Nie ten potencjał

Fot. Trafnie.eu

Wystarczyło kilkanaście godzin, by w kraju zapanowała panika. Wszystko przez dwie informacje. Jedna została dość szybko zdementowana. Druga niestety nie.

Informacje dotyczyły kontuzji dwóch zawodników reprezentacji Polski. Najpierw ta związana z Krzysztofem Piątkiem. Nawet nie jedna, ale kilka potęgujących napięcie. Na początku, że z powodu urazu nie dokończył środowego meczu Bundesligi w barwach Herthy Berlin z Schalke 04 Gelsenkirchen. Nie był w stanie zejść z boiska (z opatrunkiem na kostce) o własnych siłach, tylko z pomocą osób ze sztabu medycznego klubu.

To jeszcze niczego nie przesądzało. Współczesna medycyna potrafi zdziałać wiele. Po kilkunastu godzinach okazało się, że w przypadku Piątka musiałaby zdziałać cuda, by szybko mógł powrócić na boisko. Oficjalnie podano komunikat, który nie był zły, był najgorszy z możliwych. Polski napastnik ma pękniętą kostkę i nie tylko nie zagra w najbliższym meczu Herthy. Nie zagra do końca sezonu i nie zagra też, co jest już właściwie pewne, w finałach mistrzostw Europy.

Jakby mało było nieszczęść, pojawiła się w czwartek następna informacja – Robert Lewandowski kontuzjowany! Prawdopodobnie, bo wcześniej zszedł z treningu. I od razu mnóstwo pytań. Czy uraz poważny? Czy stracił szansę na pobicie strzeleckiego rekordu Gerda Müllera? Czy zagrożony jest jego występ na Euro 2020? Czyli jednym słowem prawdziwa panika. Na szczęście okazało się, że jednak kontuzji nie doznał, bo wcześniejsze zejście z zajęć miało być zaplanowane przez sztab trenerski.

Gdy sytuacja Lewandowskiego nie była jeszcze jasna, jeden z dziennikarzy, z którym wtedy rozmawiałem, zapytał – to kim będziemy na mistrzostwach grać w ataku? Dopiero w takich sytuacjach widać jak skromny jest potencjał polskiej piłki. By dojść do tak bolesnego wniosku nie potrzebuję równie skrajnych sytuacji. Ale chyba niektórzy potrzebują, skoro wierzą w reprezentację o wielkich możliwościach.

Przecież opowiadanie bzdur, że ma potencjał na awans do półfinału mistrzostw jest tego najlepszym dowodem. Dlatego z satysfakcją odnotowałem przed kilkoma dniami, że jednak są jeszcze osoby potrafiące spojrzeć na nią w realistyczny sposób. Jedną z nich okazał się Dariusz Wdowczyk (za: sportowy24.pl):

„Wyjście z grupy wcale nie jest naszym obowiązkiem. Z Hiszpanią zdecydowanie nie jest nam po drodze. Jeśli spojrzymy na wyniki ostatnich spotkań z tym rywalem, co prawda towarzyskich, to Hiszpanie w każdym z nich nas bili. Ze Szwedami też nigdy nie grało nam się łatwo. A i Słowacja nie będzie łatwym rywalem. Trzeba być optymistycznie nastawionym. Być może Sousa do czerwca zdoła odpowiednio poukładać zespół, a zawodnicy będą w optymalnej dyspozycji podczas turnieju. Ale szczerze mówiąc nie widzę tego, żeby nasza drużyna osiągnęła jakiś sukces na tych mistrzostwach. Tak naprawdę już wyjście z grupy będzie dla nas sukcesem”.

Też uważam, że wyjście z grupy na Euro 2020 będzie sukcesem! Nawet gdyby się okazało, że Piątek jest w stanie cudownie ozdrowieć i zagrań na tej imprezie, zdania nie zmienię. Bo nie jest piłkarzem, jak wielu innych w kadrze, mogącym zrobić wielką różnicę w postrzeganiu jej potencjalnych możliwości.

▬ ▬ ● ▬