Nie może spoczywać w spokoju?

Fot. Trafnie.eu

Wydarzenia kończącego się tygodnia zdominowała oczywiście śmierć Diego Maradony. Odnoszę wrażenie, że wcale nie odszedł, tylko jest wśród nas i…

Nie przypominam sobie innej informacji związanej ze sportem, która wywołałaby tak ogromny odzew, czy raczej zapoczątkowała typowy efekt domina. Odkąd w środę poinformowano, że Diego Armando Maradona nie żyje, zaczęły się pojawiać najróżniejsze informacje na jego temat, a ich liczba narastać w lawinowym tempie.

Jedne niewinne, wręcz wyciskacze łez. Inne wręcz przeciwnie, mające jednoznacznie sensacyjny wydźwięk, a niektóre z niemal przerażającym zabarwieniem. Już same tytuły dawały do myślenia.

Wszczęto śledztwo na temat śmierci Maradony. Pielęgniarka została zmuszona do kłamstwa w raporcie o jego zgonie. Dopiero pod przysięgą wyjawiła całą prawdę. Ktoś, kto opublikował zdjęcie boskiego Diego spoczywającego w trumnie, boi się o swoje życie, bo grożono mu śmiercią. W Buenos Aires doszło do rozruchów, a policja musiała użyć broni. Strzelała do tłumu, który zebrał się, by oddać mu ostatni hołd przechodząc przed trumną wystawioną na widok publiczny. Maradona wcale nie miał ochoty dłużej żyć. Do fatalnego stanu, w jakim się znajdował, doprowadziło go najbliższe otoczenie. Nie dbali jak trzeba o gwiazdę. Ale chyba on sam też o siebie nie dbał, skoro podobno nie miał żadnych oszczędności i żył z dnia na dzień.

Sama próba zweryfikowania tylko najbardziej sensacyjnych informacji zajęłaby pewnie wiele dni czy nawet tygodni. Mocno się jednak zastanawiam, czy jest sens takową podejmować, skoro w tym czasie pojawi się z pewnością jeszcze więcej kolejnych, może bardziej sensacyjnych.

Wszystko, co dzieje się po śmierci Maradony, pod jednym względem przypomina do złudzenia to, co działo się i za życia. Same skrajności, nikt nie dostaje szansy, by pozostać obojętnym.

No bo z jednej strony niewiarygodne wprost wyrazy uznania i szacunku jakie oddaje mu (nie tylko) piłkarski świat. Od środy praktycznie każdy mecz w dowolnym miejscu globu zaczyna się od minuty ciszy dla uczczenia jego pamięci. Choć niektórzy oddają mu cześć także w inny, bardziej oryginalny sposób.

Na meczu Crystal Palace z Newcastle United w Premier League, piłkarze i trenerzy przez minutę bili brawo. Na spotkaniu Olympique Marsylia z FC Nantes we francuskiej ekstraklasie zawodnicy obu drużyn stanęli razem na środku boiska w taki sposób, by utworzyć literę „M”, a kamera poruszająca się zdalnie nad murawą pięknie to wychwyciła i pokazała.

A z drugiej strony trochę strach otwierać internet, bo znów można trafić na kolejną informację nie pozostawiającą wątpliwości, że akurat Maradona nie może niestety odpoczywać w spokoju, bo znów pojawiło się jakaś sensacyjna, niewiarygodna, wyjątkowa, niesamowita, nadzwyczajna… informacja na jego temat.

I myślę sobie, że może właśnie tak ma być? Że może duch Diego jest wśród nas i dba, by on cały czas pozostawał w centrum uwagi, jak za życia?

▬ ▬ ● ▬