Pięknie by było przeżyć...

Fot. Trafnie.eu

W rodzimych mediach rozpoczęły się już przygotowania do wręczenia „Złotej Piłki” Robertowi Lewandowskiemu. Oczywiście nie jest to karalne, ale…

Najlepszy polski piłkarz zakończył właśnie najbardziej udany sezon w karierze. Zakończył na razie tylko w Niemczech, gdzie statystyki ma wspaniałe. Rekordowa liczba strzelonych bramek w Bundeslidze (34), do tego został najskuteczniejszym zawodnikiem (piąty raz) w rozgrywkach Pucharu Niemiec (6 bramek w pięciu meczach). W tym sezonie strzelił już 51 bramek w rozgrywkach klubowych, bo trzeba jeszcze pamiętać o 11 w Lidze Mistrzów, co jest kolejnym rekordem, możliwym jeszcze do poprawienia.

Jego dorobek w niemieckiej piłce wygląda imponująco (za: kicker.de):

- Bundesliga: 236 bramek w 321 meczach

- Puchar Niemiec: 39 bramek w 48 meczach

To obecnie bezdyskusyjnie największa gwiazda jednej w najsilniejszych lig w Europie. Dlatego media w ojczyźnie Lewandowskiego postanowiły już go namaścić na głównego faworyta do „Złotej Piłki”, czyli prestiżowej nagrody magazynu „France Football”.

Na poparcie tej tezy zacytowany został między innymi były niemiecki gwiazdor Lothar Matthaeus, który stwierdził, że na nagrodę „całkowicie zasłużył”, co tak uzasadnił (za: wp.pl):

„Nie ma dla mnie alternatywy dla zawodnika klasy światowej jakim jest Lewandowski. Byłby to świetny znak dla niego, Bayernu i Bundesligi. Trzymam za niego kciuki”.

Polskie media nie mają najmniejszych wątpliwości, że... (sport.tvp.pl)

„Obecnie to Lewandowski jest uznawany za głównego kandydata do wygrania nagrody. Powodów dał wiele, przede wszystkim jest groźny niemal w każdym meczu, strzela jak na zawołanie. Na jego korzyść działa także to, że poprawił rezultaty w czasie, kiedy inni faworyci zaczęli grać słabiej. Fakty wyglądają tak: Lewandowski to lider klubu, który obecnie, na początku lipca, jest najmocniejszy na Starym Kontynencie”.

Zwracam jednak uwagę, na ostatnie zdanie. Mowa w nim o Bayernie Monachium, czyli klubie Lewandowskiego. Czy rzeczywiście jest w tej chwili najmocniejszy w Europie? To pytanie z kategorii niesprawdzalnych. Sprawdzian nastąpi dopiero za miesiąc, gdy mają zostać dokończone rozgrywki Ligi Mistrzów. Ale czy Bayern je wygra?

Możliwe, choć wcale nie takie pewne. Drużyna może brylować w jednej krajowej lidze, ale w konfrontacji z zespołem z innej, dostać lanie. Banał, choć chyba ciągle nie dla wszystkich taki oczywisty. Dlatego poczekałbym z ogłaszaniem triumfu Bayernu w prestiżowych rozgrywkach. Tym bardziej, że zakończył już Bundesligę i czeka go teraz przymusowa przerwa. Nie wiadomo jak będzie wyglądała po niej jego forma.

A Liga Mistrzów w kontekście faworyzowania Lewandowskiego w wyścigu po „Złotą Piłkę” jest o tyle istotna, że te same media, które dziś przymierzają go do prestiżowej nagrody, wcześniej przekonywały przecież o niewielkich szansach na nią ze względu na brak sukcesów klubowych z Bayernem w Europie!

Dlatego lepiej cierpliwie poczekać, zamiast już pompować nastroje. Gdybym miał dziś oddać swój głos, pewnie z czystym sumieniem mógłbym wskazać na mojego rodaka. Ale „dziś” jest jak przerwa w meczów. Trzeba jeszcze w drugiej połowie utrzymać wynik z pierwszej.

To dopiero połowa roku, a w tej drugiej może się wiele wydarzyć. Dlatego lepiej nie pompować nastrojów tak wcześnie, tylko wyciągać wnioski. A przypomnę wielkie rozczarowanie z grudnia, postrzegane tak z polskiej perspektywy, gdy Lewandowski zajął w plebiscycie „France Football” ósme miejsce. 

Dlatego na razie życzę powodzenia w sierpniowych meczach Ligi Mistrzów! I takiej samej skuteczności na początku nowego sezonu, jak w tym poprzednim. Bo pięknie by było przeżyć moment, gdy Polak odbiera „Złotą Piłkę”...

▬ ▬ ● ▬