Rebus i wielkie ego

Fot. Trafnie.eu

W kończącym się tygodniu uwagę kibiców skupiła na sobie Legia awansem do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Niektórzy próbowali się przy tej okazji lansować...

Jeszcze zanim zaczął się w czwartek mecz w Warszawie, na trybunach stadionu pojawiła się okolicznościowa sektorówka. Stanowiła przekorną ripostę miejscowych kibiców na karę nałożoną przez UEFA (zakaz wpuszczania widów na trybunę zwaną „Żyletą”).

To był (patrz zdjęcie) rebus lingwistyczny (D=F), chyba z założenia łatwy do rozszyfrowania, skoro po angielsku kaczka to „duck”. Wystarczyło zmienić pierwszą literę i powstało najpopularniejsze angielskie przekleństwo. Pewnie większość widziała wcześniej na żywo lub na zdjęciu wspomnianą sektorówkę, więc nie piszę o tym, by informować, ale raczej rozwiać pojawiające się obawy.

Otóż w internecie trafiłem na pytanie – czy będzie następna kara? Nie będzie, bo niby za co? Trudno mi sobie wyobrazić, żeby karać klub za umieszczenie przez jej kibiców dwóch liter na sektorówce. A że miały wulgarne odniesienie, to już inna sprawa, ale została zakamuflowana sprytnym zabiegiem. Gdyby jednak UEFA chciała karać za to, że jest obrażana przez kibiców, Legia grałaby przynajmniej co drugi mecz w europejskich pucharach przy pustych trybunach!

Bo na każdym w ostatnich latach słyszałem przyśpiewkę po angielsku z użyciem najpopularniejszego przekleństwa: „F… UEFA”. I to na tyle wyraźnie, że za każdym razem musiał ją też słyszeć i zrozumieć wysłany przez nią obserwator obecny na meczu.

A szkoda by było, gdyby na tych trzech najbliższych w Lidze Europejskiej w Warszawie zabrakło publiczności. Legia trafiła do wyjątkowej grupy (Napoli, Leicester City, Spartak Moskwa), że jej rywale wyglądają jak z Ligi Mistrzów. Trener Czesław Michniewicz razem z klubową ekipą cieszył się tak, co można zobaczyć na filmiku dostępnym w internecie, jakby właśnie nie dowiadywał się z kim przyjdzie mu grać, ale wygrał Ligę Mistrzów. Na pewno od marketingowej strony było to dla jego klubu świetne losowanie.

Na awans Legii zareagował Zbigniew Boniek, który widać nie potrafi pozostawać w cieniu, nawet podczas losowania grup eliminacyjnych europejskich pucharów w Stambule. Dlatego na swoim ulubionym Twitterze podzielił się taką informacją:

„W Istambule o Legii cicho. Tutaj głośno o tym gdzie może pójść #CR7, aż boje się głośno powiedzieć. To byłyby hit ⚽️"

Wpis doprawdy żenujący, biorąc pod uwagę, że jego autorem jest ktoś sprawujący funkcję wiceprezydenta UEFA. Na takim stołku należało by mieć choć trochę powagi, a nie chwalić się wiadomościami prawie z magla – wiem, ale nie powiem. Czyżby były prezes PZPN nie potrafił znieść, że coś w polskiej piłce wydarzyło się już bez jego udziału jako szefa związku?

Jeszcze ciekawsza okazała się twitterowa wymiana uprzejmości przy okazji innego wpisu. Ponieważ bohaterem meczu ze Slavią był bez wątpienia Artur Boruc, niektórzy zaczęli go nawet ponownie „powoływać” do reprezentacji na zbliżający się mecz z Anglią. Boniek postanowił więc odnieść się do jego wyczynów z typową dla siebie skromnością:

„Zrobiłem @ArturBoruc piękne pożegnanie na @PGENarodowy i chyba tematu już nie ma… a wczoraj? Dobry jak zawsze”

Boruc mu dosadnie odpowiedział:

„Z całym szacunkiem ale pożegnanie to miałem pod hotelem”.

Brawo – jakby powiedział były prezes PZPN. Płynie z tego wniosek, że jeśli ktoś na siłę próbuje się lansować, musi się liczyć się z tym, że nie każdy będzie miał ochotę traktować z pobłażaniem jego wielkie ego. I właśnie na takiego trafił...

▬ ▬ ● ▬