PZPN potrafi!

Fot. Trafnie.eu

Wydarzenia ostatniego tygodnia dowodzą niezbicie, że w polskiej piłce najłatwiej przejść do historii bez wychodzenia na boisko. Oto najświeższe przykłady.

Wyjątkowy występ zaliczył Maciej Sawicki podczas losowania par 1/8 finału Pucharu Polski. Gdy je obserwowałem, przypominałem sobie jedno z wielu losowań jakie odbywają się regularnie pod egidą UEFA. A szczególnie niepozornie wyglądającego jegomościa, Giorgio Marchettiego, czyli dyrektora nadzorującego wszystkie rozgrywki, w tym bezpośrednio wszelkie losowania. Odnoszę wrażenie, że im więcej komplikacji, tym bardziej go to kręci. Zawsze wygląda na wyjątkowo wyluzowanego. Chyba już ja bardziej denerwuję się od niego, gdy mam poznać podział na grupy, albo rywalizujące ze sobą pary.

Bo prawie każde losowanie rozgrywek UEFA jest jak pole minowe. Trzeba uważać, by nie wylecieć w powietrze. Ten nie może grać z tamtym, tamten nie może grać tego samego dnia, co inny zespół z jego kraju. A jeszcze inni nie mogą trafić do niektórych grup, bo coś w tym przeszkadza.

Jak się to wszystko udaje? Nie wiem, ale nie pamiętam żadnej skuchy. PZPN właśnie udowodnił, że im prostsze losowanie, tym łatwiej o taką. A słowa przełożył w czyn  sekretarz generalny związku.

Kiedy już prawie losowanie par 1/8 finału Pucharu Polski zostało zakończone, okazało się, że brakuje ostatniej kulki, czy raczej jej zawartości. I trzeba było wszystko powtórzyć. Dlatego na przykład Jagiellonia Białystok zamiast zmierzyć się w Katowicach z Rozwojem, pojedzie na mecz z Arką do Gdyni, a Legia nie zagra w Częstochowie z Rakowem, tylko z Chrobrym w Głogowie.

Najciekawsza w tym wszystkim była reakcja mediów. Przyjęły zdarzenie w wyjątkowym zrozumieniem, nawet wychwalając prowadzącego losowanie Sawickiego, że zdecydował się je powtórzyć. A co miał niby innego zrobić po takiej wpadce??? Ciekawy jestem jaka byłaby reakcja, gdy taki sam numer wycięła stara ekipa rządząca związkiem z Grzegorzem Lato na czele?

Warto zacytować komentarz ówczesnego sekretarza generalnego, czyli odpowiednika Sawickiego, Zdzisława Kręciny:

„Tyle lat starań... A wystarczy sp...ć losowanie PP i od razu pewne miejsce w historii piłki nożnej”.

Oprócz sekretarza generalnego PZPN do historii przeszedł też Dawid Kownacki, który wypowiedział wojnę hejterom. Właśnie dał lekcję jednemu z nich, który w internecie obrzucił piłkarza i jego rodziców stekiem przekleństw. Kownacki mu nie odpuścił i wygrał, o czym właśnie poinformował:

„Obiecałem, że nie zostawię tak tego tematu i zgłoszę to zachowanie do odpowiednich organów. Osoba, która w niegodny sposób uderzyła w moją rodzinę zreflektowała się i w ramach zadośćuczynienia wpłaciła odpowiednią kwotą na cele charytatywne. Kwota została wpłacona, a ja przyjmuję, że osoba ta wyciągnęła wnioski i więcej już nie będzie w taki sposób aktywna w internecie. Pamiętajmy. Konstruktywna krytyka za słabszy występ to co innego niż chamski atak, szczególnie gdy dotyczy on nie zawodnika, a uderza w jego rodzinę”.

Skomentuję jego akcję tak samo, jak przed dwoma miesiącami, gdy zabierał się do działania – BRAWO!!! Życzę mu, by teraz przeszedł do historii polskiej piłki równie spektakularnymi wyczynami na boisku.

I na koniec trener Legii Ricardo Sa Pinto. Jego drużyna przegrała w piątek w Szczecinie mecz ligowy z Pogonią 1:2. Komentarz pana trenera: „Remis byłby sprawiedliwy”. I uzasadnienie:

„O wyniku w dużej mierze zdecydował gol ze stałego fragmentu gry w pierwszych minutach. Moim zdaniem, z przebiegu spotkania, bardziej sprawiedliwy byłby remis”.

Nie wiem jaka to sprawiedliwość, skoro Pogoń prowadziła 2:0, a Legia strzeliła bramkę dopiero w doliczonym czasie gry. Choć z drugiej strony, powinienem się już przyzwyczaić do komentarzy Sa Pinto. Wszystkie mają bowiem wspólną cechę.

Po zremisowanym 3:3 meczu z Wisłą Kraków: „Zasłużyliśmy na więcej”.

Po kolejnym remisie, 1:1 z Jagiellonią: „Byliśmy lepsi”.

Po meczu Pucharu Polski zremisowanym 1:1 z Piatem Gliwice i wygranym dopiero po serii rzutów karnych: „Zasłużyliśmy, aby wygrać ten mecz wcześniej”.   

Pozwoliłem sobie sformułować na tę okoliczność odpowiednie równanie:

porażka/remis + opinia Sa Pinto = remis/zwycięstwo

Trochę bałem się je opublikować, skoro na konferencji po meczu w Szczecinie Sa Pinto zrugał jak psa dziennikarza, który ośmielił się zadać mu pytanie o brak stabilności formy jego drużyny. Czy poza wybuchowym charakterem zapisze się jeszcze jakimiś dokonaniami historii polskiej piłki? Przekonamy się wkrótce...

 ▬ ▬ ● ▬