Obiecująco...

Polska zremisowała z Włochami 1:1 w inauguracyjnym meczu Ligi Narodów. Przy okazji potwierdziła się teoria, że nikomu nie wolno zabronić się kompromitować.

Przyznam - myślałem, że będzie gorzej. Najbardziej obawiałem się, czy Jerzemu Brzęczkowi uda się na nowo pozbierać towarzystwo do kupy? Czy znów będą drużyną, bo ta po finałach mistrzostw świata, ze względu na różne „kwasy” w kadrze, przestała istnieć.  

Udało się na pewno. Znów byli drużyną, co dało się zauważyć na boisku nie tylko ze względu na w miarę korzystny wynik. Przede wszystkim dzięki temu, że walczyli od pierwszej minuty jako drużyna, a nie poszczególne elektrony.

Debiut nowego selekcjonera z kadrą po przejściach na terenie rywala, który od lat należy do europejskiej czołówki, mimo chwilowego kryzysu, na pewno do łatwych nie należał. Tym bardziej, że już po powołaniach wypadło mu dwóch zawodników (Maciej Rybus, Maciej Makuszewski), potencjalnych kandydatów do wyjścia w podstawowym składzie.

Brzęczek wyszedł z tej próby obronną ręką. Jego debiut wypadł obiecująco. Nie bał się wpuścić na boisko trzech debiutantów - Arkadiusza Recy, Damiana Szymańskiego i Rafała Pietrzaka. Pierwszego nawet w wyjściowej jedenastce na newralgicznej od lat dla reprezentacji pozycji lewego obrońcy.

Polska prowadziła po pierwszej połowie 1:0. Wtedy fragmenty jej gry były naprawdę dobre. Niestety w drugiej zgasła, oddając niemal zupełnie inicjatywę Włochom. Efektem był rzut karny, po wykorzystaniu którego gospodarze uratowali remis. Bo przyznać trzeba, że mimo wyraźnej przewagi po przerwie, nie stwarzali sobie sytuacji do strzelanie bramek.

Ten karny wzbudził największe emocje. Czy Jakub Błaszczykowski faulował Federico Chiesę, czy nie faulował? Zdecydował się na wślizg prawą nogą, którą trafił w piłkę i ją wybił. Czy przy okazji faulował rywala? Znalazłem taką interpretację sytuacji (za: Arbiter Café):

„Wślizg od tyłu, noga dalsza od przeciwnika trafia w piłkę, a noga zakroczna zakleszcza nogi rywala. Przy tej dynamice akcji to nie tylko ewidentny faul, ale także faul ewidentnie nierozważny”.

Tylko, że żadnego „zakleszczenia” nie było. Wystarczy zobaczyć na powtórce, że lewa noga Błaszczykowskiego, ugięta w kolanie, nie ma kontaktu z rywalem, więc trudno uwierzyć, by brała udział w owym „zakleszczaniu”.

Współczesna piłka to gra oszustów. Zawodnicy w polu karnym tylko czekają, jak to lubią nazywać komentatorzy, by złapać kontakt z rywalem. Dlatego Chiesa wykorzystał okazję i złapał kontakt, umiejętnie się przewracając.

Moim zdaniem dziewięćdziesiąt procent karnych we współczesnej piłce nie powinno być odgwizdywanych! To są próby wymuszenia, niestety udane. Temat rzeka, zdecydowanie na dłuższy tekst…

W meczu w Bolonii do najlepszych polskich piłkarzy należeli ci najbardziej skopani po mistrzostwach w Rosji. Robert Lewandowski zaliczył dwa znakomite podania do Piotra Zielińskiego. Jedno piłkarz Napoli wykorzystał. Przy okazji udowodnił, że jako rozgrywający (choć niektórzy przed meczem próbowali go ustawiać na lewej stronie!?) jest dla polskiej reprezentacji bezcenny. W związku z tym przypomnę jedną przedmeczową wypowiedź (za: wp.pl):

„Piotr Zieliński nie ma prawa grać w linii pomocy, on może być ewentualnie zmiennikiem Milika bądź Piątka. Jeśli w pomocy wyjdzie Zieliński to gwarantuję, że przegramy”.

Kto to powiedział? Mój ulubiony ulubieniec, Jan Tomaszewski. Niedawno, gdy obśmiewałem go za wygadywanie głupot, zaapelował do mnie na Facebooku redaktor Jerzy Buze:

„Nie kop już tego leżącego… wielbłąda. On już tak ma”.

Odpowiedziałem:

„Bardzo przepraszam, ale spełniam tylko jego wolę! Pan Jan T. mówił przecież, że trzeba »walić ludziom prawdę w oczy, nawet gdyby była to prawda nieprzyjemna«!!!  

Jurek, takie głupoty, jak odkrywcza opinia o Zielińskim, trzeba plenić  jak chwasty.

▬ ▬ ● ▬