Wyrzut sumienia

Fot. Trafnie.eu

Od niedzielnego wieczoru przez rodzime media przelewa się ogromna fala komentarzy po zdobyciu przez Raków pierwszego w historii klubu mistrzostwa.

Prawdziwa ich erupcja nastąpiła po zakończeniu meczu w Szczecinie, gdzie Pogoń wygrała z Legią Warszawa, co zagwarantowało drużynie z Częstochowy tytuł. Sama nie potrafiła go sobie zagwarantować, przegrywając wcześniej w w Kielcach z Koroną. Te wydarzenia niech będą klamrą spinającą wszelkie opinie i odpowiednim do nich odniesieniem.

Wybrałem dwie skrajne opinie, stanowiące równie skrajne spojrzenie na zaistniałe w niedzielny wieczór okoliczności. Najpierw Kamil Kosowski, były reprezentant Polski, dziś felietonista „Przeglądu Sportowego”, tak się przejechał po nowym mistrzu Polski (za: onet.pl):

„Dla mnie to niewytłumaczalne, że drużyna, która ma jeden mecz do zamknięcia sezonu, przyjeżdża do Kielc i nie pokazuje, że jest najlepszym zespołem w lidze, że zmierza po mistrzostwo. Nie widać tego u nich, nie widać tej radości. To nie jest pierwszy raz. Widzę to od kilku spotkań Rakowa. Zamiast tego jest marazm, jedno tempo, brak zaskoczeń taktycznych, urozmaicenia gry. To wygląda tak, jakby zespół Papszuna po raz piąty z rzędu zdobywał tytuł i się po prostu nudził”.

Teraz Wojciech Cygan, przewodniczący rady nadzorczej klubu, i jego wpis na Twitterze:

„Raków Częstochowa Mistrzem Polski. I nie liczy się nic”.

Rozumiem, że nie liczy się nic poza tym mistrzostwem…

Można powiedzieć, że wszystkie pozostałe opinie mieszczą się gdzieś pomiędzy tymi dwoma właśnie zacytowanymi.

Ponieważ o Rakowie w ostatnich godzinach napisano i powiedziano niemal wszystko, ponowne zabieranie głosu na jego temat stanowi akt odwagi. Zdając sobie sprawę z istniejącego niebezpieczeństwa postanowiłem jednak podjąć ryzyko. Dla mnie klub z Częstochowy jest niczym jeden wielki wyrzut sumienia dla polskiej piłki! Argumentów wspierających postawioną tezę mam kilka.

Wystarczy spojrzeć na bazę Rakowa. Gdyby bezwzględnie przestrzegać wymogów podręcznika licencyjnego, w drugim sezonie po powrocie do Ekstraklasy, jeśli dobrze pamiętam, powinien być z niej karnie relegowany, ponieważ nie spełniał jego wymogów! Dziś ma stadionik przypominający raczej obiekt treningowy, na którym tylko szczęśliwcy, jakim uda się dostać na trybuny na najbliższy mecz ligowy z Lechem Poznań, będą świętowali z piłkarzami tytuł mistrzowski.

Raków to też wyrzut sumienia dla największych polskich klubów. Teoretycznie nie ma prawa równać się z Legią czy Lechem. Ani pod względem budżetów, ani historii, ani posiadanej kadry zawodników. A mimo to pokazał konkurentom z wielkimi ambicjami plecy, pokonując ich o kila długości w wyścigu o mistrzostwo.

A to mistrzostwo burzy jeszcze jedną teorią lansowaną od lat w polskiej piłce. Raków ma statystycznie najmniej Polaków w składzie na mecz ligowy 2,83 (według Canal+ przed ostatnią kolejką). Czyżby ten zagraniczny „szrot”, tak wykpiwany od lat w polskiej lidze, jednak do czegoś się nadawał?

Klub z Częstochowy zajmuje też ostatnie miejsce jeśli chodzi o wykorzystywanie w grze młodzieżowców i zgodnie z obowiązującymi wciąż przepisami zapłaci za to karę 3 milionów złotych po zakończeniu sezonu. To swoisty wyrzut sumienia dla jego władz, skoro do zdobycia tytułu potrzebował armię zaciężną, a nie żadnych wychowanków. Sytuacja ma się jednak zmienić, bo zainwestowano już mnóstwo pieniędzy w rozwój klubowej akademii, która ma w przyszłości dostarczyć własnych piłkarzy do kadry pierwszej drużyny.

A poza tym – serdeczne gratulacje dla Rakowa za wygranie Ekstraklasy już na trzy kolejki przed końcem sezonu!

▬ ▬ ● ▬