O czym ta dyskusja?

Fot. Trafnie.eu

Do pierwszego meczu w eliminacjach do mistrzostw świata zostały trzy tygodnie. Czy rzeczywiście nowy selekcjoner mierzy się z brutalną rzeczywistością?

Paulo Sousa jest od kilku dni intensywnie eksploatowany w mediach z racji tego, że właśnie zawitał do Polski, co nawet niespecjalnie dziwi. Pod koniec tygodnia ma wysłać pierwsze powołania do reprezentacji. Ciekawe do kogo? I właśnie dlatego trafiłem na tytuł sugerujący, że od razu zderzył się z brutalną rzeczywistością. Na czym zderzenie miałoby polegać? Otóż… (za: wp.pl):

„Po kilku tygodniach pracy nowy selekcjoner dźwiga kilkukilogramowy plecak z problemami”.

I następuje wyliczanka. Kamil Grosicki – „skazany na trybuny”. Krystian Bielik nękany przez kontuzje. Tak samo kolejny defensywny pomocnik – Jacek Góralski. I jeszcze problemy z koronawirusem Karola Linettyego.

Zawodnicy, którzy mieli stanowić nową siłę reprezentacji - Jakub Moder, Michał Karbownik i Sebastian Walukiewicz, w ostatnio oglądają głównie mecze swoich drużyn z ławki rezerwowych, czy nawet z trybun. To samo z Damianem Kądziorem, który przeniósł się z Hiszpanii do Turcji, licząc na możliwość regularnej gry. Na razie się przeliczył. I jeszcze kontuzji doznał Arkadiusz Milik. Może niespecjalnie groźnej, ale też miał przerwę w grze.

Nawiązując do niedawno zasłyszanej sugestii, że nie po to zatrudniono Portugalczyka, by powoływał tych samych piłkarzy, można przekornie stwierdzić, że dostał prezent od losu. Właściwie za chwilę może dostać kolejne, bo w piłce sytuacja zawsze jest rozwojowa.

Choć nie za bardzo wiem o czym ta dyskusja, skoro w dobie pandemii trudno cokolwiek zaplanować choćby z kilkudniowym wyprzedzeniem. Trzeba spodziewać się ciosów w każdej chwili z każdej strony. Coś może na ten temat powiedzieć trener Bayernu Monachium gdy tuż przed finałem klubowych mistrzostw świata wypadł mu z kadry zarażony koronawirusem Thomas Müller. Z kolei kontuzje są nieodłączną częścią futbolu, choć najmniej pożądaną. Z reguły narzekamy na nie tylko u siebie, często nie widząc, że nękają też rywali.

Trzeba też pamiętać co prezes PZPN mówił zatrudniając na selekcjonerskim stołku Portugalczyka. Twierdził, że ten zaskoczył go znakomitym rozeznaniem w polskiej piłce! Czyli wiedział co może dostać, a czego nie. Nie pora więc na narzekanie. Nawet nie samego Sousy, tylko mediów w jego imieniu.

Od lat powtarzam, że polska reprezentacja jest średniej klasy drużyną europejską. Nie sądzę jednak, bym znalazł wielu skłonnych się ze mną zgodzić. Dopiero gdy kilku zawodników z różnych powodów wypada, czy może wypaść z gry, widać dokładnie jak skromny jest jej potencjał.

Bo nie można mówić o reprezentacji przez pryzmat Roberta Lewandowskiego. Wolę patrzeć na nią pamiętając o jednej z moich ulubionych maksym – maszyna (drużyna) jest tak dobra, jak najsłabsza jej część. I teraz widać, że tych słabych części całkiem sporo. Mimo wszystko wierzę, że Sousie uda się pozbierać do kupy pozostałe towarzystwo i pod koniec marca tragedii nie będzie.

▬ ▬ ● ▬