...nie mówiąc nic konkretnego

Fot. Trafnie.eu

Legia nie odrobiła w Trnavie strat i odpadła z kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wyjątkowo z komentarzem z meczu się nie spieszyłem.

Pisałem, że nie wierzę w zwycięstwo w rewanżu 3:0, które dawałoby Legii automatyczny awans. Miałem rację, bo wygrała tylko 1:0, ale nie jest to powód do chwalenia się, wręcz przeciwnie. Bo odrobienie strat w pierwszego meczu (0:2) było znacznie bliżej niż przypuszczałem, choć Legia kończyła mecz w dziewiątkę.   

Analizując boiskowe wydarzenia zacząłem się zastanawiać jaki wniosek można z nich wyciągnąć. Najbardziej logiczny, jaki przyszedł mi do głowy – piłka to przede wszystkim gra głów, a dopiero później nóg.

No bo jak inaczej wytłumaczyć sytuację, że Legia zaczęła grać w rewanżu dopiero gdy z boiska został wyrzucony jeden z jej zawodników i w dziesiątkę zdobyła zwycięską bramkę?

A jak zrozumieć fakt, że drużyna Spartaka, która do Warszawy przyjechała jak po swoje i  wygrała pewnie, a na początku meczu w Trnavie też kontrolowała sytuację na boisku, nagle przestała grać po usunięciu z boiska Marko Vesovicia?

Jedni maksymalnie się zmobilizowali w sytuacji niemal beznadziejnej, inni musieli chyba uznać, że rywale już nic złego nie są w stanie im zrobić. Było to jeszcze lepiej widać, gdy na kilka minut przed końcem Legia straciła kolejnego zawodnika, wyrzuconego z boiska Domagoja Antolicia, a mimo to miała szansę w dziewiątkę zdobyć drugą bramkę dającą jej dogrywkę!

Jej piłkarze byli po meczu załamani. Twierdzili, że rywalizację przegrali w pierwszym meczu u siebie. Prawda, choć niezbyt odkrywcza. Na pocieszenie mogę im powiedzieć, że odpadnięcie z rywalizacji o awans do fazy grupowej niewiele… zmienia w ich sytuacji.    

Gdyby Legia wyeliminowała Spartaka, w kolejnej rundzie trafiłaby na (raczej na pewno) Crvenę zvezdę  Belgrad. Moim zdaniem miałaby niewielkie szanse na jej wyeliminowanie. Nawet gdyby to się udało, nie wierzę, by w ostatniej rundzie okazała się lepsza od jeszcze silniejszego rywala, na którego musiałaby trafić.

Oczywiście gdyby awansowała do ostatniej rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów, nawet odpadając miałaby zapewnione automatyczne miejsce w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Ale bądźmy poważni – jeśli ktoś chce grać w tych rozgrywkach, a nie być tylko dostarczycielem punktów w grupie, nie może się bać rywalizacji z drużynami z Luksemburga lub Kosowa (w czwartek przekonamy się z kim Legia zagra w eliminacjach do Ligi Europejskiej, do których została automatycznie zesłana po odpadnięciu z Ligi Mistrzów). A jeśli jedną z nich, mam nadzieję, pokona, ostatnia runda eliminacji będzie dla niej naturalnym sprawdzianem – zasługuje na Ligę Europejską czy nie?

I jeszcze wyjaśnienie dlaczego nie spieszyłem się z komentarzem po meczu. Czkałem w czwartek do południa, by przekonać się czy Legia potwierdzi oficjalnie, że zmieniła trenera. Nie ogłosiła.

Obejrzałem zaraz po meczu w Trnavie wypowiedź dla TVP Sport jej właściciela Dariusza Mioduskiego dotyczącą ewentualnego zatrudnienia Adama Nawałki. Trzeba  przyznać, że pod jednym względem idealnie pasuje do Nawałki. Obaj potrafią dużo mówić pięknymi okrągłymi zdaniami, nie mówiąc nic konkretnego.   

PS: Czekałem trochę za krótko. Klafuricia zwolnili po południu...

▬ ▬ ● ▬