Nie ten rozmiar

Fot. Trafnie.eu

Arkadiusz Milik ma problem w Ajaksie. Ale chyba mają go jeszcze ci, którzy wcześniej zrobili z niego większą gwiazdę, niż naprawdę jest.

Polski napastnik drugi mecz z rzędu w Eredivisie rozpoczął na ławce rezerwowych. W ostatni weekend wszedł na boisko w drugiej połowie. Tydzień wcześniej w ogóle nie zagrał. Trafiłem w polskich mediach na kilka tekstów o nim ze słowem „problem” w tytule.

Milik to nie jest jakiś chłoptaś, który zaraz po meczu podjeżdża najdroższą furą pod najbliższą dyskotekę. Sprawia na mnie dobre wrażenie. Mówi dość rozsądnie, wydaje się, że wie, co może dzięki piłce osiągnąć. I tak już osiągnął sporo, bo życie nie zawsze go rozpieszczało. O jego głowę jestem raczej spokojny.

Komentarze do ostatnich występów (a raczej ich braku) Polaka w lidze holenderskiej są trochę histeryczne, co specjalnie nie dziwi. Sprawdza się mój „efekt sinusoidy”. Przesadnie odbiła w dół, jak wcześniej przesadnie wywindowano ją w górę. Przypomnę tylko, że gdy Milik strzelił kilka bramek dla Ajaksu, opinie o jego występach zaczęły lekko odstawać od rzeczywistości. Potem już znacznie.

Pamiętam jak wykpiwano tych pseudofachowców z Bundesligi, którzy nie poznali się na jego talencie i pozwolili odejść za czapkę śliwek do Holandii. Pamiętam, że już, już kupowała go połowa Premier League, nikt jednak do dziś nie kupił. Była jeszcze Barcelona, ale tu nie wytrzymał sam zainteresowany i przytomnie stwierdził:

„Trochę logiki. Niektórym przydałby się lód na głowę”.

Dobry wstęp do przeanalizowania obecnej sytuacji napastnika Ajaksu. Co się z nim dzieje? Właściwie nic! W tym klubie takich przypadków, gdy ktoś siada na ławce, bo są lepsi w kadrze, było tysiące. Piłkarzy tej klasy co Milik co najmniej kilkuset. Przypomnę tylko, że dokładnie przed rokiem również znalazł się na ławie i świat się nie zawalił.

Odnoszę jednak wrażenie, że w Polsce na siłę i na skróty próbuje się z niego zrobić drugiego Lewandowskiego. Tak jak na siłę próbowano zrobić nieudacznika z Islandczyka Kolbeinna Sigthórssona. W domyśle - zabiera miejsce w podstawowym składzie Ajaksu dużo lepszemu Milikowi. Teraz decyzje trenera Franka de Boera są „dziwne” lub „niezrozumiałe”...

Już kilka razy obiecywałem, że nie będę więcej cytował samego siebie. Ale jeśli inni, nie potrafią wyciągać wniosków, nie mam wyjścia. Bo minął rok i nic się nie zmieniło, mój apel dotyczący Milika ciągle aktualny:

„Chciałbym tylko, by nikt znów na siłę nie próbował wsadzać go w buty Ibrahimovicia czy Suáreza. Nie ten rozmiar. Niech spokojnie dalej uczy się w Amsterdamie i nauczy tyle, ile może, by zostać najlepszym z możliwych Milikiem. Niech tylko wykorzysta do maksimum swój potencjał. Wyżej i tak nie podskoczy. Szkoda marnować sił”.

▬ ▬ ● ▬