Reprezentacyjny Blue Monday

Fot. Trafnie.eu

Właśnie skończył się najbardziej depresyjny dzień roku. Już pomyślałem, że to jakieś wierutne bzdury, aż znalazłem informacje nieźle do niego pasujące.

Dzień nazywa się z angielska Blue Monday, a o jego odkryciu obwieścił światu pewien brytyjski psycholog, który stwierdził, że ze względów meteorologicznych, psychologicznych i ekonomicznych trzeci poniedziałek stycznia jest najbardziej depresyjną datą w całym roku!

W 2018 roku był to właśnie 15 stycznia. Gdy bliżej było do jego końca niż początku, pomyślałem z satysfakcją, że przynajmniej mnie nie dotyczy. Aż zacząłem się zastanawiać nad tematem kolejnego tekstu i musiałem zdanie zmienić. Zacząłem zbierać do kupy kilka informacji i już do śmiechu mi nie było.

Informacje dotyczyły polskich piłkarzy, którzy mogą zagrać w finałach mistrzostw świata w Rosji w czerwcu. Gdyby trener Nawałka musiał w depresyjny poniedziałek podejmować decyzje, też byłoby mu nie do śmiechu.

Zacznę od informacji najlepszej. Łukasz Piszczek znów hasa po boiskach Bundesligi w barwach Borussii Dortmund. W pierwszym meczu po zimowej przerwie wyszedł w podstawowym składzie. Czyli po trzech miesiącach ostatecznie wyleczył kontuzję.

Informacja świetna z punktu widzenia jego klubu, ale czy też reprezentacji? Piszczek przeszedł dwie niezwykle poważne operacje biodra. Po takich przejściach powinien głównie chodzić na spacery, a nie biegać. A już na pewno nie biegać wyczynowo za piłką.

Dla mnie każdy jego mecz jest jak zwycięstwo w finale mistrzostw świata. Czy organizm zniesie intensywne granie do końca sezonu? Czy będzie gotowy także na dodatkowy wysiłek po jego zakończeniu w Rosji?

Z powodu kontuzji nie zagrał w Bundeslidze także Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski. Temat problemów ze zdrowiem pierwszego był już mocno eksploatowany. Trzeba z nadzieją czekać na kolejne informacje. W przypadku drugiego to kolejny uraz. Tak jak Piszczowi można życzyć tylko zdrowia!

Właśnie się dowiedziałem, że „Thiago Cionek wrócił do Serie A”. Niestety ciągle pokutuje ten sam błąd w rozumowaniu. Czy wrócił, to się dopiero okaże. Na razie trafił z Palermo, z Serie B, do klubu występującego w Serie A – SPAL Ferrara. Teraz musi jeszcze wywalczyć miejsce w składzie, by grać. Skoro przyszedł z drugiej ligi, nie można wykluczyć, że sprowadzono go bardziej jako uzupełnienie kadry, niż kogoś gotowego do gry w podstawowym składzie.

Bardzo chciałbym się mylić, ale jeśli przypuszczenia okażą się (niestety) słuszne, Nawałce przybędzie kadrowicz - ławkowicz. Czy Thiago Cionek, pół roku przed finałami mistrzostw świata, zastanowił się nad tym? Czy przy transferze do Ferrary brał pod uwagę ewentualne konsekwencje dla swoich występów reprezentacji?

Inni potencjalni kadrowicze - Rafał Wolski, Michał Pazdan czy Jarosław Jach - również postanowili zmienić klub zimą, co zawsze jest wielką niewiadomą w przypadku polskich piłkarzy. Jach aż pali się do przeprowadzki, choć Zbigniew Boniek twierdzi, że nie jest do niej jeszcze gotowy! A skoro nie jest, co go czeka, jeśli dojdzie do skutku – ława?

Z kolei Wolski nie pojechał z Lechią do Turcji na obóz przygotowawczy. Też chce transferu i to natychmiast, ale klub nie chce go sprzedać za tyle, za ile ktoś chciałby kupić. Czyli potencjalny pomocnik reprezentacji zamiast przygotowywać się do gry w najważniejszej imprezie roku, na razie przygotowuje się najwyżej do obejrzenia jej w telewizji.

Gdy tak wszystko zebrać do kupy, okaże się, że z tym depresyjnym poniedziałkiem było chyba coś na rzeczy. Przynajmniej w odniesieniu do Adama Nawałki. I oby skończyło się tylko na jednym poniedziałku.

▬ ▬ ● ▬