksandar Vuković, trener z założenia tymczasowy.
W tym kontekście trochę mnie rozbawiła opinia na wspomniany temat piłkarza Zagłębia Sosnowiec Krzysztofa Markowskiego (za: katowickisport.pl):
„To, co się dzieje, to nobilitacja dla całego klubu i drużyny, która w pewnym sensie trenera Magierę wypromowała. Wiadomo, że za wszystko odpowiada trener, ale to zespół wychodzi na boisko. Tak, czujemy to, że mamy w tym swoją małą cegiełkę. Cieszymy się, że mogliśmy pomóc trenerowi w dalszej karierze. Zagłębie to była przecież jego pierwsza praca na takim poziomie rozgrywkowym. 9 meczów – i od razu trafia do mistrza Polski. Co prawda znajdującego się w kryzysie, ale… Za chwilę Lizbona, Madryt, Dortmund. Zmierzy się z największymi klubami świata. W Sosnowcu nie przegrał meczu, jedynie w Pucharze Polski odpadliśmy po dogrywce z Wisłą Kraków. W lidze byliśmy niepokonani. Trener Magiera pokazał, że nawet w tak krótkim czasie można stworzyć coś fajnego”.
Miło, że zawodnik tak dobrze życzy swojemu (pewnie za chwilę już byłemu) trenerowi. Dziwi mnie tylko, że godzi się wyjątkowo łatwo na rozstanie z nim. Jaka to nobilitacja dla klubu i drużyny? Trzeba bardziej się cenić. Markowski powinien znać swoją (Zagłębia) wartość, jak Magiera. Samą nobilitacją do Ekstraklasy nie awansują.
▬ ▬ ● ▬