Nie tak miało być?

Fot. Trafnie.eu

Górnik Zabrze mocno krytykowany po meczu, w który zadebiutował w jego barwach Lukas Podolski. Tylko z pozoru taka reakcja może dziwić.

Jeszcze niedawno była euforia. Do Zabrza przyjechał przecież piłkarz, który obiecał, że na koniec kariery zagra w barwach Górnika. A piłkarz to nie byle jaki, bo mający na swoim koncie zdobycie mistrzostwa świata. W pierwszej kolejce jeszcze nie wystąpił. Potrzebował nadrobić, choć trochę, treningowe zaległości. W drugiej już pojawił się na boisku. Zamiast święta w Zabrzu, było wielkie rozczarowanie.

Górnik, jeśli komuś umknęło, przegrał u siebie z Lechem Poznań 1:3. Przegrał zasłużenie, choć szybko objął prowadzenie. Goście grali swoje, odrobili straty, a potem dobili go jeszcze dwoma bramkami. Gdy oglądałem mecz, nie miałem najmniejszej wątpliwości kto jest wyraźnie lepszy. Wejście Podolskiego na boisko po przerwie nie zmieniło w niczym tego wrażenia.

To była druga porażka drużyny z Zabrza w lidze w tym sezonie (po 0:2 w inauguracyjnej kolejce w Szczecinie z Pogonią) i dlatego zamyka tabelę. Chyba nie tak miało być? A jak? Dobre pytanie, którego chyba nie wszyscy mieli ochotę zadać w odpowiednim momencie. Bo po porażce z Lechem ostro zareagowali na Facebooku kibice (za: Torcida Górnik):

„W Zabrzu potrzebne wielkie zmiany, rada nadzorcza i zarząd do wymiany! Wczorajszy »spektakl« pomimo pandemii, dziadowskiego startu w lidze i szopki z biletami jaką zgotowali nam włodarze Górnika postanowiło oglądać na stadionie blisko 20 tysięcy kibiców, co jasno pokazało jaki tu drzemie potencjał i jak się go marnotrawi”.

I domagają się „...stanowczych działań mających na celu usunięcie niekompetencji partactwa w klubie. Kibice Górnika muszą chodzić z podniesionym czołem, dlatego dyletanctwu mówimy basta”.

Ten apel miałby dla mnie zupełnie inny wydźwięk, gdyby został opublikowany zaraz po ściągnięciu do klubu… Podolskiego. Na końcu powinno tylko zostać wtedy dodane zdanie, że namówienie do gry w Górniku tak znanego piłkarza w niczym nie zmienia stanowiska kibiców co do oceny działań władz klubu. Bo teraz, gdy najpierw był miodowy miesiąc ze wspomnianym piłkarzem, wychwalanie marketingowych sukcesów, a później domaganie się totalnych zmian, brzmi nie do końca przekonująco. Skoro dosłownie przed chwilą było tak dobrze, dlaczego nagle zrobiło się tak źle?

I jeszcze ocena samej gry drużyny z Podolskim w składzie. Dariusz Dziekanowski wystawił jej bardzo surową ocenę (za: „Przegląd Sportowy”):

„Były zawodnik reprezentacji Niemiec pojawił się w drugiej połowie spotkania z Lechem, ale niestety był bezradny, bo na razie nie ma wsparcia kolegów. Nie zapomniał, jak się gra w piłkę, co widać po jednym czy dwóch zagraniach. Niestety, nie można tego powiedzieć o większości jego nowych kolegów”.

Na przykładzie Podolskiego widać jak złudna może być wiara w jednego zawodnika, który odmieni grę drużyny. Podobne oczekiwania, z zachowaniem wszelkich proporcji, dotyczą także Roberta Lewandowskiego i reprezentacji Polski. Wiele razy zwracałem uwagę, że każda drużyna jest tak dobra, jak jej najsłabszy zawodnik. Nawet genialnie grający Podolski, po dojściu do pełni formy, na niewiele się przyda Górnikowi wypracowując kilka sytuacji bramkowych, jeśli jego najsłabsi zawodnicy zawalą jedną bramkę więcej. Niby logiczne, ale dla wielu ciągle trudne do zrozumienia.

▬ ▬ ● ▬