Wynik nie za dobry, ale bardzo… dobry

Fot. Trafnie.eu

Polska zremisowała w Poznaniu z Chile 2:2 w przedostatnim meczu sparingowym przed wylotem na mistrzostwa świata. Szału nie było, ale…

To był typowy mecz reprezentacji za kadencji Adama Nawałki, czyli dwie części podobne do siebie jak dzień i noc. W pierwszej połowie zaczynałem się nawet zastanawiać, czy nie obśmiałem na wyrost tych dwunastu procent rodaków, którzy wierzą w tytuł mistrzowski w Rosji.

Kilka akcji było naprawdę palce lizać. Tempo i sposób wymiany piłki co i raz kończyły się burzą oklasków na trybunach. No a dwie akcje skończyły się strzeleniem bramek. Polscy piłkarze wyglądali jak charty, którym po obozie przygotowawczym wreszcie ktoś pozwolił nabiegać się do woli.

Trener wysłał do boju skład z czwórką obrońców, co było podstawową niewiadomą i najczęstszym tematem dyskusji przed pierwszym gwizdkiem, oczywiście z powodu kontuzji Kamila Glika. Na środku obrony zastąpił go Jan Bednarek, występujący obok Michała Pazdana. Z tych powodów chyba najbardziej koncentrował na sobie uwagę. Nawałka ocenił jego występ jako „poprawny”, zauważając nerwowość na samym początku i już pewniejsze ruchy i zagrania w kolejnych minutach meczu.

Na prawej stronie znów wyszedł w podstawowym składzie Jakub Błaszczykowski. Patrząc jak biega i walczy trudno było uwierzyć, że jeszcze w kwietniu nikt nie mógł gwarantować, że zdąży wrócić do normalnej sprawności i pojechać na mistrzostwa.

Czyli w sumie gra reprezentacji wyglądała obiecująco, może chwilami nawet bardzo obiecująco. Niestety tylko trochę ponad pół godziny. Jeszcze w końcówce pierwszej połowy zaczęły przytrafiać się błędy w grze obronnej. Stracona bramka na pewno nie padła przez przypadek.

A już w drugiej połowie polscy piłkarze byli raczej tłem dla Chilijczyków, co nie jest powodem do dumy. Rywale wystąpili przecież w mocno rezerwowym składzie, bez największych gwiazd. Co było głównym powodem słabszej gry? Zmiana systemu na ustawienie z trzema obrońcami po przerwie? A może braki kondycyjne? Orły Nawałki „puchły” z każdą minutą.

Selekcjoner jednak specjalnie się tym nie przejął. Właściwie był zadowolony z przebiegu meczu, który przyniósł mu mnóstwo „materiału do analizy”. Nie był też zupełnie zaskoczony brakami kondycyjnymi swoich piłkarzy. Odniosłem wręcz wrażenie, że zarzut uznał za… komplement. Bo dowodzi on, że zawodnicy nie mają w tej chwili, czyli tuż po obozie przygotowawczym, szans na hasanie po murawie na pełnej świeżości. Na to dopiero przyjdzie czas. Trzeba mieć nadzieję, że przyjdzie na czas, czyli pierwszy mecz z Senegalem.

Nawałka, co nie zdarza mu się często, po konferencji prasowej stanął jeszcze na chwilę z grupą dziennikarzy, by sobie trochę pogadać. I zaczepnie zauważył:

„A jakie by były komentarze, gdybyśmy wygrali 2:0 albo 4:0?”

Czyli dał do zrozumienia, że choć wynik z Chile w sumie nie za dobry, to jednak bardzo… dobry przed ostatnim okresem przygotowań do mistrzostw. Może ma rację, że lepiej nie pompować nastrojów. A wszystko i tak zweryfikują przecież trzy grupowe mecze.

▬ ▬ ● ▬