Rąbanka i wyścig szczurów

Fot. Trafnie.eu

Ekstraklasa S.A. odtrąbiła kolejny sukces. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie czytając jej komunikat. Choć naprawdę nie wiem, czy jest się czym chwalić.

Spółka rządząca rodzimymi rozgrywkami ligowymi „rozpoczęła przygotowania do nowego przetargu w zakresie sprzedaży praw mediowych. Przedstawiciele spółki prowadzą rozmowy na temat komercjalizacji praw do rozgrywek w sezonach 2021/22-2024/25”. 

A prowadzą je na targach SPORTEL w Monako (za: ekstraklasa.org):

„To największe na świecie targi branży mediów sportowych i marketingu sportowego. Ekstraklasa jest jedną z trzech lig piłkarskich, obok Bundesligi i LaLiga, wystawiających się na tym wydarzeniu”.

Czytając powyższy fragment odniosłem wrażenie, że to powód do dumy, by móc pozować do pamiątkowych fotek z przedstawicielami dwóch ligowych europejskich potęg, choć nie wiem, czy dla nich też. I zastanawiam się jeszcze dlaczego w Monako pojawili się przedstawiciele tylko trzech lig, skoro targi są taką ważną imprezą. Zdecydowanie wolałbym jednak komunikat z wykorzystaniem tego samego fragmentu, że „Ekstraklasa jest jedną z trzech lig piłkarskich, obok Bundesligi i LaLiga”, która ma swojego przedstawiciela w półfinale Ligi Mistrzów. Taki żart, ale w sumie chyba mało śmieszny.

Żeby nie było, że tylko ja znów się czepiam wspomnianej spółki, która przecież chce tak dobrze i tak bardzo się stara, zacytuję fragmenty dwóch wywiadów, które ukazały się w tym samym momencie, gdy jej przedstawiciele bawili w Monako.

Najpierw rozmowa z dyrektorem sportowym Slavii Praga, Janem Nezmarem. Czyli przedstawicielem klubu, którego drużyna w środowy wieczór walczyła w Lidze Mistrzów z Barceloną, a reprezentuje kraj zamieszkały przez jedną czwartą ludności Polski! Już odpowiedź na pierwsze pytanie jest wbiciem szpili w Ekstraklasę ze znacznie większą kasą, niż u sąsiadów z południa (za: przegladsportowy.pl):

„Pieniądze są ważne, ale bardziej liczy się strategia i wizja w budowaniu zespołu. Żebym nie był gołosłowny: pięć lat pracowałem jako dyrektor sportowy w Slovanie Liberec. Nasz roczny budżet, na cały klub, w tym akademię, wynosił 3–3,5 mln euro. Mimo to trzy razy awansowaliśmy do fazy grupowej Ligi Europy, więc nie ma mowy o przypadku. Pozwala mi to stwierdzić, że mając skromniejsze możliwości niż są w Slavii, ale pracując z pomysłem, da się robić dobry futbol i osiągnąć sukces nawet ponad możliwości klubu. W Libercu przebiliśmy sufit, dlatego między innymi w 2017 przyjąłem ofertę Slavii, w której perspektywy były szersze niż w Slovanie, ale w skali Europy mającej swoje ograniczenia”.

Padło też pytanie bezpośrednio dotyczące naszej ligi. Oto odpowiedź dyrektora Slavii:

„Przez ostatnie dwa lata nie śledzę polskiej piłki aż tak dokładnie, jak kiedy pracowałem w Libercu i miałem do was blisko. Jeździliśmy na sparingi do Polski i zazdrościłem wam warunków. U nas piłkarze zarabiali po 2 tys. euro, najlepsi dostawali 4 tys., przelicytować nas były w stanie wasze kluby z drugiego poziomu rozgrywek. Do tego te stadiony, kibice. Przypuszczam, że dziś czołowe polskie kluby są w stanie zaoferować podobne warunki zawodnikom co Slavia, dlatego też się zastanawiam, co się dzieje, że nie możecie odegrać większej roli w pucharach”.

Chyba powinienem spróbować umówić Nezmara na rozmowę z prezesem Ekstraklasy S.A. Marcinem Animuckim, by ten mu ów wstydliwy fenomen wytłumaczył. Ale warto, by najpierw pan prezes przeczytał wypowiedź Artura Płatka, doradcy zarządu Górnika Zabrze, który totalnie obśmiał jeden z ostatnich pomysłów „reformatorów” klubowej piłki o degradacji aż trzech drużyn (za: przegladsportowy.pl):

„Ma się pretensje, że nasi zawodnicy się nie rozwijają, że ich rówieśnicy z innych krajów są na wyższym poziomie, ale presja jest u nas ogromna. Czemu Czesi i Słowacy szkolą zawodników i w ostatnich latach tak wielu ich piłkarzy trafiło do zachodnich lig? Bo tam tylko jedna drużyna bezpośrednio spada. W Polsce mamy wyścig szczurów, ten system nie powoduje, że szkolenie jest lepsze. Liczy się tylko wynik i to jak najszybciej. Obecna formuła rozgrywek sprawiła, że niektórych meczów ekstraklasy nie da się po prostu oglądać, to jest rąbanka, granie na wynik, czyli strzelić gola po stałym fragmencie gry, cofnąć się, próbować utrzymać rezultat”.

Wypowiedzi Płatka nikt z Ekstraklasy S.A. potencjalnym kontrahentom do zakupu praw mediowych na kolejne sezony z pewnością cytować w Monako nie będzie.

▬ ▬ ● ▬