2021-05-24
Wiem, ale nie powiem?
W Opalenicy rozpoczęło się zgrupowanie reprezentacji Polski przed Euro 2020. Jego pierwszy dzień miał tylko jednego bohatera, co nikogo nie zdziwiło.
W głównej roli wystąpił oczywiście Robert Lewandowski. Wielokrotnie pojawiał się na pierwszej konferencji prasowej na zgrupowaniach reprezentacji. Po sobotnim pobiciu rekordu strzeleckiego Gerda Müllera jego obecność wydawała się wręcz warunkiem koniecznym i naturalnym.
Choć to zgrupowanie polskiej kadry, oczywiście wiele pytań dotyczyło ostatniego wyczynu w barwach Bayernu Monachium. Mając na uwadze ile już na ten temat powiedziano i napisano, trudno było oczekiwać jakiś rewelacji i nowy rekordzista, przynajmniej mnie, niczym nie zaskoczył.
Trudno było też oczekiwać sensacyjnych odpowiedzi na pytania dotyczące reprezentacji. Choćby takiego, o cel w zbliżających się finałach mistrzostw Europy. Lewandowski stwierdził, że najpierw trzeba wyjść z grupy, co należy uznać za odpowiedź tyle banalną, co oczywistą zarazem. Na podobne pytania zbyt mądrze odpowiedzieć zwyczajnie nie sposób.
Choć jedna wypowiedź nieco mnie zaskoczyła. Nawet nie tyle treścią, co zdecydowanym unikaniem konkretów, bo przypominała mi coś w stylu „wiem, ale nie powiem”. Najlepszy polski piłkarz starał się nie zająć stanowiska w dość oczywistej obecnie kwestii. Zapytano go, czy się zaszczepi, skoro dobrowolne szczepienia zawodników planowane są na obozie kadry. I nie powiedział nic konkretnego. Że temat świeży, że w klubie dopiero zaczęto mówić o tym przed trzema daniami, że trzeba najpierw porozmawiać z doktorem kadry, że trzeba też oczywiście skonsultować się z Bayernem…
Z całą pewnością wszyscy, którzy z nadzieją patrzyli na Lewandowskiego, w którego naród jest wpatrzony jak w obrazem, musieli poczuć się rozczarowani, bo nie powiedział rodakom – „Szczepcie się”! To cios dla liczących na to, że z jego wsparciem zaczną budować za pomocą masowych szczepień tamę dla czwartej fali pandemii, mogącej niestety nadejść jeszcze w tym roku.
Lewandowskiego zapytano też o brak wśród powołanych do kadry Hiszpanii Sergio Ramosa. Odpowiedział – „szkoda, że go nie ma”. Dyskusja, która przy okazji rozpoczęła się w rodzimych mediach, a dotycząca także innych piłkarzy brakujących w kadrze grupowych rywali Polaków podczas Euro 2020, daje do myślenia.
My emocjonujemy się brakiem Kamila Grosickiego, czyli piłkarza mającego problem z grą w jednym z najsłabszym drużyn Premier League. Hiszpanie zastanawiają się dlaczego nie ma w ich kadrze zawodnika, który, jak to ujął Lewandowski, w piłce „wygrał wszystko”. A ja się zastanawiam jak wielka jest siła hiszpańskiej reprezentacji, skoro może sobie pozwolić na pominięcie tak doświadczonego grajka.
I przy okazji zastanawiam się jeszcze, jak ci mocno wierzący w moc polskiej drużyny przyjęli wycenę jej możliwości przez bukmacherów. Bo jak czytam, faworytem do tytułu są Francuzi. Za jedną postawioną na nich złotówkę można dostać sześć. Za Hiszpanów o trzy więcej, a za naszych aż osiemdziesiąt. Czyli chyba tylko nieliczni w ojczyźnie wierzą, że podbiją piłkarską Europę. A wszystko jak zwykle zweryfikuje boisko.
▬ ▬ ● ▬