Kto znów próbował się „wbić”?

Fot. Trafnie.eu

Postanowiłem jeszcze raz pochylić się nad wywiadem z Cezarym Kucharskim. Dokładnie nad trzecią jego częścią, ale nie nad relacjami wiadomo z kim.

Były agent Roberta Lewandowskiego mocno się przejechał po swoim byłym kliencie, o czym wspominałem w poprzednim tekście. Nie mam jednak zamiaru tego tematu drążyć ponownie, by nie stać się monotematycznym. Znalazłem nie mniej intrygujący wątek, a właściwie kolejny jego odcinek.

Chodzi o jednego z moich ulubieńców. Całkiem niedawno znajomy zachęcał mnie na Facebooku, żebym dał mu już spokój. Ale jak mam dać, gdy po raz kolejny pojawiają się takie kwiatki, jak w wywiadzie z Kucharskim. Dziennikarz go pyta (za: przegladsportowy.onet.pl):

"O co ty w zasadzie pokłóciłeś się z Bońkiem?"

On odpowiada:

"Chciał się wbijać w transfer Lewandowskiego".

Dziennikarz stara się doprecyzować:

"Do Genoi?"

I dostaje odpowiedź:

„Generalnie do Włoch. Gdy Lewandowski zaczął grać w Lechu, strzelał gole i zrobiło się o nim głośno, Boniek dzwonił do Poznania, żeby przez niego zrobili transfer do Włoch. Wiedziałem o tym od ludzi w Lechu. Do mnie też kiedyś zadzwonił i zapytał, kto to jest ten Lewandowski. Mieliśmy wtedy dobre relacje. A ja mu mówię, że to będzie piłkarz lepszy od ciebie. To było na etapie Lecha. Oczywiście zaczął się śmiać”.

Znając wrodzoną skromność Zbigniewa Bońka, potrafię sobie ten śmiech bez problemu wyobrazić. Ale wróćmy do głównego wątku, bo Kucharski zdradza jeszcze:

„Lewandowskiego też namawiał na odejście ode mnie. Sam Lewandowski mi o tym powiedział. (...) Wtedy nieskutecznie, bo to było w czasach Borussii. Namawiał, żeby wziął sobie agenta zagranicznego, bo będzie więcej zarabiał. Nawet powiedział kwotę – dostawałby sześć mln euro. Lewandowski się śmiał, bo miał już propozycję z Bayernu na poziomie ośmiu mln euro, a więc wyższą. Później w rozmowie ze mną wyśmiewał Bońka”.

Wspomniałem wcześniej o „kolejnym odcinku”, ponieważ od razu przypomniała mi się inna historia z próbą „wbicia” się w transfer przez wyżej wymienionego. Otóż Boniek polecił kiedyś byłemu właścicielowi Polonii Warszawa Józefowi Wojciechowskiemu albańskiego napastnika Edgara Caniego, który został ostatecznie piłkarzem tego klubu. Wojciechowski chwalił się później, że Bońka (za: futbolplus.pl) „niemal wyrzucił ze swojego gabinetu, kiedy ten przyszedł targować się o drobne” związane z transakcją wspomnianego piłkarza.

Płynie z tego smutny wniosek, że próby „wbijania się w transfery” nie są niczym nagannym, skoro nie przeszkadzają potem w obejmowaniu ważnych stołków w PZPN czy UEFA.

▬ ▬ ● ▬