To jednak paskudna sprawa

Fot. Trafnie.eu

Kończący się tydzień przyniósł informacje nadające się do tekstu pod tytułem - „A nie mówiłem?” Choć nie jest to raczej powód do radości.

Szczególnie w pierwszym przypadku dotyczącym Roberta Lewandowskiego. W piątek po zimowej przerwie wznowiła rozgrywki niemiecka Bundesliga. Wznowiła wyjazdowym meczem Bayernu Monachium z Bayerem Leverkusen. Niestety bez Polaka w składzie.

Najpierw pojawiła się informacja, że zaczął już normalnie trenować z drużyną. Potem następna, że w inauguracyjnym meczu jednak nie wystąpi. Niby... dobra, bo oznacza, że w klubie dbają o jego zdrowie. Ale zmuszająca też do głębszej refleksji, która już dobra nie jest.

Obawiam się, że w odróżnieniu od lansowanych teorii o „piłkarzu ze stali”, którego kontuzje się nie imają, bliższa prawdy okazała się moja, nazywająca problemy z rzepką „paskudną sprawą”. Na taką dolegliwość od dłuższego czasu uskarża się Lewandowski, a wspomniane określenie jest autorstwa znajomego fizjoterapeuty, którego poprosiłem o zdanie.

Czyli raczej trudno mówić o drobiazgu, mało znaczącej dolegliwości. W Monachium pewnie to wiedząc, choć specjalnie się nie chwalą, bo nie ma czym. Oszczędzają więc swoją gwiazdę kiedy się tylko da.

Nie zdziwię się, gdy Lewandowski zacznie rzadziej pojawiać się w meczowej kadrze Bayernu. Może trzeba się będzie nawet do tego przyzwyczaić, czego potwierdzenie stanowił zakup w zimie Sandro Wagnera z Hoffenheim.

Nie wiem jak często w składzie Legii na wiosnę pojawiał się będzie jej nowy nabytek Eduardo da Silva. W pierwszym meczu sparingowym warszawskiej drużyny w Stanach Zjednoczonych z ekwadorskim zespołem Barcelona SC został zmieniony już po kwadransie. Trener Romeo Jozak tak opisał konieczność dokonania zmiany:

„Eduardo został uderzony kolanem w kręgosłup i najprawdopodobniej przesunął mu się kręg w kręgosłupie. Kontuzja wynikła z tego, że jego ciało w chwili zderzenia było za bardzo rozluźnione, zrelaksowane. Poczuł mocny ból, a problemy z kręgosłupem to poważna sprawa, dlatego zdecydowaliśmy się zdjąć go z boiska”.

Oczywiście w grze kontaktowej, jaką jest piłka, każdemu może się zdarzyć równie przykre starcie. Jednak z drugiej strony może to „rozluźnione ciało” wynikało z faktu, że ostatnio odwykło od wysiłku?

Chyba więc słuszne były moje niedawne obawy dotyczące Eduardo, że „nikt nie wie, na co go obecnie stać. Nawet on sam! Może przede wszystkim on, bo przecież nie ma pewności jak organizm zareaguje na ponowne obciążenia po dłuższej przerwie”.

Mam jednak nadzieję, że znów przywyknie do treningowego wysiłku. I ciekawy jestem co pokaże na wiosnę.

▬ ▬ ● ▬