Przynajmniej dymisji nie będzie

Fot. Trafnie.eu

Legia wygrała 2:0 w Atenach z Atromitosem w trzeciej rundzie kwalifikacyjnej do Ligi Europejskiej. Jako jedyny polski zespół pozostała w europejskich pucharach.

Po pierwszym meczu zastanawiałem się jaki Atromitos zobaczymy w rewanżu, bo w Warszawie nie pokazał absolutnie nic godnego zapamiętania. U siebie zaprezentował się lepiej, choć tylko nieznacznie i tylko chwilami.

Grecy mogli w samej końcówce strzelić bramkę, wcześniej piłka po uderzeniu jednego z nich trafiła w poprzeczkę. Ale nie dali wystarczających podstaw, by po bezbramkowym remisie w pierwszym meczu wierzyć w ich sukces w rewanżu. W sumie byli jedynie tłem dla Legii. I tyle na ich temat.

Choć jednocześnie trudno zapomnieć o słabej grze Atromitosu, czy wręcz kiepskim potencjale, oceniając występ Legii. Dlatego byłbym nieco ostrożny w głoszeniu wyraźnego progresu w grze zuchów Aleksandara Vukovicia. Tak samo jak w stwierdzeniu, że zwycięstwo w Atenach było najlepszym meczem Legii w tym sezonie. Być może rzeczywiście było, choć naprawdę nie wiem, czy tylko dlatego, że nie miał jej kto stawiać oporu na boisku.

Dobrze, że jakaś polska drużyna pozostała jeszcze w europejskich pucharach i nawet w tych mniej prestiżowych rozgrywkach zagra za tydzień w ostatniej rundzie eliminacyjnej. Jej przeciwnikiem będzie najprawdopodobniej szkocka drużyna Rangers. Czy na pewno, okaże się w czwartkowy wieczór, gdy zagra u siebie mecz rewanżowy z duńskim Midtjyllandem, którego ograła na wyjeździe 4:2.

Kto by nie był rywalem Legii za tydzień, w konfrontacji z nim okaże się ile naprawdę jest warta. Dwa mecze z Atromitosem, choć wyjątkowo słabym, dają jednak nadzieję, że mimo wszystko silniejsza niż wydawało się na samym początku sezonu. 

Paradoksalnie w momencie, gdy Legia zaczęła lepiej spisywać się na murawie, została w kilku poprzednich dniach wręcz zmiażdżona w mediach. Sygnał dał prezes PZPN Zbigniew Boniek (za: przegladsportowy.pl):

„Niedawno nawet zadzwoniłem do Dariusza Mioduskiego, gdy usłyszałem, że bierze pewnego zawodnika. Miałem mnóstwo sygnałów, że to zły ruch. Naciąganie na kasę. Powiedziałem mu to: „Darek, szkoda pieniędzy”. Ale piłkarz i tak trafił na Łazienkowską. Dlatego, że wewnątrz nie ma jasno wyznaczonej ścieżki i wizji. Przychodzi trener, którego może nie być za pół roku, a bierze worek swoich zawodników – Serbów czy Portugalczyków – bez dogłębnej analizy potencjału oprócz jego osobistej rekomendacji. Potem taki piłkarz zostaje z wielką pensją i krząta się po szatni. Jest niepotrzebny. To przykre”.

I dalej:

„Czy obrona Broź–Wieteska–Czerwiński–Jędrzejczyk byłaby gorsza od obecnej? W mojej ocenie lepsza. Dwóch z wymienionych się pozbyto, trzeciego chciano wypchnąć z klubu rok temu w poszukiwaniu innych opcji. Szatnia, w której dominują Polacy, gdy nie mamy budżetu na sprowadzenie naprawdę jakościowych zawodników z zagranicy, daje jej dodatkową siłę – spójność językową, zrozumienie, odpowiedzialność za grupę”.

Na Twitterze Boniek przestawił też skład, w jakim Legia, jego zdaniem, powinna wystąpić w meczu z Atromitosem: Majecki - Stolarski, Lewczuk, Jędrzejczyk, Rocha - Vesović, Antolić lub Martins, Carlitos, Nagy - Niezgoda, Kante. Na poprzedzającej go konferencji prasowej do jego sugestii odniósł się trener Vuković:

„Nigdy nie patrzę na drużynę pod kątem narodowości czy wieku. Jestem zadowolony z drużyny”.

Boniek wbił jeszcze szpilę:

„Gdybym to ja był dyrektorem sportowym Legii, nie sprowadziłbym 90 procent piłkarzy, którzy w niej grają. Ale każdy ma swoją wizję”.

Po nim do akcji przystąpił Jacek Bednarz, były piłkarz warszawskiego klubu, a potem dyrektor sportowy w trzech innych klubach. Tak skomentował fakt, że według raportu Deloitte wydatki w Legii na wynagrodzenia zawodników stanowią dziewięćdziesiąt procent jej przychodów (za: przegladsportowy.pl):

„To chore. Normalnie funkcjonujący klub powinien mieć 50-55 procent. To bezpieczna struktura. Zdarza się nawet, że spada do 40-45 procent, gdy klub buduje stadion czy bazę treningową. Przekraczanie 70 procent to w naszych warunkach loteria. Jeżeli nie osiągniesz wyników, to masz duży minus z przodu i pakujesz się w tarapaty. Nie ma żadnych szans na inwestycje, korygowanie. Przy 90 procentach wydanego budżetu skąd weźmiesz pieniądze? Kredytujesz się”.

Co do wyborów trenera w ostatnich latach miał takie zdanie:

„Z punktu widzenia kogoś, kto patrzy z boku, to Legia działa po omacku”.

Po zwycięstwie w Atenach przynajmniej jedno jest pewne. Na razie dymisja nie grozi Vukoviciowi, choć jeszcze niedawno o niej szeptano. Nawet jeśli, jak stwierdził Bednarz, jest to jeden z trenerów wybranych po omacku.

▬ ▬ ● ▬