Prawdziwe pożegnanie Michela

Fot. Trafnie.eu

Podczas środowego finału Ligi Europejskiej w Sztokholmie w oczy rzuciły mi się dwa drobiazgi. Okazało się, że oba mają poważne znaczenie.

Gdy skończył się mecz, na murawę zaczęły wjeżdżać elementy podestu służące do dekoracji zwycięzców. Trochę byłem tym zaskoczony. Niby nic nadzwyczajnego, bo przecież podobne konstrukcje stosuje się na całym świecie, ale jednak nie stosowano ich przez wiele lat podczas imprez UEFA. Tak zarządził poprzedni prezydent Michel Platini.

Postanowił zmienić sposób wręczania pucharu i medali. Zamiast schodzić do zawodników na murawę, zapraszał ich do swojej loży, stosując sprawdzone wzorce ze stadionu Wembley, gdzie nagrody wręczała królowa, a następnie przedstawiciele rodziny panującej. Przecież Jej Wysokość nie będzie się fatygowała do piłkarzy. To oni mają się pofatygować do loży honorowej Jej Wysokości.

Czyżby Francuz zainspirował się Anglikami? Nie bardzo chce mi się w ową teorię uwierzyć ze względu na wyższość, z jaką jeden naród traktuje ten drugi, zza kanału. Faktem jest jednak, że Platini wprowadził zmianę, która doprowadzała mnie do szału. Osoby siedzące na głównej trybunie nie miały przez to możliwości normalnego obejrzenia ceremonii, choć odbywała się na wyciągnięcie ich ręki.

W Sztokholmie powrócono do dawnych schematów. Dlaczego? Otóż ów drobiazg dowodzi, że w Nyonie ostatecznie skończyły się rządy Platiniego! Jeszcze przed rokiem, gdy nie pełnił funkcji prezydenta, będąc odsunięty czasowo od władzy, nikt nie odważyłby się na taką zmianę. Teraz rządzi już oficjalnie Aleksander Čeferin. I Słoweniec zaczął zamiatać, także w sferze wizerunkowej.

Może to drobiazg, ale jeśli się na niego zdecydował, dowiódł że nie ma kompleksu sławniejszego poprzednika. Oby tylko fakt poprowadzenie pierwszego finału za jego kadencji przez innego Słoweńca, Damira Skominę, nie stanowił z kolei dowodu kompleksów ludzi działających w Nyonie wokół tego ważniejszego Słoweńca.

Teraz o drugim drobiazgu. Zanim zaczął się mecz zauważyłem na trybunie za jedną z bramek metalowe płoty zamontowane tam dodatkowo. Pierwszy raz coś takiego widziałem na finałach pod egidą UEFA. Stanowiły dowód porażki, bo świadczyły o obawach dotyczących bezpieczeństwa podczas finału, który zgodnie ze sloganem powinien być „świętem europejskiego futbolu|”.

Płoty oddzielały część kibiców Ajaksu, tych o najbardziej wybuchowych skłonnościach. Okazały się wręcz proroczą zapowiedzią problemów. Tuż po końcowym gwizdku sfrustrowani przyjezdni z Amsterdamu zaczęli wyrywać krzesełka i rzucać je na murawę. Spore kawałki plastiku fruwały jak odrzutowce, co naprawdę wyglądało groźnie. Fotoreporterzy i stewardzi znajdujący się bezpośrednio przed trybuną mogli zakończyć mecz na oddziale intensywnej terapii. Dopiero gdy do kibiców podeszli piłkarze Ajaksu, sytuacja się uspokoiła.

Ten incydent pokazuje, że bandytyzm na trybunach stadionów ma się całkiem dobrze. Same szlachetne hasła nie pomogą. Dlatego pana Čeferina czeka sporo pracy na nowym i ważnym stołku.

 ▬ ▬ ● ▬