Tego się najbardziej boję...

Fot. Trafnie.eu

Reprezentacja Polski do lat dwudziestu jeden pokonała 1:0 gospodarzy w kolejnym meczu finałów mistrzostw Europy rozgrywanych we Włoszech.

Jest liderem tabeli z kompletem punktów pod dwóch kolejkach. Wynik kosmiczny, przynajmniej dla mnie, ale za wcześnie na gratulacje związane z awansem. A byłby to awans nie tylko do półfinału imprezy, także automatycznie do igrzysk olimpijskich w Tokio w przyszłym roku.

Pierwszy mecz z Belgią wygrany 3:2 potraktowałem bardzo oględnie, co było zabiegiem zamierzonym i mam nadzieje, że nie zostało potraktowane jako wyraz mojego lenistwa, czyli olewania poważnego tematu. Świadomie wstrzymałem się od ocen, bo uznałem, że na nie zdecydowanie za wcześnie. Warto poczekać co najmniej do następnego meczu, a jak wtedy będzie czym się cieszyć, zdążę się nacieszyć do woli.

I piłkarze Czesława Michniewicza właśnie odnieśli drugie zwycięstwo, ograli Włochów. Dokonali tego na ich terenie, pozbawiając punktów drużynę uważaną za jednego z faworytów imprezy. Wynik godny uznania, ale…

Mając świeżo w pamięci niedawny mecz pierwszej reprezentacji z Macedonią Północną zacząłem się zastanawiać, czy za chwilę ktoś nie zacznie się domagać dymisji trenera twierdząc, że „tego nie dało się oglądać”. Michniewicz nie zaproponował bowiem taktyki pełnej fajerwerków. Wręcz przeciwnie – niezwykle uważną grę w defensywie.

Choć nie okazały się prawdą przewidywania, że Krystian Bielik zagra na środku obrony jako jeden z pięciu zawodników w tej formacji. W roli defensywnego pomocnika miał za zadanie czyścić przedpole przed linią defensywy i z pewnością zasłużył na pochwałę za swój występ. Tym większą, że zdobył zwycięskiego gola przytomnym uderzeniem z linii pola karnego po nieudanym strzale Dawida Kownackiego z rzutu wolnego.

Poza tym Polacy głównie się bronili, ale bardzo skutecznie. Włosi atakowali, trafili piłką w słupek, oddali wiele strzałów, na szczęście niecelnych, a celne świetnie bronił Kamil Grabara. Jego udana parada po niezwykle groźnym uderzeniu z powietrza Federico Chiesy, była dla mnie ozdobą meczu.

Na razie nie trafiłem na żadne narzekania związane ze stylem gry zwycięskiej drużyny, choć niczego wykluczyć się nie da. Dla postronnego obserwatora stosowana przez Polaków taktyka mogłaby się wydawać mało atrakcyjna, ale najważniejsze, że była skuteczna. Nie zgodzę się też z opinią, że zwycięzcy mieli sporo szczęścia. Raczej stanowiło efekt ich konsekwencji w grze, na co solidnie zapracowali.

Pójście na otwartą wymianę ciosów z (w większości) lepszymi technicznie i bardziej doświadczonymi Włochami byłoby samobójstwem. W piłce nożnej najważniejsza jest skuteczność, styl nie ma znaczenia. Albo inaczej - najpiękniejszy jest zawsze styl, który okazuje się skuteczny. A reprezentacja Polski, świadoma swych braków, potrafiła je optymalnie zniwelować, będąc silna jako drużyna, a nie jej poszczególne elementy.

Choć jest liderem grupy z kompletem punktów po dwóch meczach, wystarczy, że w ostatnim przegra z Hiszpanią różnicą co najmniej dwóch bramek, a Włosi wygrają z Belgią, by zakończyła rywalizację na trzecim miejscu. Taki wariant jest prawdopodobny, a tylko od orłów Michniewicza zależy, czy się sprawdzi.

Polscy piłkarze już osiągnęli więcej niż ktokolwiek oczekiwał. Koniecznie należy jednak pamiętać, że to tylko etap w rozwoju ich kariery. Bezcenne doświadczenia zdobyte podczas turnieju we Włoszech powinny w tym pomóc. Bo przecież reprezentacja w takim składzie przestanie za chwilę istnieć, a każdy z jej zawodników będzie musiał potwierdzić swą wartość w nowym zespole. I mam nadzieję, że dzięki mistrzostwom Europy będzie to już większa wartość.

Najbardziej się boję nie ewentualnej porażki z Hiszpanią, ale zmiany nastrojów o sto osiemdziesiąt stopni, gdyby do niej doszło. Bo zaraz się pewnie okaże, że zawodnicy przed chwilą uważani jeszcze za narodowych bohaterów, to minimaliści albo nieudacznicy, że awans był tak blisko, że grzechem było zmarnować taką szansę, itp., itd.

Spokojnie czekam na sobotni mecz z Hiszpanią. Zapewniam, że bez względu na jego wynik będę potrafił właściwie ocenić występ drużyny Michniewicza we Włoszech. Uzyskane przez nią wyniki już przerosły moje wszelkie oczekiwania, do czego się szczerze przyznaję...

▬ ▬ ● ▬