Wszystko się może zdarzyć

Pierwszego kwietnia, czyli w Prima Aprilis, bywa naprawdę wesoło. Ale na piłkarskich boiskach czasami jest to śmiech przez łzy.

Na wszelki wypadek uwaga - opisywane poniżej wydarzenia są jak najbardziej prawdziwe. Choć miały miejsce pierwszego kwietnia i na pierwszy rzut oka mogą pachnąć rzeczywiście Prima Aprilisem.

W Szkocji niezwykle popularny stał się nagle klubik St Johnstone, czyli miejscowy przeciętniak. W ponad 130-letniej historii może się pochwalić tylko jednym sukcesem, gdy w 2014 roku zdobył krajowy puchar. Poza tym stanowi tło dla możnych miejscowej ligi. Teraz niespodziewanie ma znów swoje pięć minut, choć jego szefowie raczej nie są z tego powodu szczęśliwi.

W kontekście sobotnich wydarzeń na szczególną uwagę zasługuje przydomek klubu - „Święci”. Przynajmniej dwóch grzesznych „Świętych” czeka teraz przymusowy pobyt w czyśćcu. Po zakończeniu pierwszej połowy wyjazdowego meczu z Hamilton Academical dwóch grajków St Johnstone, pomocnik Danny Swanson i obrońca Richard Foster, jeszcze na boisku skoczyło sobie do oczu jak dwa pitbulle.

Bijatyki między zawodnikami jednej drużyny zdarzają się od czasu do czasu, o czym sam miałem okazję wspominać, zresztą całkiem niedawno. Ale chyba pierwszy raz widziałem takie zacietrzewienie. W tunelu prowadzącym do szatni powstał niewiarygodny chaos, w którym główne role odegrało już nie tylko dwóch wspomnianych dżentelmenów, ale zawodnicy i sztaby trenerskie obu drużyn.

Sędzia nie miał wyboru, musiał wyrzucić z boiska Swansona i Fostera. Czyli na drugą połowę, przy stanie 0:0, ich drużyna wyszła w 9-osobowym składzie! Walczyła dzielnie, ale minutę przed końcem jednak bramkę straciła i przegrała 0:1. Bolesna porażka, bo St Johnstone znajduje się w górnej połowie tabeli, a Hamilton Academical broni się przed spadkiem.

Klub natychmiast zawiesił obu piłkarzy, zapowiadając przeprowadzenie szczegółowego dochodzenia w tej sprawie. Szkocka policja też zapowiedziała, że dokładnie przeanalizuje boiskowe wydarzenia.

Jak to możliwe, że znów doszło do awantury między zawodnikami jednej drużyny? Jak widać możliwe. We współczesnej piłce dzieje się coraz więcej rzeczy, które wcześniej były trudne do wyobrażenia.

Ciśnienie na wynik jest coraz większe. Często zdecydowanie za duże, biorąc pod uwagę możliwości zawodników. A skoro ktoś nie potrafi ich racjonalnie ocenić, trudno wymagać, by sami piłkarze zawsze zachowywali się racjonalnie. Nawet w takiej prowincjonalnej lidze jak Scottish Premiership, w przypadku dwóch przeciętnych drużyn, w meczu których parcie na zwycięstwo powinno być teoretycznie ciut mniejsze niż na przykład w derbach Rzymu czy hiszpańskich Gran Derbi. Teoretycznie, bo kto sam grał w piłkę, ten wie, że na boisku potrafią się dziać czasami rzeczy z pozoru wręcz niewytłumaczalne.

Kiedyś Anita Lipnicka wyśpiewała przebój - „Wszystko się może zdarzyć”. W rzeczy samej! Szczególnie w piłce wszystko zdarzyć się może, a już na pewno w Prima Aprilis.

▬ ▬ ● ▬