Siostra swojego brata

Fot. Trafnie.eu

Po ogłoszeniu wyników plebiscytu o „Złotą Piłkę” nie brakuje komentarzy, co oczywiście nikogo nie powinno dziwić. Choć dziwi wymowa jednego z nich.

Najpierw jednak te, które nie dziwią, przynajmniej mnie. Chodzi o komentarze dotyczące miejsca Roberta Lewandowskiego słyszane w jego ojczyźnie i Niemczech, gdzie na co dzień kopie piłkę. I tu, i tam wielkie rozczarowanie. Spodziewano się znacznie, znacznie więcej niż ósmego miejsca. Wiarę w jego zwycięstwo należałoby uznać za dowód bezgranicznego uwielbienia dla napastnika Bayernu Monachium, choć można było spodziewać się nieco wyższej pozycji niż pod koniec pierwszej dziesiątki. 

Choć właściwie o co ten szum? Miejsce w końcowej klasyfikacji stanowi wypadkową oddanych głosów przez 180, jeśli dobrze pamiętam, dziennikarzy z całego świata. Czyli to bardziej plebiscyt popularności zawodników, niż realistyczna ocena ich piłkarskich możliwości. Dlatego warto podchodzić do niego bez żadnego zadęcia, raczej na luzie, traktując jako zabawę dla dużych chłopców, której ostatni etap odbywa się w strojach wieczorowych.

Zresztą jak można ocenić, który z zawodników (specjalnie wybranych z jednej drużyny) jest lepszy: Allison Becker, Virgil van Dijk czy Sadio Mane? Pytanie absurdalne, bo jak można porównywać piłkarzy występujących na tak różnych pozycjach? Równie dobrze można zapytać, który środek transportu jest najlepszy: rower, samochód czy samolot? I właśnie na takim absurdzie bazują wszystkie plebiscyty, jak ten organizowany przez magazyn „France Football”.

I drugi wniosek związany z Lewandowskim. Wyniki rywalizacji o „Złotą Piłkę” pokazują jak skrzywiony jest jego obraz widziany znad Wisły i okolic. Choć to z pewnością piłkarz światowej klasy, w innych częściach piłkarskiego świata bywa postrzegany jednak bardziej krytycznie, co karalne nie jest. Nawet jeśli któryś z jego rodaków z tymi ocenami nie chce się zgodzić.

Ale jest jeden grajek nie przyjmujący żadnych krytycznych uwag. Na bazie komentarzy po wręczeniu „Złotej Piłki” wydaje się pewne, że toksyczne opary jego narcyzmu zainfekowały już całą rodzinę. Chodzi oczywiście o pewnego zadufanego Portugalczyka, który z typowym dla siebie brakiem szacunku dla innych zawodników… (za: wp.pl):

„Cristiano Ronaldo nie pojawi się dziś wieczorem na gali. Czy to oznacza jednego rywala mniej? - zapytał jeden z reporterów Virgila van Dijka. - To on był rywalem? - zażartował Holender. I maszyna ruszyła”.

To był oczywiście żart, co jednoznacznie wynikało z dalszego przebiegu wspomnianej rozmowy. Każdy, kto ma choć odrobinę poczucia humoru i zdrowego rozsądku, przyjąłby go z uśmiechem na twarzy. Ale nie mógł go przyjąć ten, mający od lat problemy z postrzeganiem samego siebie, co udzieliło się już wyraźnie także jego rodzinie. Otóż siostra Ronaldo zareagowała wręcz histerycznie zamieszczając w internecie wpis o „kompletnie sfrustrowanych ludziach odciętych od rzeczywistości”.

Ponieważ alergicznie nie cierpię rozkapryszonego gwiazdorka z Portugalii, więc od razu nabrałem jeszcze większej sympatii do holenderskiego obrońcy i jego poczucia humoru. Natomiast autorce wpisu odpowiem tak - droga siostrzyczko toksycznego gwiazdorka. W pełni się z tobą zgadzam. Rzeczywiście we współczesnym świecie nie brakuje frustratów odciętych od rzeczywistości. Szkoda jednak, że nie zauważyłaś kto jest absolutnym liderem tego peletonu. Otóż TWÓJ BRACISZEK!

▬ ▬ ● ▬