2020-01-18
Obśmiewanie stało się już nużące
Znów ktoś ma dość uszczęśliwiania go na siłę kolejnym genialnym pomysłem mającym uzdrowić polską piłkę. Czyli dostrzegł to, co ja, tylko ze znacznym poślizgiem.
Klubom nie podoba się przepis o młodzieżowcach. Czyli (za: przegladsportowy.pl):
„Nie podoba się to, że Polski Związek Piłki Nożnej narzuca trenerom na kogo mają, stawiać”.
Prezes Pogoni Szczecin Jarosław Mroczek uzasadnił dlaczego:
„O tym, kto znajduje się na boisku, powinien decydować szkoleniowiec. Wystawianie młodzieżowca w niczym nie pomoże naszej piłce”.
Pojawiły się za to nowe problemy widoczne choćby w Jagiellonii, która po sprzedaży Patryka Klimali do Celticu Glasgow została…:
„...teraz z jednym regularnie pojawiającym się w składzie młodzieżowcem – Bartoszem Bidą. Istnieje niebezpieczeństwo, że 18-latek będzie eksploatowany nader często. Co wiąże się z ryzykiem dla jego zdrowia. W podobnej sytuacji wiosną może być przynajmniej kilka klubów. O niebezpieczeństwie przeciążenia najlepszych młodzieżowców mówił na youtube’owym kanale FootTruck m.in. Krzysztof Mączyński. Kapitan Śląska Wrocław odnosił się do tego, że jego klubowy kolega Przemysław Płacheta nie jest przygotowany na to, żeby grać w każdym meczu od początku do końca, a wprowadzony przepis trochę do tego zachęca”.
Czyli można powiedzieć, że wszystko przebiega jak w przypadku innych genialnych pomysłów reformowania polskiej piłki. Niewiele czasu trzeba, by zrozumieć, że każdy był strzałem w stopę.
Bo przecież system ESA37 wprowadzono po to, by piłkarze grali więcej. Dzięki temu mieli gonić europejską czołówkę. I szybko się okazało, że grają za… dużo, co zakrawa na parodię, biorąc pod uwagę intencję wprowadzenia wspomnianej zmiany.
A całkiem jeszcze świeży pomysł z trzema spadkowiczami z ligi? Sezon nawet nie zdążył się mocno rozkręcić, gdy zaczął się bunt klubów, które nie chcą słyszeć o żadnym dodatkowym spadkowiczu, podając argument, że nie ma najmniejszego sensu tak duża wymiana drużyn pomiędzy ligami, skoro w tej niższej brakuje kandydatów do awansu na odpowiednim poziomie.
Należałoby zadać logiczne pytanie – po co ciągle przy czymś majstrować, skoro efekty są odwrotne do zamierzonych? Pytanie należałoby skierować do Ekstraklasy SA zarządzającej ligowymi rozgrywkami. Efekt opisanych działań z ostatnich lat jest taki, że Polska spadła na najniższe w historii 32. miejsce w rankingu UEFA. Oczywiście nikt nie udowodni, że spadła wyłącznie z powodu opisanych prób reformowania ligi. Ale nikt mnie nie przekona, że chybione pomysły nie miały (nie mają) na to żadnego wpływu.
Bo cały czas twierdzę, że jeszcze nie wymyślono takiego systemu rozgrywek, który by automatycznie gwarantował podniesienie ich poziomu! I nie wymyślono także przepisów, które mogłyby mieć na ów poziom równie cudowny wpływ. Chciałbym, żeby szefowie spółki zarządzającej Ekstraklasą też to wreszcie zrozumieli. Bo obśmiewanie ich pomysłów kolejny raz stało się już nużące.
▬ ▬ ● ▬