Ten, który nie odstaje?

Jarosław Jach po transferze do Crystal Palace jeszcze nie kopnął piłki, a już stał się bohaterem rodzimych mediów. Na razie przypomina to miesiąc… miodowy.

Bo wszystko wydaje się spełnieniem marzeń, a nie ma jeszcze okazji, by skonfrontować je z piłkarską rzeczywistością. Liga w ostatni weekend nie grała, a w meczach czwartej rundy Pucharu Anglii nie występowało z kolei Crystal Palace, bo wcześniej odpadło.

Były piłkarz Zagłębia Lubin stwierdził w obszernym wywiadzie, że od dziecka oglądał w telewizji ligę angielką, więc praktycznie może się poczuć jak w raju. Był zachwycony już tym… (za: przegladsportowy.pl):

„...jak profesjonalnie zorganizowano mój przyjazd. Z lotniska odebrał nas kierowca, a na badaniach siedziałem u tego samego doktora z Tobym Alderweireldem i Andy Carollem. Poczułem, że jestem naprawdę blisko piłkarzy, których oglądam w telewizji. A teraz są obok mnie i mogę być częścią tego wszystkiego”.

Dużo do myślenia daje inna, szczera do bólu, wypowiedź:

„Przed transferem nie rozmawialiśmy [z Royem Hodgsonem, menedżerem Crystal Palace]. Spotkałem się z dyrektorami, dali wyraźnie do zrozumienia, że to nie jest ich transfer, tylko bardzo chce mnie trener”.

Czyli między bajki można włożyć lansowaną w Polsce teorię, że sprowadzenie Jacha to „inwestycja w przyszłość” londyńskiego klubu! Raczej zakup, za którym optował jedynie menedżer, co nie jest dobrą wiadomością. Bo jeśli Hodgson pożegna się z Crystal Palace, dni Jacha też mogą być policzone.

Specjalnie się chyba jednak tym nie przejął. Podobnie jak dość stereotypowym przyjęciem w szatni:

„Pierwszy dzień w klubie był szalony, ciągle z kimś się witałem, z niektórymi trenerami to chyba nawet dwa razy. Ktoś w szatni zapytał: – Pijesz alkohol? – Nie. – Dziwne. Jesteś z Polski i nie pijesz?”

Jach zwraca uwagę na różnicę w tempie gry i znaczącą intensywność treningu w Anglii. Mocno jednak w siebie wierzy. A jeśli wierzyć temu co mówi, kluczowym momentem okazały się dla niego dwa występy w reprezentacji Polski na jesieni:

„Po listopadowych meczach byłem z siebie bardzo zadowolony, wszedłem kilka poziomów wyżej, niż w Zagłębiu. Wiedziałem, że tak samo będzie w nowym klubie. Że jeśli rzucę się na głęboką wodę, to nie utonę”.

Tego właśnie życzę Jachowi, choć nie znalazłem wcześniej żadnych przesłanek, by pochwalić jego decyzję o przenosinach do Londynu. Z pewności nie brakuje mu wiary w siebie, co może okazać się bardzo przydatne:

„Nie czuję, żebym odstawał, jestem takim samym zawodnikiem jak pozostali. Chcę na początku poczuć atmosferę Premier League. W drużynie są problemy zdrowotne, może się zdarzyć, że zaraz znajdę się w kadrze meczowej”.

O tym przekonamy się już we wtorek. Crystal Palace gra na wyjeździe mecz ligowy z West Ham United, czyli derby wielkiego Londynu. To będzie też koniec „miodowego tygodnia” (z tym miesiącem na początku trochę mnie poniosło) dla Jacha. Okaże się ile naprawdę znaczy dla swego nowego klubu.

▬ ▬ ● ▬