Porozmawiajmy o Polakach

Fot. Trafnie.eu

Chodzi o tych grających, czy raczej próbujących grać, w Serie A w zakończonym niedawno sezonie. W teorii polska kolonia była we Włoszech liczna, ale...

Przy okazji finału Ligi Mistrzów w Lizbonie poprosiłem o ocenę swojego przyjaciela, Massimo Franchiego z „Tuttosport”. Ledwo zdążyłem sformułować prośbę, zdałem sobie sprawę, że nasza wieloletnia znajomość została wystawiona na ciężką próbę. Wyraźnie zmarkotniał, a ja zrozumiałem, że to ostatni temat, na który miałby ochotę się wypowiadać:

„Polscy piłkarze we Włoszech? Hm... Najlepiej lubię mówić o Bońku. Pamiętam go doskonale jak grał w Juve. Jesteśmy niemal rówieśnikami. Jeśli dobrze pamiętam, urodził się w 1956 roku, ja w 1957. „Bello di notte” był naprawdę znakomitym zawodnikiem. Zrobiłem z nim wiele wywiadów. Gdy się teraz spotykamy, zawsze darzymy się sympatią”.

Spróbowałem delikatnie naprowadzić swojego rozmówcę:

„Ale chodzi mi o współczesnych polskich piłkarzy”.

Znów postanowił sprytnie obejść temat szerokim łukiem:

„Ze współczesnych to przede wszystkim Lewandowski. Świetny napastnik. Choć do tych zawodników najwyższej klasy trochę mu jednak brakuje. Dla mnie Ronaldo i Messi są absolutnie poza zasięgiem. Półkę niżej umieściłbym kilku graczy – Suáreza, Diego Costę, Falcao, chyba jeszcze Van Persiego. Lewandowski nie jest jeszcze tej kasy zawodnikiem, ale na pewno lepszym od Mandžukicia”...

Walczyłem ambitnie:

„Max, ale grający we Włoszech”.

Po mistrzowsku wykonał kolejną woltę:

„We Włoszech? Powiem ci, jaki włoski piłkarz może zastąpić Lewandowskiego w Borussii - Ciro Immobile z Torino. Właśnie został królem strzelców w Serie A. Na razie nie jest może aż tak bardzo znany. Warto jednak, by Dortmund go kupił, pewnie nawet niedługo to zrobi, i dał mu szansę. Tak jak kiedyś sprowadził z Lecha jeszcze nieznanego w Europie Lewandowskiego”.

Nie miałem wyjścia, musiałem być bardziej stanowczy:

„Max, przecież mieszkasz w Turynie, piszesz o piłce. Musisz znać Kamila Glika z Torino. Co o nim sądzisz? Tylko mów prawdę”.

Franchi nie był szczęśliwy, że pozbawiłem go jakiejkolwiek drogi ewakuacji:

„Glik... Co mam powiedzieć? Dużo walczy na boisku. W Serie A takich piłkarzy jest wielu”.

Widać było, że szuka argumentów:

„Gdybyś w innej części Włoch, na przykład na Sycylii, zapytał kogoś na ulicy czy zna Glika, na pewno odpowiedziałby, że nie. A Lewandowskiego zna każdy”.

Zapytałem Franchiego co sądzi o Skorupskim, który przesiedział sezon na ławie w Romie. W lecie ubiegłego roku w polskich mediach jego przenosiny do Włoch komentowano jako wielki transferowy sukces.

„Bez sensu. On powinien bronić, a nie być wyłącznie rezerwowym” - zawyrokował Max.

No to może jeszcze Wolski? Dostałem taką odpowiedź:

„Transfery są loterią. Kluby kupują wielu piłkarzy, z reguły tanio. Jak któryś okaże się dobry, sprzedają go za wielkie pieniądze. Prawdziwą karierę robią tylko naprawdę najlepsi. Tak działa ten biznes. Wolski też jest tego przykładem. Nie gra przecież w pierwszym składzie Fiorentiny”.

Wyczułem, że przeciągam strunę i prośba o ocenę kolejnych zawodników będzie pozbawiona sensu. Z kolei Max nie chciał, by jego opinie o moich rodakach zabrzmiały niegrzecznie, więc próbował trochę złagodzić ich ton:

„Nie gniewaj się, ale taka jest prawda. Poza Lewandowskim i jeszcze jednym, dwoma zawodnikami, nie macie teraz znanych graczy. Które miejsce w grupie zajęliście na EURO 2012? Kiedy ostatni raz polska drużyna grała w Lidze Mistrzów? Żadnej nie pamiętam...”

Za co miałbym się gniewać? Mam identyczne zdanie i takiej właśnie oceny się spodziewałem. Chciałem tylko, by ktoś z Włoch uświadomił moim rodakom to, co sam wiem od dawna...

▬ ▬ ● ▬