Trucizny dostatek i dwie kwestie

Fot. Trafnie.eu

W polskiej piłce potężna afera. Związana jest z meczem z Mołdawią. Biorąc pod uwagę liczbę poświęconych jej tekstów, poniesiona tam porażka, to drobiazg.

Bolesną przegraną w Kiszyniowie oglądał na żywo Mirosław Stasiak, czyli (za: wp.pl) „jeden z głównych bohaterów afery korupcyjnej w polskiej piłce”, który „został zaproszony przez prezesa PZPN na mecz reprezentacji Polski w Mołdawii”.

Pewnie nie wszyscy go pamiętają, więc w dużym skrócie:

„Mirosław Stasiak był jednym z symboli afery korupcyjnej w polskiej piłce na początku XXI w. Po zatrzymaniu przez policję w 2006 r. przyznał się do kupowania i sprzedawania meczów w Ceramice Opoczno, Stasiaku Opoczno oraz KSZO Stasiaku Ostrowiec Świętokrzyski. Ostatecznie sąd skazał go za ustawienie lub próbę ustawienia 43 meczów. A PZPN zdyskwalifikował za korupcję do 2026 r”.

Gdy sprawa wyszła na jaw i zaczęły o niej na wyścigu pisać rodzime media, PZPN wydał w czwartek oświadczenie, w którym znalazł się fragment:

„Za każdym razem przekazujemy naszym partnerom biznesowym określoną pulę miejsc. Mirosław Stasiak był uczestnikiem wyjazdu na zaproszenie jednego z partnerów (ze względu na zasady poufności, nie możemy informować, którego z nich). Czas, potrzebny na zweryfikowanie okoliczności tej niedopuszczalnej sytuacji i wypracowanie wspólnego stanowiska z partnerami biznesowymi, posłużył nam również do wyciągnięcia ważnych wniosków dla federacji. Dotychczas nie ingerowaliśmy w listę gości naszych partnerów, natomiast zaistniała sytuacja bezwzględnie przekonuje nas do wprowadzenia takiego rozwiązania już od najbliższego meczu, co pozwoli nam uniknąć tego typu zdarzeń w przyszłości. Jednocześnie wyrażamy głęboki żal i zrozumienie dla głosów krytyki, których zasadność dostrzegamy”.

To wywołało zasadę domina, bo swoje oświadczenia zaczęli publikować sponsorzy reprezentacji. Na najbardziej radykalny krok zdecydowała się firma Tarczyński:

„Podjęliśmy decyzję o zakończeniu współpracy z PZPN w obecnej formule. Nie przedłużymy umowy, którą podpisaliśmy we wrześniu 2022 r., a nasz dział prawny aktualnie analizuje możliwości jej wypowiedzenia w trybie natychmiastowym w obliczu zaistniałych sytuacji”.

Przez media przelała się fala, wręcz istne tsunami, krytyki pod adresem PZPN. W piątek pojawiło się oświadczenie kolejnego sponsora związku Inszury.pl, różniące się jednak od wcześniejszych:

„W związku z tym, iż do tej pory nie sprawdzaliśmy osób towarzyszących naszym zaproszonym gościom, po weryfikacji listy uczestników do których trafiły przyznane nam zaproszenia na mecz reprezentacji Polski w Mołdawii, ustaliliśmy iż Pan Mirosław Stasiak był jednym z odbiorców wydarzenia korzystających z naszej puli pakietów wyjazdowych jako osoba towarzysząca.

Ubolewamy nad zaistniałą sytuacją i zapewniamy, iż każdy następny wyjazd będzie skrupulatnie weryfikowany pod względem personalnym. Informujemy, że wdrażamy już rozwiązania, które uniemożliwią zaistnienie takiej sytuacji w przyszłości. Jednocześnie oświadczamy, iż w/w osoba nie jest w żaden sposób powiązana z Polskie Media Ubezpieczeniowe Sp. z o.o.”

A prezes związku Cezary Kulesza dorzucił jeszcze od siebie na Twitterze:

„Niestety, w naszym wczorajszym komunikacie znalazły się stwierdzenia mogące sugerować, że w sprawę zamieszani są Sponsorzy reprezentacji Polski. W związku z tym z całego serca pragnę przeprosić wszystkie firmy współpracujące z PZPN i reprezentacją Polski za negatywne emocje i bezpodstawne podejrzenia, jakie mogły paść w związku z całą sytuacją, a także wszystkich kibiców naszej kadry. Jednocześnie podkreślam, że takie zdarzenie nigdy nie powinno mieć miejsca i jako prezes PZPN pragnę stanowczo zadeklarować, że podjęliśmy już stosowne działania, aby uniknąć ich w przyszłości”.

Sprawa zakończona? Niekoniecznie, skoro towarzyszą jej takie komentarze (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Według naszych informacji — potwierdzonych w trzech niezależnych źródłach — decyzję o tym, żeby zabrać Stasiaka do Mołdawii, podjął osobiście Cezary Kulesza. Stasiak, biznesmen związany z branżą węglową, to dobry znajomy wielokrotnego reprezentanta Polski Tomasza Hajty, który z kolei jest blisko Kuleszy. I to po tej linii miało dojść do kontaktu biznesmena z prezesem PZPN.

Stasiak, skazany za udział w aferze korupcyjnej, chciał podobno odkupić swoje winy. Zobowiązał się wpłacić pokaźną kwotę na szkolenie dzieci i młodzieży i miał być to jego powrót do piłki nożnej.

W PZPN nikt nie pomyślał o konsekwencjach i działacza zaproszono na pokład samolotu. Ostatecznie w piątek przed godz. 16 ostatecznie winę wzięła na siebie firma Inszury z Podlasia”.

Naiwni wszyscy, którym się wydawało, że afera korupcyjna w polskiej piłce to zamknięty rozdział rozliczony raz na zawsze. Jest jak trucizna, której szybko nie zbraknie i która pojawić się może w najmniej spodziewanym momencie i kontekście, niezwykle skutecznie zatruwając życie.

Czytając komentarze odnieszę wrażenie, że nigdy w PZPN nie działo się gorzej niż za rządów obecnej ekipy. Między wierszami wyczuwam wręcz tęsknotę za poprzednią. W związku z tym chciałbym na koniec poruszyć dwie kwestie.

Może ktoś wie, dlaczego ostatnio przestał pojawiać się w ojczyźnie poprzedni prezes PZPN? Spotkałem go w maju na Węgrzech podczas mistrzostw Europy do lat 17, ale nie mogę sobie przypomnieć, kiedy poprzednio widziałem w Polsce. Jeśli mam za słabą pamięć, może ktoś mi pomoże?

A wszystkim ze słabą pamięcią tęskniących za poprzednią ekipą w PZPN radzę przypomnieć sobie perypetie po zakończonej drugiej kadencji byłego sekretarza generalnego związku...

▬ ▬ ● ▬