2015-01-16
Nie rozpędzajmy się za bardzo...
Znów problemy z oszustwami finansowymi i zadymami chuliganów na piłkarskich stadionach. Tym razem jednak wnioski mogą być zaskakujące. Nawet bardzo.
Czy uda się wreszcie wyeliminować z piłki nożnej cwaniaków i bandytów? Oto dwie informacje z ostatnich dni, które każą w to wątpić.
Kolejny skandal z tak zwanym działaczem w głównej roli. Były prezes i dyrektor generalny jednego z najbardziej znanych klubów ligowych został skazany na dwadzieścia miesięcy więzienia plus pięćdziesiąt godzin prac społecznych po procesie trwającym kilka miesięcy. Udowodniono mu defraudację i różne oszustwa finansowe na łączną sumę ponad piętnastu milionów. Do wszystkiego się przyznał. Choć przestępstw nie dokonał w czasie pełnienia funkcji w klubie, wcześniej był z nim związany aż przez osiemnaście lat. I doprowadził go na skraj bankructwa.
Niestety to nie koniec złych informacji w rundzie wiosennej, która niedawno się zaczęła. Znów bowiem dali o sobie znać chuligani. Po zakończeniu jednego z sobotnich meczów zbiegli na murawę z sektora dla kibiców gości znajdującego się w narożniku boiska, zaczęli też odpalać race. Gdy po chwili na płycie pojawili się policjanci, chuligani próbowali wrócić na trybuny. Nie wszystkim się udało. Kilku zostało wyłapanych, kilku pobitych przez miejscowych bandytów.
Czy zamiast cieszyć się piłką nożną po zimowej przerwie znów musimy czytać smutne informacje o związanych z nią oszustach i oglądać chuliganów w akcji? Czy kiedyś będzie wreszcie normalnie? Choćby tak jak u naszych sąsiadów – Niemców, których Bundesliga kwitnie, a reprezentacja zdobyła w ubiegłym roku mistrzostwo świata? Tylko to wszystko wydarzyło się właśnie w... Niemczech.
Na karę więzienia został w ostatnim tygodniu skazany Gerd Niebaum, były prezes i dyrektor generalny Borussii Dortmund. Na szczęście nie dopuścił się tych defraudacji na wspomnianych stanowiskach w klubie, ale gdy się z nim żegnał przed ponad dziesięcioma lat, zostawił po sobie dług prawie stu milionów euro. Borussia była na skraju bankructwa. Tylko dzięki mądrej polityce następców Niebauma udało się ją postawić na nogi. Ale gdy ten niedawno pojawił się w mediach, jego dawny klub znów traci na tym wizerunkowo.
Ale to ostatnio w Niemczech stało się wręcz normą. Jeszcze większą wpadkę zanotował w ubiegłym roku Bayern Monachium. Za oszustwa podatkowe za kratki trafił przecież jego dawny prezes, złotousty Uli Hoeness, który wcześniej przez wiele lat uwielbiał uczyć wszystkich uczciwości.
W sobotę popis dali także kibice 1.FC Köln. Po przegranym 0:1 meczu z Borussią w Mönchengladbach na murawę wbiegło kilkudziesięciu chuliganów. Wyglądali jak złowrogie duchy - oddział do zadym specjalnych, bowiem wszyscy byli poubierani w białe kombinezony. Trzeba było się pokazać, bo Mönchengladbach oddalone jest od Kolonii zaledwie o kilkadziesiąt kilometrów, więc to właściwie mecz derbowy. A chuligański honor ma swoje prawa.
Znamy takie przypadki i sceny aż za dobrze z własnego podwórka. Gdyby w początkowym fragmencie tekstu powpisywać swojsko brzmiące nazwiska i nazwy, może ktoś by się nawet nie zorientował, że tym razem to jednak wszystko wyssane z palca. Ale nie rozpędzajmy się za bardzo. Należy wystrzegać się stereotypów! Problemy są wszędzie, bandytów też nie brakuje na zachód od Odry. Jeśli nauczymy się nie pobłażać własnym, będziemy mogli ze współczuciem patrzeć na innych.
▬ ▬ ● ▬