Tytułem wyjaśnienia...

Fot. Trafnie.eu

Zostałem wywołany do tablicy. Niby żartem, ale jestem alergicznie uczulony na tego typu uwagi. Dlatego postanowiłem odpowiedzieć.

Ktoś mnie zapytał, czy na pewno spotkałem w Skopje Aleksa Fergusona przed kilkoma dniami, co opisałem w jednym z tekstów. Bo gdybym rzeczywiście spotkał, pewnie zrobiłbym mu zdjęcie i jeszcze się nim pochwalił. A przecież żadnym się nie pochwaliłem. 

No, nie pochwaliłem się, bo wspomniałem o Szkocie z tytułem szlacheckim przy okazji tekstu o Superpucharze Europy, więc logicznie było dać do tego fotkę z owym meczem związaną. Poza tym nie jest postacią, którą się specjalnie podniecam. Już kiedyś miałem okazję poświęcić mu kilka zdań, dlatego nie wpadłem w amok, gdy znów stanął na mojej drodze.

Do zmyślania się nie nadaję. Od tego są wybitni specjaliści, grający w zupełnie innej lidze, która mnie nie kręci. Był kiedyś bardzo śmieszny przypadek dokładnie ilustrujący metody ich działania.

Polska grała z Anglią w Chorzowie w jakiś eliminacjach. Chyba we wrześniu 2004 roku, ale głowy nie dam. Nie ma to zresztą większego znaczenia. Pamiętam, że po meczu pani z departamentu medialnego angielskiej federacji - The FA, wyszła do dziennikarzy i zaczęła przepraszać. Piłkarze z jakiegoś powodu ogłosili protest – postanowili po meczu zignorować dziennikarzy.

Pani zakomunikowała więc, że tym razem nie mogą liczyć na żadne wypowiedzi po meczu, dlatego nie powinni być zdziwienie, gdy ci tylko przedefilują przed nimi nie odzywając się słowem. Nie wszyscy jednak, szczególnie dziennikarze z Polski, słyszeli ten komunikat. Wtedy internet nie był jeszcze wszechwładnym panem, więc nie wszyscy wszystko wiedzieli od razu.

Następnego dnia ukazały się w dwóch polskich gazetach wypowiedzi angielskich gwiazd Davida Beckhama czy Michaela Owena. W ten sposób oszuści zostali złapani na wykroku. Nie było możliwości, by się w jakikolwiek sposób z takiej wpadki wyłgać... Jedna z gazet chyba nawet za to przepraszała.

A wracając do Sir Aleksa, na opisany spacerek wybrał się w towarzystwie Davida Gilla, pełniącego w przeszłości wiele ważnych funkcji w klubie z Manchesteru, a obecnie będącego członkiem jego zarządu. Obaj odpowiednio wyekwipowani, z butelkami wody w dłoni, by jakoś przetrwać w czterdziestostopniowym upale.

Jeśli na załączonym zdjęciu to nie jest Ferguson, złóżcie na mnie doniesienie do prokuratury za poświadczenie nieprawdy. Przy okazji – wszystkie prawa autorskie do zdjęcia – zastrzeżone ;-))))))))))))))))))))))))))

▬ ▬ ● ▬