Piłkarz meczu? Chyba kogoś poniosło

Wystarczyły dwa dni, by przekonać się, że Krzysztof Piątek nie jest jeszcze królem Mediolanu. Choć jego debiut w nowych barwach można uznać za obiecujący.

W sobotę Milan, czyli nowa drużyna Piątka, grał mecz ligowy z Napoli.  Wzbudzał w jego ojczyźnie podwójne zainteresowanie, bowiem w barwach gości występuje przecież dwóch naszych - Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik. Miało to więc być polskie starcie. I było, choć raczej nie takie, jak wielu oczekiwało, albo wydawało mi się, że oczekuje.  

Od początku bezbramkowego meczu na boisku nie pojawił się bowiem ten, który miał zaliczyć debiut w wymarzonym klubie. Czyli „papież Polak”, „prawdziwy Robocop”, „napastnik kompletny”, że zacytuję tylko kilka określeń Piątka jakie zapamiętałem w ostatnich dniach.

Niestety wszystko zepsuł trener Milanu Gennaro Gattuso, który nie znalazł miejsca dla Polaka w podstawowej jedenastce. Dlatego Piątek musiał oglądać występ dwóch rodaków w barwach Napoli z ławki rezerwowych.

Ale zanim do tego doszło dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy. Gdy włoska prasa podawała w swoich sobotnich wydaniach wyjściowe składy przed meczem i Piątek nie znalazł się w jedenastce Milanu, nagle nastąpił gwałtowny zwrot w postrzeganiu rzeczywistości.

W internecie znalazłem relację dwóch dzielnych reporterów, którzy odwiedzili sklep z pamiątkami klubu z Mediolanu i nie znaleźli tam żadnej koszulki Polaka z numerem „19”. Okazało się, że nie tyle wszystkie już ktoś wykupił, ale byli pierwszymi pytającymi o nie!  

Zaczepiony przez na ulicy kibic powiedział im, że występ w podstawowym składzie Patricka Cutrone zamiast Piątka jest jak najbardziej logiczny i należało się tego spodziewać. Bo przecież spisuje się dobrze, a nasz orzeł jest w klubie dopiero od dwóch dni, więc trudno na niego na razie stawiać.

Gattuso postanowił postawić na niego dopiero w 72. minucie, wpuszczając na boisko za Cutrone właśnie. Ześmiałem się ze śmiechu gdy przeczytałem, że Piątek „szybko zadebiutował w nowej drużynie”! No, a ile miałby na ten debiut czekać, skoro jeszcze dwa dni wcześniej utwierdzano mnie w przekonaniu, że jest wręcz zbawieniem dla Milanu?

Brazylijczyk Lucas Paqueta kupiony z Flamengo też w styczniu, też za 35 milionów euro, od razu wskoczył do składu. Choć to zawodnik z Ameryki Południowej, więc teoretycznie powinien potrzebować po przeprowadzce na inny kontynent trochę więcej czasu na adaptację w nowym środowisku.

Piątek w meczu z Napoli zaprezentował się obiecująco, choć nie miał za wiele czasu i możliwości, by w pełni pokazać swe umiejętności. W jednej z akcji wbiegł w pole karne, dostał piłkę, ale  obrońca wybił mu ją nie pozwalając na oddanie strzału. W innej został „ścięty”, gdy próbował uciec z piłką, za co zawodnik Napoli dostał żółtą kartkę. Choć niektórych wyraźnie poniosło (za: onet.pl):

„20 minut wystarczyło, by »La Gazzetta Dello Sport« uznała Piątka za... najlepszego piłkarza meczu. Otrzymał notę 6,5, a w uzasadnieniu napisano, że nawet tak krótki czas gry Polaka dodał Milanowi brakującej zawziętości”.

To już wyraźne przegięcie. Dla mnie najważniejsze, że nie widziałem w zachowaniu Piątka nerwowych ruchów, żadnej tremy, co dobrze mu wróży w następnych meczach. Paradoksalnie zatrzymanie na ławce w tym z Napoli może mieć korzystny wpływ, bo podziała jeszcze bardziej motywująco. Już wie, że w Mediolanie nic mu się nie należy, nawet jak został kupiony 35 milionów euro. O wszystko trzeba zawalczyć. Także o koszulkę z numerem „9”, którego nie dostał, choć był (jest) wolny...

Ze spokojem czekam więc na kolejny występ polskiego napastnika w barwach Milanu, tak jak z rezerwą przyjmowałem medialne szaleństwo przy okazji oficjalnej prezentacji przed kilkoma dniami. I w ciągu tych kilku dni zdania nie zmieniłem, więc dalej  uważam, że jedynie dostał szansę na osiągnięcie sukcesu. Czy ją wykorzysta, dopiero się przekonamy.   

▬ ▬ ● ▬