Swobodny oddech

Polski piłkarz wręcz zachwycił w pierwszym meczu w nowym kraju, do którego niedawno się przeniósł. I nie chodzi wcale o Roberta Lewandowskiego, który...

...oczywiście też pozostaje w centrum zainteresowania. Po niedzielnym spotkaniu o Puchar Gampera, co tylko brzmi dostojnie, a było towarzyskim starciem przed startem nowego sezonu, komplementy dla Lewandowskiego, debiutującego na Camp Nou w barwach Barcelony, sypią się ze wszystkich stron. Najwięcej oczywiście w jego ojczyźnie i w Hiszpanii.

Rywal, meksykański zespół UNAM Pumas, delikatnie rzecz ujmując za mocny nie był. Wynik 0:6 stanowił dla niego chyba najniższym wymiarem kary, co nie przeszkodziło w zachwytach nad Lewandowskim po zdobyciu bramki i dorzuceniu dwóch asyst. Został wybrany piłkarzem meczu i od razu wprowadzony na tak wysoką orbitę, że aż boję się pomyśleć co będzie, jeśli nie daj Boże na inaugurację La Liga za kilka dni nie zdobędzie gola w spotkaniu na tym samym Camp Nou z Rayo Vallecano.

W ten sam weekend błysnął w innej lidze inny Polak. Może gdyby nie występ Lewandowskiego, rodzime media trąbiłyby głównie o nim. O Sebastianie Szymańskim, bo o nim mowa, napisał do mnie znajomy holenderski dziennikarz, niezawodny Henk Mees. Regularnie dostarcza mi ciekawe informacje związane z piłką w swojej ojczyźnie, szczególnie, gdy mają polski podtekst. I sporo ich przesłał po pierwszej kolejce holenderskiej ekstraklasy, w której Szymański w nowych barwach Feyenoordu Rotterdam pomógł rozbić na wyjeździe Vitesse Arnhem aż 5:2, zaliczając dwie asysty. Od razu zaczął zbierać w nowym kraju pochwały, niczym Lewandowski w Barcelonie. Henk zauważył:

„Pierre van Hoooijdonk [były reprezentant i zawodnik między innymi Vitesse oraz Feyenoordu] w wieczornym programie „Studio Voetbal” stwierdził w holenderskiej telewizji: »Szymański był najlepszy na boisku. Zrobił naprawdę duże wrażenie«”.

Gdy odpisałem mu, że to ciekawa opinia, Henk lekko mnie ostudził:

„Weź poprawkę, że to liga holenderska”.

Dla mnie Feyenoord jest jednak finalistą pierwszej edycji nowych rozgrywek UEFA - Ligi Konferencji Europy! Udany występ w jego barwach rodaka musi więc cieszyć. Tym bardziej, że kilku znanych Polaków (Jerzy Dudek, Tomasz Rząsa, Tomasz Iwan, Włodzimierz i Ebi Smolarek...) już wcześniej pozostawiło po sobie dobre wrażenie w Rotterdamie.

Także jedna z legend Feyenoordu, Wim van Hanegem, w swoim felietonie dla „Algemeen Dagblad” uznał Szymańskiego za najlepszego zawodnika meczu. Z kolei Mario Been, inny były zawodnik tego klubu, wręcz rozpływał się w zachwytach nad polskim pomocnikiem i przyznał dla „De Telegraaf”:

„Szymański to dla mnie piłkarz tygodnia w w Eredivisie. Wszystko co robił miało swój sens, szczególnie udane zagrania lewą nogą, gdy asystował przy golach Patricka Walemarka i Danilo. Może niezbyt silny fizycznie, ale twardo walczy na boisku i jest zabójczy w pojedynkach”.

Sporo komplementów jak na debiut w nowej lidze. Widać, że morski klimat Rotterdamu świetnie Szymańskiemu służy. Lepiej niż kontynentalny Moskwy z mroźnym wojennym powiewem nie pozwalającym na swobodny oddech. Oficjalnie to niby tylko wypożyczenie z Dynama, ale jakby odzyskanie wolności w najszerszym rozumieniu. Trzeba mu życzyć utrzymania formy. Jeśli życzenie się spełni, Czesław Michniewicz w czasie finałów mistrzostw świata w Katarze może mieć z niego pożytek.

▬ ▬ ● ▬