Pewne tylko pełne trybuny?

Fot. Trafnie.eu

Polska reprezentacja przygotowuje się do meczu z Austrią w Wiedniu. W środę odbyła ostatni trening na stadionie, który niestety nie najlepiej się kojarzy.

Obiekt na Praterze jest w Polsce wspominany od ponad dziesięciu lat głównie jako miejsce konfrontacji kadry Leo Beenhakkera z Austriakami podczas EURO 2008. Zakończyła się remisem 1:1, a właściwie karnym podyktowanym w doliczonym czasie gry przez angielskiego sędziego Howarda Webba za faul (lub nie) Mariusza Lewandowskiego. To była decyzja wagi (między)państwowej, skoro nawet ówczesny premier Donald Tusk nie potrafił opanować emocji i zrugał publicznie Anglika.

Pamiętam konferencję prasową po meczu Beenhakkera. Był zdruzgotany, a jednocześnie wściekły. Ktoś zauważył, że nawet jeśli Webb nie powinien dyktować karnego, to przecież Polska zdobyła wcześniej bramkę ze spalonego. Uwaga jeszcze bardziej zdenerwowała Holendra, który odpowiedział:

„To w takim razie popełnił dwa błędy, nie jeden”.

Nie chciał słyszeć, że Polska jeszcze nie straciła szans na wyjście z grupy przed ostatnim meczem z Chorwacją. Miał rację, bo to były szanse tylko teoretyczne, a skończyło się niestety porażką i szybkim powrotem do domu.

Mało kto już pamięta, ze Prater to teoretycznie najważniejszy stadion w historii polskiej piłki klubowej. Właśnie na tym obiekcie, choć wyglądał wtedy zupełnie inaczej, w 1970 roku Górnik Zabrze przegrał w finale Pucharu Zdobywców Pucharów z Manchesterem City 1:2. Żadna inna drużyna takim osiągnięciem nie może się pochwalić. Czyli niby sukces, ale przecież porażka, więc też nie za dobrze się kojarzy.

A jakie skojarzenia z Praterem będzie miała polska piłka po czwartkowym meczu? Sam chciałbym wiedzieć. Na razie wiem jak spotkanie może wyglądać dzięki Grzegorzowi Krychowiakowi. To właśnie on został wydelegowany, razem z trenerem Jerzy Brzęczkiem, na oficjalną konferencję prasową przed meczem. Takie konferencje są z reguły strasznie nudne. Tym razem jednak było inaczej.

To właśnie zasługa Krychowiaka, który logicznie nakreślił prawdopodobny scenariusz boiskowych wydarzeń. Przede wszystkim przestrzegł przed huraoptymizmem. Zaapelował też, by przestać mówić o napastnikach. Skoro tkwi w nich taka siła, to bramkę strzelą na pewno. Ale kluczem do dobrych występów reprezentacji była zawsze, jego zdaniem, skuteczna gra w obronie. No brawo, jakby czytał w moich myślach, bo nie podejrzewam, by czytał mój ostatni tekst, gdy pisałem właściwie to samo, tylko inaczej ubierając w słowa.

Krychowiak stwierdził jeszcze, że Austriacy będą wyjątkowo trudnym rywalem. Dlatego wielce prawdopodobny jest taki scenariusz meczu:

„Trzeba będzie się bić, dużo biegać i walczyć”

Muszę pana Grzegorza pochwalić za trzeźwe spojrzenie na siebie i swoich kolegów. Jeśli wspólnie z nimi zagra jak mówi, można być spokojnym o wynik. Ale polski selekcjoner na spokojnego na konferencji nie wyglądał. Stwierdził, że bez determinacji samymi umiejętnościami piłkarskimi meczu z Austriakami się nie wygra.

Z informacji jakie dobiegają z obozu rywali można wyciągnąć prosty wniosek, że naszych się nie przestraszyli. Wręcz przeciwnie, im bliżej meczu, tym ich optymizm rośnie. Czyli biorąc wszystko pod uwagę, aktem wielkiej odwagi byłaby próba typowania wyniku...

Na razie chyba najpewniejsza jest informacja o potencjalnej frekwencji na stadionie. Sprzedawca w jednej z kas na Praterze stwierdził z przekonaniem:

„Jakieś wolne bilety jeszcze są, ale będzie komplet. Na pewno pełne trybuny”.

▬ ▬ ● ▬