Milikowi na pocieszenie

Fot. Trafnie.eu

Polski napastnik Ajaksu nie zdobył nagrody „Złotego Chłopca”. To już wiadomo od kilku dni. Ale nie powinien się tym za bardzo przejmować, co już wiadomo od wielu lat.

Plebiscyt „Golden Boy” („Złoty Chłopiec”) organizuje ukazujący się w Turynie dziennik „Tuttosport”. Zaproszeni do niego dziennikarze z europejskich mediów wybierają najlepszego piłkarza do lat 21. Na liście nominowanych znalazł się w tym roku Arkadiusz Milik. Ponieważ żyjemy w czasach internetu, więc niezależnie od prawdziwych wyborów swojego dokonywali też kibice na stronie włoskiej gazety.

Nie miało to jednak żadnego znaczenia, taka zabawa dla internautów. A w niej od początku liczyło się tylko dwóch zawodników – napastnik Liverpoolu Raheem Sterling i Polak. Ten pierwszy wygrał z nieznaczną przewagą.

We właściwym głosowaniu też wygrał, ale za plecami nie miał zawodnika Ajaksu, tylko belgijskiego napastnika Lille Divock Origi i brazylijskiego obrońcę PSG Marquinhosa. Jak widać Milik jest lepszy od Ibrahimovicia i Suáreza tylko w polskich (na pewno) i holenderskich (może?) mediach. Dla reszty redaktorów z Europy to ciągle zawodnik na większym dorobku niż kilku jego rówieśników.

Do wyników plebiscytu nie należy przywiązywać jednak zbyt wielkiej wagi. Gdy się go anonsuje zawsze pojawiają się nazwiska zwycięzców z poprzednich lat. Wayne Rooney, Lionel Messi, Cesc Fabregas, Sergio Aguero czy Mario Götze oczywiście robią wrażenie.

Ale plebiscyt wygrywali też inni, jak Brazylijczycy Anderson i Alexandre Pato, którzy już na nikim wielkiego wrażenia nie robią. Pierwszego sam wybrałem. Zostałem zaproszony do udziału w plebiscycie w 2008 roku. Obejrzałem sobie właśnie wyniki tamtej edycji i zacząłem się zastanawiać, czy byłem wtedy poczytalny?

Na pierwszym miejscu umieściłem właśnie Andersona. To jeszcze nie jest przestępstwem. Gdy jednak zobaczyłem kto był za jego plecami, miałem ochotę poprosić o dobrowolne poddanie się karze. Gareth Bale, Toni Kroos czy Angel Di Maria – tylko ci najbardziej znani...

Powoli jednak zacząłem wygrzebywać z pamięci okoliczności łagodzące. Sam przecież tego Andersona nie wybierałem. Skoro wygrał, musieli na niego także głosować inni. I głosowali. W 2008 roku zdobył z Manchesterem United mistrzostwo Anglii, Puchar Mistrzów i klubowe mistrzostwo świata, a z reprezentacją Brazylii brązowy medal na igrzyskach olimpijskich.

Naprawdę wydawało się, że za chwilę może być jedną z największych gwiazd światowego futbolu. Właśnie dlatego wygrał plebiscyt „Tuttosport”. Niestety Andersonowi najlepiej wychodziło gwiazdorzenie poza boiskiem. Z każdym sezonem coraz bardziej rozmieniał się na drobne... W tym sezonie zaliczył w lidze jeden występ jako rezerwowy.

Nie wiem co ma w głowie Raheem Sterling, tegoroczny zwycięzca, więc nie wiem też jak daleko zajdzie. Gdy na niego patrzę wiem za to, że drugim Messim nie będzie na pewno. A ile wyciśnie jeszcze z kariery? Zależy wyłącznie od niego.

Dlatego Milik nie powinien się przejmować wynikami plebiscytu, bo ten jak widać automatycznie szczęścia nie daje. Zresztą od początku odnosił się do niego z wielką rezerwą, żeby nie powiedzieć - wręcz olewająco. Najważniejsze, że może trenować w klubie, w którym znają się na talentach, więc może się jeszcze sporo nauczyć.

Na pewno w głowie ma wszystko poukładane jak trzeba, to jego wielka zaleta. Na pewno drugim Messim też nie będzie, ale jeszcze sporo może poprawić w swojej grze. Bo przecież w piłce nie jest ważne czy ktoś był złotym czy drewnianym chłopcem. Ważne, by zostać jak najlepszym piłkarzem, gdy się już wydorośleje.

▬ ▬ ● ▬