2017-04-11
Powracająca zagadka
Czasami pojawiają się informacje, w które trudno uwierzyć. Kilka takich przypadków pamiętam. Właśnie zdarzył się kolejny, w Hiszpanii.
Chodzi o trenerów, którzy nie mają prawa nimi być. A skoro nie mają, dlaczego ktoś im daje robotę? To jest pytanie warte miliony. Bo z reguły ich pensje mają właśnie taką wartość, choć umiejętności wartości nie mają prawie żadnej.
Oto moich dwóch faworytów w tym względzie. Pierwszy nazywa się Diego Maradona i na szczęście już chyba dał sobie raz na zawsze spokój z trenerskim fachem. Podczas mistrzostw świata w 2010 roku miałem okazję przekonać się, jak miota się konwulsyjnie przy bocznej linii. Wiem, że w swojej ojczyźnie dla wielu ciągle jest Bogiem. Ale na Boga, kto dał mu prowadzić reprezentację Argentyny??? I to jeszcze podczas mistrzostw świata. Samym wspomnieniem genialnych nawet zagrań podczas piłkarskiej kariery nie poprowadzi się drużyny z trenerskiej ławki. A poza wspomnieniami Maradona innych atutów nie posiadał.
Rozumując logicznie, należałoby choć z grubsza przeanalizować jego możliwości szkoleniowe, co w prostej linii musiałoby doprowadzić do wniosku, że na trenerskiej ławce wcześniej czy później sprowadzi najwyżej nieszczęście na drużynę, którą mu powierzono. I sprowadził. W ćwierćfinale Niemcy zdemolowali Argentynę 4:0.
Cztery lata później, już bez pogonionego Maradony, oba zespoły spotkały się w ścisłym finale kolejnych mistrzostw. Niemcy znów wygrały, ale po wyrównanym meczu i bramce zdobytej dopiero w dogrywce. Moje pytanie, na które nie dostanę niestety logicznej odpowiedzi brzmi – jak to możliwe, że ktoś w ogóle Maradonę zatrudnił? Przecież to kompletny nonsens.
Takie samo pytanie stawiałem przez lata, gdy dowiadywałem się, że trenerem kolejnej drużyny został mój drugi ulubieniec Lothar Matthäus. A niestety przez lata wielu dawało się nabrać. Powierzono mu nawet reprezentację Węgier. Były niemiecki przemądrzały gwiazdor nadawał się do wszystkiego, tylko nie do trenowania kogokolwiek. Gdy kiedyś pojawiła się plotka, że jest wśród potencjalnych kandydatów do prowadzenia kadry Polski, zacząłem poważnie zastanawiać się nad wyjazdem z kraju w ramach protestu. Na szczęście władze PZPN wykazały się większym rozsądkiem niż ich węgierski odpowiednik.
Od lat nurtuje mnie jedno pytanie. Jak to możliwe, że nawet z odległości nie kilometrów, ale lat świetlnych widać kto nie nadaje się do sprawowania określonej funkcji, i ja to widzę bez najmniejszego problemu, a nie widzą ci, którzy pracują w klubach i federacjach? Przecież teoretycznie powinni znać się na rzeczy znacznie lepiej ode mnie.
Zawsze w podobnych sytuacjach mam dla nich dobrą radę – weźcie mnie na trenera. Argument prosty i logiczny. Ponieważ moje doświadczenie trenerskie jest niestety zerowe, starałbym się robić jak najmniej, robiąc najwyżej dobrą minę, a przy okazji byłbym znacznie tańszy. Czyli reasumując – po mnie na pewno należałoby krócej sprzątać, bo za wielu szkód nie mógłbym narobić.
Ten trochę długi wstęp służył przygotowaniu gruntu dla kolejnej wiadomości, jaką znalazłem w poniedziałek. Dotyczy nowego trenera hiszpańskiej Granady. Został nim Tony Adams. Dwa razy czytałem tytuł wiadomości, by się upewnić, czy jest prawdziwa. No, jest.
Nie chcę z góry deprecjonować umiejętności Adamsa, choć na trenerski talent raczej mi nie wygląda. Był twardym obrońcą, legendą Arsenalu. Pod klubowym stadionem ma swój pomnik. Jednak doświadczenie szkoleniowe posiada minimalne. Po raz ostatni zasiadał na trenerskiej ławce przed… siedmioma laty prowadząc drużynę w Azerbejdżanie. Ostatnio był co prawda dyrektorem sportowym w Granadzie, ale to jeszcze nie argument, by robić z niego trenera w najsilniejszej lidze świata.
Granada jest w strefie spadkowej z siedmioma punktami straty do drużyny na bezpiecznym miejscu, na siedem kolejek przed końcem ligi. Będzie jeszcze grała między innymi z Realem Madryt i Sevillą. Jakie ma szanse na utrzymanie? Dośpiewajcie sobie sami.
Jaki jest więc sens dawać taką drużynę takiemu trenerowi w takim momencie? Mógłbym znów napisać „weźcie lepiej mnie”, ale to już nie będzie nawet śmieszne.
▬ ▬ ● ▬