Na pewno nie murowany

Fot. Trafnie.eu

Czy można po trzech dniach znów pisać o prezesie PZPN? Nie tylko można, ale nawet trzeba. Okazja jest wyjątkowa, bo właśnie minęło osiem lat jego rządów.

Nie wiadomo kiedy to zleciało. Pełne dwie kadencja Zbigniewa Bońka na stanowisku prezesa PZPN. No i właśnie zaczął się nieplanowany dodatkowy rok ze względu na przełożone wybory z powodu koronawirusa. Dokładna rocznica była chyba dwa dni temu, ale, przyznaję, ją przegapiłem. I nawet dobrze, bo dzięki temu najpierw mogłem posłuchać i poczytać co inni mają do powiedzenia na ten temat. Sam zainteresowany też uraczył nas kilkoma tekstami w swoim stylu.

Słyszałem jak w telewizyjnym wywiadzie został zapytany o porażki podczas swoich ośmiu lat panowania. Pytanie zabawne, bo wiadomo jaką można na nie otrzymać odpowiedź. Porażki i pan prezes? No, bez żartów. I bez żartów odpowiedział, że oczywiście nie znajduje powodu „żeby się biczować”.

W pamięci utkwiła mi jeszcze jedna kwestia. Otóż Boniek stwierdził, że zastał „związek drewniany”. Jeśli tak, to ja twierdzę, że zostawi go… Na pewno nie murowany, bo murować nie ma niestety czego. Zostawi najwyżej zamek z piasku. Po ośmiu latach jego rządów związek, jako jeden z nielicznych w Europie, NIE MA WŁASNEJ SIEDZIBY! I z pewnością takowej się nie dorobi przez dodatkowy rok urzędowania swego prezesa, dla którego nie jest to temat priorytetowy i nie będzie do końca przedłużonej kadencji.

Wydział związkowej propagandy umiejętnie nagłaśniał przez lata jego działania budując wizerunek sprawnego zarządcy sprawnie działającej organizacji. I chyba sam jest największym sukcesem prezesa, jeśli sporo redaktorów, choć na szczęście nie wszyscy, postanowiło karnie grać z nim w jednej drużynie.

Może dlatego umknął im fakt, że pan prezes nie miał przez lata prawa pełnić swej funkcji zgodnie z regulaminem dyscyplinarnym UEFA i kodeksem etycznym FIFA. Bo jeden i drugi zabrania jakiejkolwiek aktywności w piłce nożnej dla osób związanych z bukmacherką! A on przecież był twarzą jednej z firm bukmacherskich.

Szkoda, że mediom, tak skrupulatnie wyłapującym każdy wadliwy ruch poprzedniego kierownictwa związku, uszedł uwadze także fakt, że ich ulubiony prezes na kilka dni przed wejściem do Komitetu Wykonawczego UEFA przestał być (oczywiście czysty zbieg okoliczności ;-) twarzą wspomnianej firmy!

Ciekawe, że Bońkowi przypisuje się sukcesy, na które tak naprawdę wcześniej zapracowali inni. Bo jeśli to jego zasługą jest przyznanie Polsce organizacji finałów mistrzostw Europy do lat 21 i mistrzostw świata do lat 20 oraz dwóch finałów Ligi Europejskiej, czy zostałyby przyznane gdyby nie EURO 2012?

Oczywiście, że nie. Bo właśnie wtedy rozpoczął się stadionowy boom, dzięki któremu powstało wiele nowoczesnych obiektów goszczących później wymienione imprezy. A niestety Boniek nie kiwnął palcem by pomóc Polsce w zdobyciu organizacji EURO 2012. Liczył na zwycięstwo Włoch. Oczywiście nikt mu tego nie mógł zabronić. Ostatecznie, jak sam podkreślał, JEST OBYWATELEM WŁOCH!

A co z pozostałymi tak zwanymi sukcesami Bońka? Co z ogłaszanym z wielką pompą w 2016 roku „Narodowym Modelem Gry PZPN”??? Jak przez te osiem lat poprawiło się szkolenie młodzieży, skoro nasi zawodnicy, uważani za największe rodzime talenty, po zagranicznych transferach lądują w drugich ligach, zamiast podbijać te najlepsze w Europie?

Przecież to za rządów obecnej ekipy polska klubowa piłka zanotowała dramatyczny zjazd w rankingach UEFA przegrywając w europejskich pucharach z kim się tylko dało. Czy faworyt prezesa Adam Nawałka był rzeczywiście trenerskim geniuszem, czy trafił tylko na optymalny okres w karierze większości czołowych zawodników reprezentacji?

Dla mnie prawdziwym sukcesem ekipy Bońka jest przywrócenie należnej rangi rozgrywkom o Puchar Polski. Na finał drugiego maja w Warszawie zawsze czekam z niecierpliwością, a uczestniczenie w nim stanowi prawdziwą frajdą...

▬ ▬ ● ▬