Nikt nie zagrozi Bońkowi?

Fot. Trafnie.eu

W niedzielę odbyło się spotkanie opozycjonistów nie przepadających za prezesem PZPN. Nic o tym nie wiecie? Nawet nie jestem specjalnie zaskoczony.

Wystarczy, że pierwszy lepszy piłkarz skrobnie coś na twitterze i już wszyscy go cytują. Za chwilę jedni cytują drugich, bo każdy chce się pochwalić jak największą liczbą informacji. Jak to więc możliwe, że prawie nikt nie informuje o co najmniej dwóch potencjalnych kontrkandydatach Zbigniewa Bońka w wyborach na prezesa PZPN?

Ich nazwiska nie są tajemnicą od kilku dni. Napisał o tym portal futbolplus.pl. Dlaczego reszta milczy? Weźcie sobie do serca puentę z poprzedniego tekstu i dzielcie zawsze przez własny rozum to, czym próbują Was karmić. A przez najbliższy miesiąc spróbują wielokrotnie.

To dowód, że wydział propagandy związku ma odpowiedni wpływ na media. Przynajmniej ich część. Ścigają się jak straceńcy w wynajdowaniu różnych sensacyjnych informacji, a zupełnie się nie interesują akurat tą.

W niedzielę w Warszawie spotkali się w opozycyjnym gronie między innymi kontrkandydaci miłościwie panującego Zbigniewa Bońka w wyborach na prezesa PZPN: Zdzisław Kręcina i (uwaga, uwaga!) Józef Wojciechowski. Nie wiem, czy drugie nazwisko jest właśnie ową „bombą”, o której wspominałem przed tygodniem. Mam nadzieję, że nie, że będą jeszcze ciekawsze informacje. Nie wyobrażam sobie Wojciechowskiego w roli prezesa PZPN, bo miałem okazję przyglądać się z bliska co wyrabiał jako prezes Polonii Warszawa.

Ze startu w wyborach zrezygnował Cezary Kucharski, organizator wcześniejszego spotkania opozycjonistów. Uświadomił sobie boleśnie, że może nie zebrać potrzebnych rekomendacji. Gdy poszedł do Legii zderzył się ze ścianą. Jego dawny klub odmówił mu jej udzielenia.

Słowo „rekomendacja” stanowi klucz do zrozumienia obecnej sytuacji. Żeby wystartować w wyborach na prezesa PZPN trzeba zdobyć aż piętnastu rekomendacji. To druk ścisłego zarachowania, odpowiednio ponumerowany, który PZPN wysłał do wojewódzkich związków oraz klubów Ekstraklasy i pierwszej ligi. Do każdego po trzy egzemplarze.

Teoretycznie więc zdobycie piętnastu nie jest zadaniem niewykonalnym. Jakimś dziwnym trafem jednak uprawnione do tego związki i kluby nie palą do udzielania komukolwiek oficjalnego wsparcia! I to nawet te, które za Bońkiem nie przepadają. Dziwne?

Portal Futbolplus ostro rozprawia się z prezesem pisząc o „sterroryzowanej bońkowej opozycji”, wymieniając służące temu instrumenty: „choćby odbieraniem licencji klubom ekstraklasowym i pierwszoligowym, stronniczym sędziowaniem czy też cofaniem dotacji wojewódzkim ZPN-om przez obecnego szefa PZPN”.

W najbliższym tygodniu kandydaci muszą złożyć rekomendacje w PZPN (miesiąc przed wyborami). Na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda tak, że poza Bońkiem inni mogą nie zebrać ich tyle, ile potrzeba do kandydowania! Czyli teoretycznie wybory odbędą się już miesiąc przed wyborami.

Oto jak związkowy wydział propagandy w genialnie prosty sposób pozbywa się konkurencji. A dla większości mediów nie jest to oczywiście interesujący temat...

▬ ▬ ● ▬