Przypadek niereformowalny

Fot. Trafnie.eu

Cristiano Ronaldo nie daje o sobie zapomnieć, choć jego zachowanie nie jest powodem do dumy. Bo ciągle zachowuje niczym piłkarski Bóg.

W środku tygodnia rozegrano mecz Premier League Manchester United – Tottenham Hotspur. Gospodarze wygrali 2:0. Czyli pokonali drużynę ze ścisłej czołówki co stanowi ich niewątpliwy sukces. Każdy taki wynik jest wręcz bezcenny, by odbudować morale po niedawnej porażce w derbach Manchesteru z City 3:6.

Ale zamiast pisać i mówić o zwycięstwie nad Tottenhamem, wszystkie media komentowały przede wszystkim zachowanie jednego zawodnika, który w meczu nie zagrał. Kilka minut przed jego końcem Cristiano Ronaldo podniósł się z ławki rezerwowych i ostentacyjnie pomaszerował do szatni budząc osłupienie.

Chciałem napisać „wszystkich”, ale chyba bym przesadził. Mnie już raczej za bardzo nie jest w stanie zadziwić żadnymi objawami swego narcyzmu, a ich lista jest naprawdę długa i bogata. Po powrocie po wielu latach do Manchesteru zabrał się ostro za pouczanie kolegów w szatni. Chyba zbyt ostro, bo narobił sobie wrogów i zdecydowanie tę szatnię podzielił. W lecie przygotowywał się do nowego sezonu indywidualnie, co stanowiło wręcz ewenement na światową skalę. No i teraz obraził się, że holenderski menedżer United Erik ten Hag nie wpuścił go na boisko w meczu z Tottenhamem, więc postanowił zademonstrować swoje niezadowolenie. Klub pozostał nieczuły na dąsy i pląsy gwiazdorka wykluczając go z kadry na najbliższy mecz ligowy z Chelsea.

Portugalczyk odpowiedział wpisem na swoim profilu na Facebooku:

„Jak zawsze podczas całej mojej kariery, staram się żyć i grać z szacunkiem wobec moich kolegów, moich przeciwników i moich trenerów. To się nie zmieniło. Też się nie zmieniłem. Jestem tą samą osobą i tym samym profesjonalistą, co przez ostatnie dwadzieścia lat gry w piłkę nożną na najwyższym poziomie, a szacunek zawsze odgrywał bardzo ważną rolę w moim procesie podejmowania decyzji.

Zacząłem karierę w bardzo młodym wieku, a czerpanie przykładu ze starszych i najbardziej doświadczeni zawodników zawsze było dla mnie bardzo ważne. Dlatego później sam też starałem się dawać przykład młodym piłkarzom występujących we wszystkich drużynach, w których grałem. Niestety nie zawsze to się udaje, a decyzje podjęte pod wpływem emocji nie zawsze są najlepsze.

Teraz wiem, że muszę ciężko pracować w Carrington [ośrodek treningowy Manchesteru United], wspierać kolegów z drużyny i być gotowym na wszystko w każdym kolejnym meczu. Poddanie się presji nie byłoby najlepszym rozwiązaniem. Nigdy nie było. To jest Manchester United i musimy być zjednoczeni. Wkrótce znów będziemy.”

Wiele okrągłych zdań, gdy nie ma się nic istotnego do przekazania, a racje ochoty, by schylić z pokorą głowę po głupim zachowaniu. Zamiast tego obłudna próba prześlizgnięcia się po niewygodnym temacie, czyli sporo pseudofilozoficznych wtrętów, ale żadnej istotnej treści, żadnych konkretów wyjaśniających zaistniałą sytuację.

Ronaldo to przypadek niereformowalny. Podstarzały gwiazdorek nie potrafiący zaakceptować faktu, że choć jego organizm, dzięki wyjątkowo profesjonalnemu podejściu do wykonywanego zawodu, jest znacznie młodszy niżby wskazywał wiek metrykalny (37 lat), to jednak najlepszy okres w karierze ma już za sobą. Tuż przed emeryturą nie potrafi czerpać przyjemności z gry w piłkę gdy zasłuży, by pojawić się na boisku. Bo nie wychodzi się na nie w nagrodę za zasługi, trzeba na miejsce w drużynie w każdym następnym meczu zapracować. A Ronaldo ciągle zachowuje się niczym piłkarski Bóg, stwarzając toksyczną atmosferę wokół siebie.

Mam go dość już od wielu lat. Przypomnę tylko jeden z licznych niechlubnych incydentów związanych z rozkapryszonym Portugalczykiem. We wrześniu 2018 roku w Monako wręczano nagrody UEFA za sezon 2017/18. Był jednym z trzech nominowanych do tej głównej dla najlepszego piłkarza. Wiedział, że nie wygra (nagrodę dostał Luka Modrić), więc…:

„Pan Ronaldo w ramach protestu nie pojawił się na uroczystości w Monako. Pozostali dwaj z trójki nominowanych, Modrić i Mohamed Salah, oczywiście się pojawili i zachowywali jak dorośli mężczyźni, a nie rozkapryszony bachor. Tłumaczenie jakiegoś oficjela z Juventusu [wtedy Ronaldo był zawodnikiem tej drużyny], że ich gwiazdorek był nieobecny ze względu na „obowiązki w klubie i powody osobiste”, można włożyć między bajki. I to bajki wyłącznie dla rozkapryszonych bachorów właśnie.

Jakim trzeba być egocentrykiem, by zareagować w ten żałosny sposób na przyznanie nagrody jeszcze niedawnemu koledze z drużyny? I to takiemu, z którego podań zdobywał mnóstwo bramek. Jakoś teraz w Juventusie nie jest w stanie ich strzelać”.

A tekst spuentowałem następująco:

„Tak jak mówi się komuś coś na pocieszenie, tak ja mu powiem coś na… zdołowanie: Cristiano, najgorsze dopiero przed tobą!”

I owa puenta w brutalny sposób właśnie zostaje wprowadzana w życie.

▬ ▬ ● ▬