Potrzebującym ekspert doradzi

Fot. Trafnie.eu

Prezes spółki, której członkowie szorują dno europejskiej piłki, udzielił wywiadu. Po jego lekturze naprawdę trudno być optymistą. Przynajmniej ja nie potrafię.

Już na samym wstępie Marcin Animucki, prezes Ekstraklasy S.A. strzelił sobie w stopę. Jego spółka zaleciła bowiem zewnętrznej firmie analizę czynników mających wpływ na fatalne wyniki polskich drużyn w europejskich pucharach. Na pytanie dlaczego musiała się nią posiłkować, odpowiedział (za: przegladsportowy.pl):

„Chcemy mieć fachowe, konkretne uwagi, a nie opinie na zasadzie, że komuś coś się wydaje”.

Należałoby pochwalić za podjęcie takiej decyzji, gdyby jednocześnie władze spółki natychmiast złożyły rezygnację. Bo jeśli ktoś chce mieć fachowe i konkretne uwagi z zewnątrz, dowodzi tym niezbicie, że sam fachowcem w branży nie jest. Po to jest we władzach i pobiera wynagrodzenie, żeby rozwiązywać problemy swojej firmy. A jeśli nie potrafi, nie nadaje się na konkretną funkcję.

Pan prezes problem polskiej klubowej piłki nazywa „poważnym”, jednak zamiast poważnie do niego podejść, zaczyna fantazjować:

„Nawet poprawa o kilka miejsc niewiele zmieni. Dopiero awans na piętnastą lokatę, a już nade wszystko na dwunastą, przekłada się znacząco na sytuację naszych klubów w kwalifikacjach. Od tej pozycji zaczyna się uprzywilejowana strefa, ponieważ daje pewne miejsce w fazie grupowej Ligi Europy i jedno gwarantowane dla drużyny w czwartej rundzie play-off Ligi Mistrzów. A to oznacza, że wystarczy przejść jednego rywala, aby zagrać w elicie, a nie aż trzech czy czterech, jak my w tej chwili”.

Czyli jednak polska piłka jest potęgą, może tylko chwilowo na aucie. Bo przecież jej miejsce jest w czubie europejskiego futbolu. A że wszyscy naszych leją, że spadliśmy na
32. miejsce w rankingu UEFA, najniżej w historii? Ale będzie dobrze! Celem pacjenta, który ledwo zipie, dwunasta pozycja w rankingu. 

Fantazji ciąg dalszy:

„Z analiz wynika, że jeżeli mielibyśmy na arenie europejskiej trzy drużyny na poziomie Legii, nawet z tymi problemami ostatnich sezonów, bylibyśmy w rankingu w okolicach 10-12. miejsca”.

Podpowiem - gdyby Hiszpania miała trzy drużyny na poziomie Realu Madryt i trzy na poziomie Barcelony, dla polskich klubów zabrakłoby w ogóle miejsca w europejskich pucharach.

Amunicki powołuje się na ekspertów i ich analizę:

„Format rozgrywek ma duży wpływ na atrakcyjność rozgrywek, sprzedaż praw mediowych czy marketingowych, ale przeceniacie jego wpływ na poziom sportowy. To nie od tego, czy zagracie trzy mecze mniej w sezonie czy więcej, zależy poziom waszych drużyn w kontekście europejskich pucharów”.

A co ja pisałem, gdy zaczynano majstrować przy lidze? Przypomnę zdanie, które POWINNO BYĆ MOTTEM DLA EKSTRAKLASY S.A. I JEJ KLUBÓW:

„Jeszcze nie wymyślono systemu rozgrywek, który automatycznie gwarantowałby podniesienie ich poziomu!”

A napisałem to przed siedmioma laty bez żadnych zewnętrznych analiz!!! Panie Animucki, jak potrzebujecie eksperta, zaproponujcie mi kontrakt. Powinno wyjść taniej, niż płacicie teraz. A te same wnioski dostaniecie wiele lat wcześniej.

I jeszcze jeden cytat z prezesa Ekstraklasy S.A.:

„A co do formatu rozgrywek eksperci podkreślają: na dzisiaj liga 16-zespołowa jest dla Ekstraklasy ligą optymalną. Jedyne, co w obecnym systemie warto byłoby zmienić, to ograniczenie liczby spadających zespołów z trzech do dwóch”.

Przecież obśmiałem genialny pomysł od razu, już w lutym, gdy tylko go zaproponowano! Gdybyście mnie słuchali, znów mielibyście ten sam wniosek o wiele wcześniej. 

W jednym trudno się z Animuckim nie zgodzić:

„Dzisiaj mamy bardzo utrudnioną ścieżkę wejścia do pucharów, bo ciężko to zrobić przebijając się od pierwszej rundy kwalifikacyjnej. To dla nas jak błędne koło (…)”.

Dodał jeszcze „...musimy robić wszystko, żeby się z niego wyrwać”. Ale równie dobrze mógłby powiedzieć - „musimy polecieć w Kosmos”.

▬ ▬ ● ▬