Wyobraźnia ciągle w cenie

Fot. Trafnie.eu

Od kilku dni śledzę komentarze po zakończeniu kolejnych rund Ligi Narodów. Śledzę z rozbawieniem, bo niektóre przypominają niestety tragifarsę.

Na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek grupowych wiadomo już kto zajmie (może zająć) pierwsze miejsce, a kto ostatnie, spadając z danej dywizji. I niektórych nagle olśniło. Zauważyli coś, czego naprawdę trudno było nie zauważyć od samego początku. Świadczy o tym dobitnie wypowiedź Zbigniewa Bońka, który nie wyklucza, że UEFA zmieni zasady Ligi Narodów (za: wp.pl):

„W teorii myśleliśmy o czymś innym, natomiast praktyka pokazała, że może dojść do takiej sensacji, że mogą wypaść Niemcy, wicemistrz świata Chorwacja. Z trzecich grup ktoś wejdzie do drugiej i będzie straszna dysproporcja. Wydaje mi się, że nim się zacznie następna edycja National League w 2020 roku, to pewnie UEFA jeszcze pomyśli, jak to zmodyfikować”.

Jestem szalenie ciekawy jak zmodyfikuje! Przypomnę tylko, że w styczniu, jeszcze przed losowaniem składu grup, prezes PZPN był wręcz zachwycony projektem nowych rozgrywek nazywając je (cytat z pamięci) „bardzo fajną zabawą”. Widać teraz już tak zabawnie nie jest...

No to przypomnę jeszcze co sam pisałem o Lidze Narodów przed rokiem, gdy UEFA zaprezentowała zasady przeprowadzenia rozgrywek. Zatytułowałem tekst - „Pułapka narodów”, zwracając uwagę na wiele słabych stron pomysłu. Czyli od razu zauważyłem coś, co pan prezes i, tak podejrzewam, oficjele z UEFA dopiero rok później po obejrzeniu kilku serii meczów.

Pochwalę się przy okazji jeszcze napisanym wtedy zdaniem, które życie niestety boleśnie potwierdziło:

„Jeśli ktoś rzeczywiście uwierzył, że orły Nawałki są piątą potęgą świata, otrzyma wspaniałą możliwość zweryfikowania tej teorii”.

Gdy w styczniu rozlosowano skład grup eliminacyjnych, podzieliłem się taką refleksją:

„Radziłbym jednak za bardzo nie pompować się Ligą Narodów. Warto sobie uświadomić, że dla Polski, przynajmniej w pierwszej edycji, jest więcej do stracenia niż do zyskania. Zyskać można najwyżej więcej pewności siebie, jeśli zdoła pokonać jednego z rywali. Bo trudno oczekiwać, że wygra inauguracyjne rozgrywki”.

Niestety też się sprawdziło. A wszystkim zaskoczonym, że z najwyższej dywizji mogą spaść Niemcy przypomnę – jeśli w grupie są trzy drużyny – Francja, Holandia i Niemcy, a jedna spada do niższej dywizji, to SPAŚĆ MUSI FRANCJA, HOLANDIA lub NIEMCY. NIE MA INNEJ MOŻLIWOŚCI!

Naprawdę nie ma, proszę mi wierzyć. I nie ma też znaczenia, że dwie z tych reprezentacji zdobyły mistrzostwo świata, a trzecia trzy razy grała w finale tychże mistrzostw. Mimo wszystko KTOŚ SPAŚĆ MUSI. Niezwykle „odkrywczą” refleksję dedykuję zakręconym, którym zabrakło wyobraźni, by ów fakt zauważyć w styczniu po rozlosowaniu składu grup.

▬ ▬ ● ▬