Nie uczcie się języków!

Fot. Trafnie.eu

Henning Berg nadal jest trenerem Legii. Nikt go nie zwolnił we wtorek, jak zapowiadała jedna gazeta. Czyli dalej jest w… komfortowej sytuacji.

Norweg pozostał, wbrew zapowiedziom, na trenerskim stołku warszawskiego klubu. „Super Express” twierdzi, ze tylko do czwartkowego meczu z Napoli, po którym ma go zastąpić Stanisław Czerczesow. Ale ta sama gazeta twierdzi też, że prezes Bogusław Leśnodorski rozmawiał również z innymi trenerami, choćby z mieszkającym w Szwajcarii Ryszardem Komornickim.

Wszystko wskazuje na to, że Berg już za długo w Warszawie nie popracuje. Jeśli miałaby się spełnić opcja z zatrudnieniem Czerczesowa, moje uwagi o jego trenerze bramkarzy, przedstawione w poprzednim tekście, pozostają jak najbardziej aktualne. Czyli pod znakiem zapytania stanęłaby przyszłość w Legii Krzysztofa Dowhania. Ten trener bramkarzy dostał kiedyś propozycję pracy w Arsenalu Londyn, co świadczy o jego renomie w europejskim futbolu.

Taka wersja wydarzeń nie wydaje mi się już nierealna, po rozmowie ze znajomym, który zęby zjadł na piłce. Jego zdaniem ewentualne zaangażowanie Czerczesowa to element większych zmian, jakie szykują się w Legii. Ma się w niej pojawić nie tylko nowy trener, ale i nowy inwestor! Inwestor zagraniczny, który może wywołać od razu mnóstwo komentarzy, czy nawet rewolucję, biorąc pod uwagę pewne uwarunkowania polityczne.

Podobno sytuacja jest rozwojowa i ma się wyjaśnić do końca roku. Więcej na razie nie napiszę, bo pewnie i tak wszyscy zainteresowani od razu by zaprzeczyli. A doświadczenie uczy, że w piłce trudno być pewnym czegokolwiek (wtorkowe „zwolnienie” Berga!), więc na razie tylko tyle. Obiecuję jednak uczciwie wyspowiadać się do końca roku, bez względu na to, czy informacje się potwierdzą, czy nie.

Analizując sytuację w jakiej znalazł się Henning Berg, można mu tylko współczuć, ale… Wiadomo, trenerzy nie mają łatwego życia, więc decydując się na ten zawód powinni mieć świadomość podejmowanych trudów. Choć ciężko mi wyobrazić sobie, jak można spokojnie przygotowywać się do meczu w Lidze Europejskiej z drużyną z wyższej półki, czyli włoskim Napoli, będąc od kilku dni pod takim ciśnieniem. Słysząc ciągle pytanie:

„A pan tu jeszcze pracuje”?

Czyli dobra rada dla młodych trenerów – nie uczcie się języków! Jeśli ktoś was kiedyś zatrudni za granicą, przynajmniej nie będziecie się dodatkowo stresować, bo nie zrozumiecie, co wygadują i wypisują na wasz temat.

Choć z drugiej strony, można powiedzieć, że Norweg jest w sytuacji komfortowej. Dostanie bajońskie odszkodowanie (2-3 mln zł?), gdyby został zwolniony przed wygaśnięciem kontraktu (czerwiec 2018 roku). Sam chciałbym z raz w życiu doświadczyć takiej presji, za taką wyprawkę...

▬ ▬ ● ▬